Aquaplaning może zaskoczyć kierowcę i spowodować nagłą utratę kontroli nad autem. Co jest jego przyczyną i jak prawidłowo zareagować?
Nawet kilka milimetrów wody na drodze może zadziałać na auto tak, że będzie zachowywać się, jakby jechało po warstwie lodu. To efekt aquaplaningu.
Zagrożenie aquaplaningiem powstaje, gdy na jezdni – najczęściej wskutek intensywnych opadów deszczu – tworzy się warstwa wody. Jeśli jest jej tak dużo, że bieżnik opony nie nadąża z odprowadzaniem wody, wówczas między ogumieniem a podłożem tworzy się film wodny.
Opona gubi wtedy kontakt z asfaltem i dosłownie „płynie” po powierzchni wody, a kierowca traci panowanie nad pojazdem, który przestaje reagować na skręt kierownicy, siły napędowe i hamulce.
Nie musi to być głęboka warstwa wody – w testach aquaplaningu nowych opon wykorzystuje się wysoką na jedynie 5 mm. Ryzyko wystąpienia aquaplaningu sygnalizuje hałas powodowany przez duże ilości wody uderzającej w nadkola. Gdy spada opór na kierownicy, a silnik nagle wkręca się na obroty, granica poślizgu została już przekroczona. W deszczu warto więc ściszyć radio i wsłuchać się w auto.
Zjawiskiem aquaplaningu rządzi fizyka. Nawet jeżeli ktoś nie doświadczył działania siły hydrodynamicznej w samochodzie, to jest spora szansa, że zna ją z „puszczania kaczek”, czyli rzucania kamieniem w wodę w taki sposób, by odbijał się on od jej powierzchni. Co ciekawe, masa obiektu, który ma unosić się na wodzie, nie ma znaczenia, o ile zostaną mu zapewnione odpowiednia prędkość i kąt uderzenia w wodę.
Potwierdzeniem jest nie tylko wodolot. Jedną z form sportu motorowego na Islandii jest jazda niezwykle mocnymi buggy po powierzchni wody, a w Finlandii nie brakuje koneserów poruszania się skuterami śnieżnymi po taflach jezior – by obejrzeć filmy z tego typu imprez, wystarczy wpisać do wyszukiwarki frazę water cross. Pozwala to zrozumieć, że z wodą i prędkością nie ma żartów.
Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby kierowcy empirycznie przekonali się, jak dużym zagrożeniem jest poślizg na wodzie. Z tego powodu warto rozważyć uczestnictwo w szkoleniu z zakresu bezpieczeństwa lub wykupienie go dla osoby, która dopiero stawia pierwsze kroki za kierownicą.
Tylko kontakt z poślizgiem w kontrolowanych warunkach (np. na płycie poślizgowej) przygotowuje na takie sytuacje i zwiększa szansę, że kierujący będzie w stanie z wyprzedzeniem rozpoznać ewentualne zagrożenie oraz prawidłowo zareagować w przypadku wystąpienia aquaplaningu.
Do groźnych sytuacji spowodowanych aquaplaningiem dochodzi najczęściej na autostradach i krajowych trasach wielopasmowych, ponieważ odwodnienie drogi jest tam zazwyczaj gorsze – woda musi pokonać wiele metrów, nim wsiąknie w grunt. Woda deszczowa często nie może też swobodnie odpływać z zagłębień, kolein czy tuneli – zalecana jest więc zwiększona ostrożność przy ich pokonywaniu.
Poza zwiększoną ilością wody na ryzyko powstania zjawiska aquaplaningu mogą też mieć wpływ inne czynniki – kierowca ma wpływ na część z nich.
Szerokie ogumienie z małą liczbą nacięć bieżnika świetnie przylega do suchej nawierzchni, ale na mokrej drodze lepiej może sprawdzić się węższe, które sprawniej „wcina” się w warstwę wody.
W analiz Michelin wynika, że opona w rozmiarze 205/55 R16 po utracie 0,5 bara ma zmniejszoną o 50% powierzchnię przylegania do mokrej nawierzchni, i o 75% przy ubytku 1 bara.
Płytkie rowki i kanały bieżnika nie są w stanie skutecznie wyprzeć wody spod czoła opony, co utrudnia utrzymanie kontaktu z nawierzchnią.
Wypełnione wodą koleiny czy duże kałuże sprzyjają powstawianiu zjawiska aquaplaningu. Nasila się ono na gładkiej nawierzchni. Chropowata ogranicza ryzyko poślizgu.
Zagrożenie aquaplaningiem wzrasta też wraz z prędkością, ponieważ w krótszym czasie musi zostać odprowadzona większa ilość wody.
ADAC rekomenduje, by podczas intensywnych opadów deszczu zwolnić do niecałych 80 km/h – i to nie tylko pojazdami z napędem na tył czy na starych oponach! Trzeba uważać na koleiny i kałuże – w miarę możliwości starać się je omijać.
Gdy auto wpadnie w poślizg na warstwie wody, nie należy w panice gwałtownie skręcać kierownicy. Nagłe ruchy to podstawowy błąd i mogą one doprowadzić do poważnego wypadku. Gdy przy skręconych kołach opony nagle odzyskają przyczepność, wówczas samochód gwałtownie zjedzie w bok.
Ważne jest też zachowanie zwiększonego dystansu od poprzedzającego pojazdu – aquaplaning powoduje też drastyczny spadek siły hamowania.
Prosta droga i samochód w rowie, zakopany na poboczu lub rozbity o autostradową barierę. Co mogło być przyczyną? Powodów jest wiele – od awarii technicznej poprzez korzystanie z telefonu podczas jazdy, na aquaplaningu kończąc. Ostatnie ze zjawisk zaskakuje wiele osób.
Jeżeli woda spowoduje poślizg jednego czy dwóch kół, to system ESP często jest w stanie opanować sytuację na tyle szybko, że kończy się na strachu. Kierowca powinien jednak pamiętać, że może dość do „odklejenia” wszystkich kół. Pojazd wcale nie musi pozostać stabilny. Jego zachowanie będzie zależało m.in. od stopnia zużycia i napompowania opon, sprawności amortyzatorów, geometrii zawieszenia czy nawet rozkładu masy między osiami.
Jeśli mamy wykupione tylko obowiązkowe ubezpieczenie OC, w razie wypadku spowodowanego aquaplaningiem ubezpieczyciel pokrywa jedynie szkody wyrządzone innym uczestnikom ruchu, a za naprawę swojego pojazdu trzeba zapłacić z własnej kieszeni.
W przypadku polisy AC problemy z uzyskaniem odszkodowania mogą pojawić się, jeżeli ubezpieczyciel stwierdzi nadmierne zużycie opon czy będzie w stanie udowodnić kierowcy rażące niedbalstwo, czyli np. znaczne przekroczenie dozwolonej prędkości, zwłaszcza na odcinku oznaczonym znakiem ostrzegającym o ryzyku wystąpienia poślizgu czy wręcz ostrzegającym przed ryzykiem wystąpienia aquaplaningu.
Aquaplaning jest jednym z najbardziej śmiercionośnych zjawisk na drodze. Występuje przy wysokich prędkościach i może kończyć się niemożliwym wręcz do opanowania poślizgiem. Często dochodzi do niego na drogach ekspresowych lub autostradach – kierowcy czują się na nich bezpiecznie, więc nawet w deszczu nie brakuje osób jadących z maksymalną dozwoloną prędkością lub szybciej. Fizyka jednak nie śpi…