Bez dwóch zdań takiego Porsche Cayenne jeszcze nie było. To auto w jeszcze lepszy sposób niż wszyscy poprzednicy razem wzięci łączy ze sobą skrajności, co zawdzięcza m.in. zupełnie nowemu napędowi. Najbardziej zaskakuje jednak tym, jak spisuje się na torze. Czasem aż ciężko uwierzyć, że jest dużym SUV-em.
Porsche jest obecnie w trudnej sytuacji, spowodowanej przez nadmierną wiarę w elektryfikację. Choć już zapowiedziało zmianę strategii, elektryczne Cayenne było na zbyt zaawansowanym etapie rozwoju, aby z niego rezygnować. Spokojnie, spalinowy model pozostaje w ofercie i zapewne za jakiś czas przejdzie obszerną modernizację.
Nowe Cayenne Electric stanowi wspaniały popis niemieckich inżynierów. Opracowane na platformie PPE, wyróżnia się ultraszybkim ładowaniem z mocą do 400 kW. W efekcie w 10 min można zwiększyć zasięg o 300 km. Poza tym to pierwsze auto na świecie z możliwością indukcyjnego uzupełniania prądu z mocą 11 kW.
Nie ujawniono jeszcze nadwozia tego SUV-a, ale już odsłonięto jego kabinę. Tutaj uwagę zwraca wygięty ekran centralny w technologii OLED. Jest on największym, jaki trafił do modelu Porsche i w dolnej części zawiera różne skróty (m.in. do ogrzewania, wentylacji foteli), a także miejsce na widgety.
Niemcy są dumni przede wszystkim z tego, że pozwala on na korzystanie jednocześnie z funkcji Apple CarPlay i tych przypisanych multimediom.
Kabina okazuje się bardzo obszerna, a jakość – wysoka. Do dyspozycji są dwa bagażniki.
Ze względu na fakt, że Cayenne Electric to wciąż prototyp, Porsche pozwoliło na poznawanie tego auta wyłącznie z pozycji fotela pasażera. Pomimo że to wielki i ciężki SUV, na torze czuje się on jak ryba w wodzie.
Pracuje na to przede wszystkim pneumatyczne zawieszenie z elektroniczną kontrolą stabilizatorów, które praktycznie niweluje przechyły. Do tego dochodzi potężna moc, rozwijana przez dwa silniki. Standardowo to 816 KM, a przy procedurze startowej – 1090 KM (1500 Nm).
Osiągi? Kierowca testowy przed ruszeniem z miejsca nakazuje przycisnąć głowę do zagłówka, aby... w niego nie uderzyć. Cayenne przyspiesza bowiem z niewiarygodnym impetem. 100 km/h „zamyka” w 2,9 s, a 200 km/h – poniżej 8 s!
Na torze imponuje zwinnością (tylna oś skrętna), przyczepnością oraz nadspodziewaną poręcznością. To auto sportowe w nadwoziu SUV-a, na dodatek pozwalające na jazdę długimi uślizgami tylnej osi.
W terenie Cayenne również pokazuje się z bardzo dobrej strony. Według kierowcy testowego elektryczny wariant prowadzi się o wiele łatwiej niż spalinowy. To zasługa bardzo szerokiej dostępności momentu obrotowego oraz... niżej położonego środka ciężkości, dzięki czemu m.in. na trawersach jeździ pewniej. W terenie wspomagają je elektroniczna blokada tylnego dyferencjału oraz prześwit sięgający 24 cm.
Cayenne oficjalnie zadebiutuje pod koniec listopada na targach motoryzacyjnych w Los Angeles, a do sprzedaży trafi w przyszłym roku.
Brawa dla Porsche – za nowe Cayenne i za zmianę strategii. W odmianie Turbo to wręcz potwór na kołach. Zapewnia piorunujące osiągi i wydaje się wyjątkowo opanowane na torze. Pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne.
Ocena: 5/5
Nowe Porsche Cayenne to świetny SUV do wszystkiego – w podróż, na tor i w teren. Teraz pozostaje tylko przekonać do niego klientów. A to może nie być łatwe.
Maciej Struk