Które marki i modele są najpopularniejsze wśród złodziei i jakie stosują oni metody? Gdzie w Polsce auta giną najczęściej? Przyglądamy się także kradzieżom samochodów w Niemczech – Polacy są w tej dziedzinie wyjątkowo aktywni.
O ile rośnie liczba drobnych kradzieży oraz włamań do domów i mieszkań, praktycznie nie dotyczy to kradzieży pojazdów. Nie oznacza to jednak, że właściciele samochodów mogą spać spokojnie.
Przez pierwsze siedem miesięcy tego roku najwięcej kradzieży pojazdów, niemal jedną trzecią wszystkich przypadków, zarejestrowano w Warszawie i jej okolicach. W tym obszarze skradziono łącznie 1060 pojazdów (spadek o 73 w porównaniu z analogicznym okresem zeszłego roku). Kolejno najwięcej kradzieży odnotowano w województwach: dolnośląskim – 344 samochody, łódzkim – 297, śląskim – 267, pomorskim – 249 i wielkopolskim – 240.
Spadek liczby kradzieży dotyczył praktycznie całego kraju, z wyjątkiem województwa łódzkiego, gdzie przypadki kradzieży wzrosły o jedną trzecią (osiągając liczbę 297, co stanowi wzrost o 78 w porównaniu z poprzednim rokiem), i Lubelszczyzny, gdzie zanotowano o 9 skradzionych pojazdów więcej, co łącznie daje liczbę 47 aut, które nielegalnie zmieniły właściciela.
Kradzieże pojazdów | |
---|---|
Okres | Liczba |
I-VII 2023 r. | 3194 szt. |
2022 | 6157 szt. |
2021 | 7098 szt. |
2020 | 6910 szt. |
2019 | 6978 szt. |
2018 | 6844 szt. |
Mimo to trzeba zauważyć, że działalność amatorów cudzych aut wykazuje tendencję spadkową, co można tłumaczyć napływem milionów używanych pojazdów do Polski w ciągu ostatnich lat. To spowodowało znaczący spadek cen samochodów z drugiej ręki. W efekcie złodzieje osiągają niższe zyski ze sprzedaży skradzionych aut, niż miało to miejsce wcześniej.
Redukcja liczby kradzieży wiąże się również z rosnącymi trudnościami w legalizacji skradzionych pojazdów. W rezultacie samochody często kradnie się w celu zdobycia części. Po kradzieży auta natychmiast rozbiera się je na elementy, które później trafiają na portale aukcyjne lub do warsztatów samochodowych. Jednak i ta działalność przestępcza nie przynosi zbyt wysokich dochodów, bowiem rośnie popularność sprowadzania uszkodzonych samochodów, które nie są rejestrowane, lecz służą jako źródło tanich części zamiennych.
Mimo to w niektórych rejonach Polski ryzyko kradzieży samochodów pozostaje wyższe niż w innych, a pewne marki i modele cieszą się większą „popularnością” wśród złodziei.
Według ostatniego raportu Samaru od dłuższego czasu niechlubny tytuł lidera listy najczęściej kradzionych marek przypada Toyocie. W ubiegłym roku „zniknęło” 781 sztuk. Trzy kolejne miejsca na podium zajmują marki niemieckie: Audi (532 sztuki), Volkswagen (415 sztuk) i BMW (392 sztuki). W pierwszej piątce znalazł się również Hyundai (389 sztuk). Niemniej jednak nie oznacza to, że złodzieje preferują te same marki wszędzie.
Widoczna jest wyraźna regionalizacja. Przykładem może być Mazowsze, gdzie w ubiegłym roku skradziono aż 609 samochodów marki Toyota, co stanowi ponad 75% wszystkich kradzieży w kraju.
Co więcej, złodzieje najczęściej polują na te pojazdy w Warszawie (436 przypadków, co stanowi niemal 56% wszystkich skradzionych Toyot w całej Polsce).
Top 10: najczęściej kradzione modele 2022 r. | |
---|---|
Model | Liczba |
1. Hyundai Tucson | 192 szt. |
2. Fiat Ducato | 191 szt. |
2. Toyota Corolla | 191 szt. |
4. Toyota RAV4 | 185 szt. |
5. Audi A4 | 122 szt. |
6. Jeep Grand Cherokee | 120 szt. |
7. Toyota Yaris | 102 szt. |
8. Kia Sportage | 99 szt. |
9. Audi A6 | 97 szt. |
10. BMW serii 5 | 96 szt. |
Wśród modeli, które najczęściej zmieniają właściciela w sposób nielegalny, na czele znajduje się Hyundai Tucson (192 sztuki). Jednak niewiele ustępują mu Fiat Ducato i dotychczasowy lider Toyota Corolla (po 191 sztuk) oraz Toyota RAV4 (185 sztuk). Warto zauważyć, że Audi A4, które w 2020 roku było na czele rankingu, zeszło z podium w 2022 roku.
