Serwis pod patronatem magazynu
Produkty do wstępnego mycia pojazdu, określane też skrótem TFR, cieszą się coraz większą popularnością. W wymagającym teście w zimowych warunkach sprawdzamy skuteczność tego typu preparatu z oferty polskiego producenta chemii do aut.
W okresie jesienno-zimowej pluchy utrzymanie samochodu w czystości staje się wyzwaniem. Co gorsza, nawet częste wizyty w myjniach bezdotykowych nie zawsze rozwiązują problem. Domycie zanieczyszczeń, zwłaszcza z dolnych części nadwozia czy jego zakamarków, staje się sporym kłopotem. Trudno jednak winić za to myjnie.
Podawana przez lancę chemia czyszcząca bywa zbyt słaba dla mocnych zabrudzeń. Jest na tyle bezpiecznie dobrana, że nie powinna uszkodzić lakieru lub ozdobnych elementów np. w sytuacji, gdy kierowcy skończą się monety lub żetony na dokończenie mycia lub po prostu niedokładnie opłucze nadwozie.
Najlepsze efekty przynosi mycie ręczne. Zimą bywa jednak utrudnione, a wiele osób nie ma odpowiednich warunków, by je przeprowadzić, chociażby w zgodzie z lokalnymi regulacjami prawnymi.
Samochód można oddać profesjonalistom, którzy przeprowadzą mycie ręczne. Alternatywą jest wizyta w myjni szczotkowej. Nie jest obojętna dla lakieru, ale auto opuści halę czyste i wysuszone.
W ostatnim czasie coraz większym zainteresowaniem cieszą się produkty do wstępnego mycia pojazdu. Występują w ofertach wielu firm, a wspólnym elementem ich nazwy jest skrót TFR. Pochodzi od słów Traffic Film Remover, co oznacza produkt do usuwania drogowych zanieczyszczeń, których spektrum bywa bardzo szerokie – od błota poprzez oleje na ptasich odchodach i solach kończąc. Czy ich użycie jest trudne oraz czy przynosi dobre efekty, postanowiliśmy przekonać się, testując TFR od rodzimej marki KiurLab.
Zimowy okres to idealny czas do sprawdzenia tego typu chemii, bo producent zaleca aplikowanie jej na zimną karoserię, a jednocześnie zmycie, nim dojdzie do jej wyschnięcia. Duża ilość zanieczyszczeń oraz niskie temperatury dodatkowo weryfikują skuteczność skomponowanej formuły.
Produkt KiurLabu nie jest gotowy do użycia. Konieczne okazuje się jego rozcieńczenie. Producent rekomenduje proporcję 1:10 w przypadku silnie zabrudzonych powierzchni. Jest ona szczególnie zalecana w okresie jesienno-zimowym, więc zdecydowaliśmy się na właśnie takie rozcieńczenie TFR.
Zużycie produktu można zmniejszyć o połowę. Wystarczy zdecydować się na proporcję 1:20, która jest rekomendowana do czyszczenia lekko zabrudzonych powierzchni lub przy regularnym myciu nadwozia.
Stosowanie się do zaleceń z instrukcji jest niezwykle istotne. Producent przestrzega, że użycie zbyt dużego stężenia lub naniesienie płynu na rozgrzany lakier bądź w mocno nasłonecznionym miejscu, co sprzyja jego szybkiemu wysychaniu, może doprowadzić do niepożądanych reakcji z powierzchniami i materiałami, które wykazują słabszą odporność na zasadową chemię – w przypadku samochodu są to m.in. plastiki, chromowane, bądź anodowane listwy, grille itp.
TRF jest łatwy w użyciu – wystarczy nanieść go za pomocą atomizera i po kilku minutach spłukać zimną wodą. W razie potrzeby czynność można powtórzyć.
Testowany produkt został opracowany pod kątem skutecznego usuwania zabrudzeń komunikacyjnych z powierzchni lakieru, felg oraz opon. Producent rekomenduje używanie go przed właściwym myciem pojazdu. Płyn w opakowaniu nie jest gotowy do użycia – konieczne jest jego rozcieńczenie.
Opcjonalny atomizer pozwala na sprawne i równomierne naniesienie produktu na elementy nadwozia czy felgi samochodu.
Każdy produkt chemiczny potrzebuje czasu, by zadziałać. W przypadku TFR producent zaleca 3-5 minut. Ważne, by płyn nie wysechł.
