W Twoim aucie nie ma ogrzewania foteli? Rozwiązaniem może być wykorzystanie maty grzewczej. Sprawdzamy 9 urządzeń tego typu.
Ciepłe, letnie dni powoli odchodzą do przeszłości, pora znowu przyzwyczaić się do kiepskiej pogody i coraz częstszych chłodów. Jazda w zimnym wnętrzu auta do przyjemności nie należy, przydałby się jakiś wygodny sposób na zachowanie komfortu termicznego. Dużą pomocą są w takim przypadku systemy ogrzewania foteli: dzięki elektrycznym spiralom grzewczym osiągają temperaturę w chwilę po włączeniu i dostarczaj ciepło tam, gdzie jest to dla nas dobrze odczuwalne. Problem w tym, że takie układy w naszych warunkach nie są powszechnym wyposażeniem samochodów – zwłaszcza używanych z niższych półek cenowych. Nie znaczy to jednak, że trzeba się z tym godzić.
Z pomocą przychodzi duży wybór akcesoriów motoryzacyjnych w postaci mat grzewczych na fotele. W większości przypadków nie są one przesadnie drogie i nie wymagają właściwie żadnej instalacji: wystarczy podłączyć je do gniazdka zapalniczki, na miejscu utrzymywane są przez różne taśmy, zapinki i odpowiednią fakturę spodniej części maty. Czy takie urządzenia są w stanie zapewnić odpowiedni komfort i wygodę użytkowania? Aby to sprawdzić, przeprowadziliśmy test. Wyniki w większości wypadków wypadły pozytywnie.
Już po minucie ładnie pikowane pokrycie siedzenia wręcz rozpieszcza przytulnym ciepłem. Siedzisko i plecy są przyjemnie i równomiernie ogrzewane. Temperaturę można regulować na trzech poziomach za pomocą przycisku z wyświetlaczem LED wszytego do poszycia (wykonane jest z imitacji skóry). W ten sposób unika się plątaniny kabli. Po około 50 minutach automatyczny system wyłącza ogrzewanie. Jeśli jednak chcesz, możesz je natychmiast ponownie włączyć. Dzięki wąskiej części pleców podkładka ta dobrze dopasowuje się również do foteli sportowych.
Maty grzewcze, które można wbudować w fotel samochodowy, tj. przymocować do wewnętrznej strony tapicerki za pomocą dwustronnych pasków samoprzylepnych. W zależności od modelu auta jest to mniej lub bardziej wymagające i czasochłonne. Zestaw Seametal zawiera trójpozycyjne przełączniki obrotowe, które wymagają wywiercenia otworu w tablicy rozdzielczej. Wysokiej jakości element grzejny z włókna węglowego nagrzewa się przyjemnie szybko i równomiernie.
Pikowana powierzchnia wykonana jest z puszystej tkaniny pluszowej (weluru), tył ma gumowane wypustki. W połączeniu z gumką i klipsami mocującymi zapewnia to dobre trzymanie. Zintegrowana mata grzewcza zapewnia równomierne ciepło na szerokości 50 centymetrów i na całej długości oparcia.
Po około czterech minutach pikowana, jednocentymetrowa poduszka rozgrzewa siedzisko – nie ma elementu ogrzewającego plecy. Choć jest tu przełącznik dwustopniowy, w obu pozycjach uzyskano taką samą maksymalną temperaturę 38 stopni Celsjusza (czyli mamy po prostu najzwyklejszy włącznik). Dzięki kompaktowym wymiarom i prostej obsłudze (bez skomplikowanego mocowania) ta grzałka jest również praktycznym rozwiązaniem na tylnym siedzeniu.
Podkładki mogą być używane indywidualnie lub w parze, dzięki odpowiedniemu połączeniu wtykowemu. Dwa poziomy ogrzewania (Lo z 35 i Hi z 45 watami) osiągają od 28 do 32 i od 36 do 39 stopni Celsjusza, co daje spory zakres regulacji temperatury. Jasna tapicerka wygląda elegancko, ale łatwo się brudzi. Szerokie poduszki przeciętnie dopasowują się do sportowych foteli, a część plecowa jest przy tym odczuwalnie za niska.
Ogrzewania siedziska (wykonane z szarego materiału syntetycznego) nie może być stosowane pojedynczo, ponieważ obie poduszki siedziska są połączone ze sobą kablami zasilania. To również sprawia, że instalacja jest niewygodna. Oparcie, które ma tylko 50 centymetrów wysokości, jest zbyt krótkie, aby ogrzać również ramiona wysokich osób. Po około pięciu minutach siedzisko i oparcie osiągnęły temperaturę 32° Celsjusza.
Podgrzewacze foteli kierowcy i pasażera są ze sobą na stałe połączone przewodami, w związku z tym oddzielne użycie nie jest możliwe. Nakładki z prostym wzorem tłoczonym termicznie wyglądają tanio i są tak cienkie, że można wyczuć przewody grzejne. Dopiero po pięciu do sześciu minutach siedzenia i plecy osiągają maksimum od 29° do 30° Celsjusza. W sumie można poczuć ciepło, ale nie jest to najbardziej wydajne ogrzewanie.
Chociaż nakładka pasuje również do foteli sportowych jako wąski pas z poszerzoną górną i dolną częścią, to jest na tyle sztywna, że nie wpasowała się dobrze w kształt siedziska. Przełącznik ma wyświetlacz cyfrowy. W pomiarach pokazywał jednak o 11°C za dużo w stosunku do rzeczywistości.
Czarna, matowa, perforowana sztuczna skóra nie wygląda szczególnie dobrze i widać na niej liczne zagniecenia. Zintegrowany czujnik nacisku rozpoznaje, czy ktoś zajął miejsce lub wysiada, a następnie włącza lub wyłącza ogrzewanie – i to działa dobrze. Oczywiście można to również zrobić ręcznie za pomocą przełącznika znajdującego się na macie, między kolanami. Moc grzewcza jest na wystarczającym poziomie.
Nie oszukujmy się – nie jest to najbardziej eleganckie rozwiązanie. Maty na fotelach rzucają się w oczy i urody wnętrzu nie dodają. Ale jeśli pominiemy ten aspekt, zalet ze stosowania mat grzewczych jest sporo, na czele z najważniejszą: one rzeczywiście zapewniają przyjemny komfort termiczny, często już po chwili od ich włączenia. To o wiele lepsze, niż czekanie na nagrzanie wnętrza przez system wentylacji auta. Większość testowanych urządzeń ze swojej roli wywiązywała się bez większych zastrzeżeń, jeśli już, dotyczyły one zwykle kłopotów z dopasowaniem do kształtu niektórych foteli.