Analizując wiek kradzionych pojazdów, należy stwierdzić, że kradzieże dotyczą głównie tych o wieku do 10 lat. Najbardziej ryzykowne są modele z roczników 2019 (842 sztuki) oraz 2018 (776 sztuk). Są to pojazdy, dla których rośnie zapotrzebowanie na części, lecz jeszcze nie ma dostatecznie dużo tanich zamienników.
Oprócz popularnych marek i modeli z ulic znikają także te mniej powszechne, takie jak Volkswagen Multivan (29 sztuk), Kia Stinger (24 sztuki) czy Maserati Quattroporte (7 sztuk) oraz Levante (6 sztuk).
„Popularność” zdobywają też auta dostawcze. Poza liderem, Fiatem Ducato, w ubiegłym roku skradziono ponad 80 sztuk Mercedesa Sprintera, Renault Mastera oraz Iveco Daily.
Mówiąc o przestępczości samochodowej, warto pamiętać, że złodzieje nie zawsze interesują się całymi pojazdami. Równie często ich łupem padają koła, katalizatory, filtry DPF, a nawet paliwo z baku. Tu warto zaznaczyć, że o ile skradziony samochód jest zwykle ubezpieczony, to ten okradziony z paliwa już takiej polisy raczej nie posiada, a więc właściciel za wszelkie straty płaci ze swojej kieszeni.
W minionym roku u naszych zachodnich sąsiadów odnotowano aż 40 315 przypadków kradzieży pojazdów, co jest rekordowym wzrostem przestępczości, aż o 30 proc. Obejmuje to wszelkie „stałe utraty” pojazdów, czyli takie, które zostały ukradzione bezpośrednio z posesji lub np. auta, które nie zostały zwrócone wypożyczalniom.
Około 45 proc. wszystkich utraconych pojazdów w minionym roku stanowią samochody niemieckich marek. Na czele listy znajduje się Volkswagen, przed Audi, Mercedesem i BMW. Podobnie jak w Polsce wyróżnia się Warszawa, gdzie ginie połowa wszystkich skradzionych aut w kraju, analogicznie Berlin można określić „złodziejską stolicą Niemiec”, ponieważ w minionym roku tylko w Berlinie skradziono aż 3833 samochody.
Tak jak w Polsce, większość skradzionych samochodów na terenie Niemiec jest rozkładana „na części w wyspecjalizowanych warsztatach przygranicznych” w krajach takich jak Holandia czy Polska. Głównymi rynkami zbytu dla tych części, wywodzących się z kradzieży w Niemczech, są kraje Europy Wschodniej, głównie Polska i Litwa.
Policja zatrzymała 17 835 podejrzanych o kradzieże samochodów na terenie Niemiec. Warto zaznaczyć, że większość z nich (10 032) posiadała niemieckie obywatelstwo. Niestety, Polacy zajmują drugie miejsce na tej liście podejrzanych (i pierwsze wśród obcokrajowców). W minionym roku aż 1446 polskich obywateli zostało oskarżonych o kradzież samochodów w Niemczech.
Wytrychy i łamaki, które służą do tradycyjnego włamania, powoli odchodzą do lamusa, ponieważ sprawdzają się głównie przy starych pojazdach, a tych ginie raczej niewiele. Zamiast siłowo rozbrajać zamki i stacyjki, złodzieje najczęściej posługują się teraz systemami oszukującymi keyless, komputerami podłączanymi do gniazda diagnostycznego czy urządzeniami zagłuszającymi lokalizację pojazdów. Te metody są szybkie, skuteczne i nie wymagają specjalistycznej wiedzy, a jedynie sprzętu, który jest coraz tańszy i bez większych problemów można go kupić. Mimo to ciągle popularna jest też kradzież kluczy metodą na tzw. śpiocha (wejście do domu pod osłoną nocy) lub przez kieszonkowca, np. w sklepie czy restauracji.
Jak działa Game Boy? We wnętrzu tego urządzenia, które nawiązuje do kultowej konsoli Nintendo, znajduje się oprogramowanie umożliwiające zdalne otwieranie i uruchamianie samochodów. W tym celu używane są tzw. kody serwisowe, które ASO służą, by otwierać i uruchamiać pojazdy w przypadku utraty oryginalnych kluczyków.
Złodziej wyposażony w „samochodowego Game Boya” może w zaledwie kilkanaście sekund ukraść auto. Wystarczy, że z menu urządzenia wybierze odpowiednią markę i model pojazdu. Game Boy rozpoczyna pracę i przesyła sygnał do systemu bezkluczykowego, który go traktuje jak „oryginalny” klucz. Z uwagi na kompaktowy rozmiar Game Boya, który mieści się w kieszeni, oraz możliwość dokonania kradzieży przez jedną osobę, i to bez potrzeby znajdowania się w zasięgu oryginalnego klucza do auta (jak w przypadku kradzieży na walizkę), ta metoda zyskuje popularność wśród złodziei. U bułgarskiego dystrybutora cena wynosi około 20 tysięcy euro. Urządzenie jest dostępne również w Polsce, za pośrednictwem lokalnych dealerów, ale cena może być wyższa ze względu na dodatkową marżę.