Po opłukaniu nadwozia strumieniem wody karoseria była pozbawiona większego brudu. Mycie bezdotykowe spotęgowało efekt.
Po kilkudziesięciu sekundach od nałożenia dają się zauważyć pierwsze oznaki działania TFR – nawet silne zanieczyszczenia ustępują bez szorowania. Produkt ma przyjemny zapach. Producent zaleca używanie go w wentylowanym pomieszczeniu, a także stosowanie rękawic oraz okularów ochronnych.
Najbardziej spektakularne efekty wstępnego czyszczenia zaobserwowaliśmy na tablicy rejestracyjnej oraz w dolnej partii przedniego zderzaka. Obie strony nadwozia były spłukiwane wodą z lancy przez podobny czas. Po późniejszym myciu mikroproszkiem różnice zmalały, ale wciąż były zauważalne.
W przypadku przednich drzwi po zakończeniu mycia – w miejscu naklejenia taśmy dzielącej obszar z naniesionym TFR i bez niego – dała się zauważyć linia podziału, świadcząca o różnym stopniu doczyszczenia nadwozia. Papierowy ręcznik, którym przetarliśmy fragment bez mycia wstępnego, zebrał sporo brudu.
Dokładne umycie felg bywa dużym wyzwaniem. Zwłaszcza w starszym pojeździe, gdy lakier na obręczach nie jest już idealnie gładki. Po jednokrotnym użyciu TFR koła nie miały wzorowej czystości, jednak było wyraźnie widać, że brud „odpuścił” nie tylko na powierzchni, ale także między ramionami i wewnątrz obręczy.
Relatywnie wysokie położenie maski względem drogi oraz kąt jej nachylenia nie sprzyja odkładaniu się wyjątkowo dużych ilości zanieczyszczeń drogowych. Dodatkowo opady atmosferyczne są w stanie „zbierać” część osadów. Mimo to po myciu, w miejscu podziału, dała się zauważyć różnica.
Progi, dolne partie drzwi i zderzaków, a w szczególności tylnego, są nieustająco atakowane przez zanieczyszczenia unoszące się nad drogą za sprawą innych pojazdów, a także wzbijane przez koła naszego samochodu. TFR wykazał dużą skuteczność w ich usuwaniu bez konieczności mechanicznego mycia.
We wnękach karoserii wielu starszych samochodów można znaleźć duże ilości odkładanych latami niemal czarnych zanieczyszczeń. Na próbę rozpyliliśmy TFR wokół otworu bagażnika i po chwili zaczęliśmy rozprowadzać go pędzelkiem. Po spłukaniu i wytarciu powierzchnia lakieru odzyskała dawny blask.
Chemię motoryzacyjną można podzielić na ogólnodostępną, sprzedawaną na stacjach paliw czy supermarketach, oraz specjalistyczną, która jest kierowana m.in. do detailerów, a dostępna raczej w wyspecjalizowanych punkach.
Różnicą, poza ceną i skutecznością, jest też działanie. Choć wielokrotnie przekonaliśmy się, że użycie popularnej chemii nawet w sposób niezgodny z instrukcją (np. doprowadzenie do zaschnięcia) raczej nie niszczy lakieru, to nie zaryzykowalibyśmy tego w przypadku produktu kierowanego do profesjonalistów – zwłaszcza przy użyciu go w maksymalnym przewidzianym w instrukcji stężeniu.
Produkt z litrowego opakowania rozcieńczyliśmy w maksymalnej dozwolonej proporcji (1:10). Na mycie całego auta zużyliśmy ok. 300 ml roztworu. Można więc orientacyjnie przyjąć, że litr TFR wystarczyłby na około 30 myć pojazdu. Przy rozcieńczeniu 1:20 liczba wzrosłaby dwukrotnie.
Użycie środka do wstępnego mycia karoserii nie oznacza, że dużo szybciej opuścimy myjnię bezdotykową. Na pewno wyjedziemy natomiast czystszym autem. Głównym zadaniem TRF jest zmiękczenie i odseparowanie brudu.
Dla uzyskania optymalnego efektu, jak również samego bezpieczeństwa lakieru, po wstępnym myciu i płukaniu dobrze jest umyć auto aktywną pianą czy szamponem, a w miarę możliwości także nawoskować – woskiem podawanym z lancy myjni czy różnymi woskami w płynie (np. łatwymi w aplikacji typu quick detailer, które nadają karoserii połysk i zabezpieczają przed ponownym osiadaniem brudu).