Bezkluczykowy dostęp do auta zwiększa wygodę jego użytkowania: kluczyki mogą być schowane w kieszeni. By otworzyć pojazd, wystarczy pociągnąć klamkę, a by go uruchomić – nacisnąć guzik. Już kilka lat temu dowiedziono jednak, że system jest stosunkowo łatwy do obejścia. Do kradzieży potrzeba minimum dwóch złodziei posiadających dwie „walizki”, które pełnią funkcję odbiornika danych i transmitera. Jeden z nich zbliża się do auta, natomiast drugi musi się znaleźć w pobliżu kluczyków (nawet w odległości do 8 metrów). „Walizki” obu przestępców komunikują się z kluczykiem samochodu i przechwytują sygnał otwarcia pojazdu oraz uruchomienia silnika.
Kilka lat temu powszechna metoda, która pozwala dostać się do pojazdu bez włamywania się do niego. Najprostszy sposób to zagłuszanie sygnału z pilota centralnego zamka, przez co użytkownik nie może zamknąć pojazdu. Jeśli tego nie zauważy, złodziej ma ułatwione zadanie. Druga metoda to chwilowe zagłuszenie sygnału oraz skopiowanie go. Dysponując nim, można przy jego pomocy w dowolnej chwili otworzyć pojazd.
Fabryczne immobilisery czy alarmy nie są zbyt dobrym zabezpieczeniem, za to pozwalają spełnić wymóg ubezpieczycieli przy zakupie AC. Jako faktyczna ochrona wypadają gorzej. „Zawodowi” złodzieje mają takie układy doskonale rozpracowane – podłączają własny komputer, który pozwala obejść fabryczną elektronikę, i odjeżdżają autem jak swoim. Nawet jeśli producentowi uda się zabezpieczyć pojazd na jakiś czas, złodzieje już po kilku miesiącach potrafią sprawnie omijać fabryczne immobilisery. Gotowe urządzenia można nawet kupić przez internet. Skutecznym sposobem jest montaż zabezpieczeń, ktore odcinają zasalanie w szynie CAN.
Kiedyś najpopularniejsza metoda. Zwykle przestępcy łamakiem otwierają zamek, rozbrajają stacyjkę, a następnie deaktywują immobiliser i autoalarm. W nowoczesnych samochodach nie zawsze trzeba niszczyć zamki, czasem wystarczy laptop.
Przestępcy jadący autem obok sygnalizują kierowcy przebicie opony. Kiedy ofiara się zatrzymuje i wysiada, żeby to sprawdzić, złodziej błyskawicznie odjeżdża jej samochodem. Na szczęście takich przypadków jest coraz mniej, ale wciąż występują.
Złodzieje okradają w ten sposób właścicieli domów, z których kradną klucze i dokumenty do auta – te zwykle znajdują np. w przedpokoju. Następnie odjeżdżają z posesji samochodem bez potrzeby włamywania się do niego. Właściciel pojazdu dopiero rano zgłasza kradzież, kiedy auto jest już dobrze ukryte.
Potencjalny kupujący zostawia fałszywe dokumenty, np. dowód osobisty, u właściciela pojazdu i wybiera się samotnie na jazdę próbną. Z tej już nie wraca.
Wbrew pozorom dość skuteczna metoda, ale wymaga współpracy kieszonkowca. Przestępcy obserwują kierowców wysiadających z aut zaparkowanych np. pod supermarketem. Zadaniem kieszonkowca jest wyjąć z kieszeni klucze od samochodu. Równie dobrze może się to odbyć np. w szatni. Kluczyki są przekazywane innemu złodziejowi, który odjeżdża samochodem.
Nie ma skutecznej metody ochrony przed kradzieżą, ale warto pomyśleć o wszelkich zabezpieczeniach mechanicznych. Nie są one może zbyt wygodne, ale potrafią skutecznie odstraszyć amatora cudzej własności. Warto pamiętać, że fabryczne immobilisery i alarmy raczej się nie sprawdzają. Zawodowi złodzieje doskonale opanowali działanie tych systemów – korzystają ze swoich własnych komputerów, które pozwalają obejść fabryczną elektronikę i odjechać samochodem, jakby był ich własny. Co więcej, przestępcy nie muszą już nawet włamywać się do pojazdu – w zaledwie kilka sekund potrafią otworzyć auto i odjechać, to wszystko dzięki bezkluczykowemu dostępowi do samochodu (znanemu jako system keyless).