Zepsuty czy rozładowany? Zanim podejmiemy decyzję o wymianie akumulatora na nowy, warto sprawdzić, czy przypadkiem nie chodzi o zwykłe rozładowanie.
Akumulator podlega procesowi zużycia, w wyniku którego traci pojemność i prąd rozruchowy. Zdarzają się też gwałtowne awarie, związane np. z pojawieniem się przerwy w obwodzie elektrycznym czy uszkodzenia mechaniczne.
Jednak w praktyce najczęściej mamy do czynienia z rozładowaniem lub niedoładowaniem, a nie prawdziwą awarią, która musiałaby skutkować koniecznością wymiany baterii.
Aby oszczędzić sobie niepotrzebnych wydatków, trzeba to sprawdzić, gdy akumulator jest jeszcze w samochodzie.
Powodów powolnej pracy rozrusznika lub jej braku może być bowiem kilka. Część z nich związana jest z akumulatorem, ale równie dobrze zużyty może być sam rozrusznik. Rozpocznijmy od pomiaru napięcia spoczynkowego, czyli tego, które występuje po nocnym postoju (bez uruchamiania). W prawidłowo naładowanym akumulatorze musi ono wynosić 12,6 V (nawet zimą nie powinno spadać poniżej 12,5 V). Jeżeli jest mniej – akumulator przede wszystkim trzeba doładować i dopiero dalej szukać powodów usterek.
Utlenienie w miejscu połączeń elektrycznych to powszechny i dość poważny problem, jeżeli chodzi o poprawną pracę akumulatora. Oprócz dwóch głównych, czyli pomiędzy klemami a zaciskami baterii są jeszcze dwa newralgiczne punkty: połączenie przewodu masowego z silnikiem oraz przewodu masowego z karoserią. W tych punktach bardzo często dochodzi do korozji, co powoduje powstanie dużego spadku napięcia. Miejsca połączeń należy oczyścić i zakonserwować je, np. wazeliną techniczną.
Mając zdemontowaną klemę (drugą zamontowaną), możemy sprawdzić tzw. upływ prądu, czyli to, ile prądu pobiera samochód przy wyjętym kluczyku ze stacyjki. Bardzo często powodem rozładowywania się akumulatora jest nadmierny pobór prądu przez nieoryginalny alarm. Prawidłowo upływ powinien wynosić maksymalnie kilkadziesiąt mA (miliamper to 1/1000 A). Jeżeli wynosi kilkaset mA, to konieczne jest sprawdzenie źródła usterki, co jest raczej zadaniem dla elektryka.
Przy pracującym silniku napięcie na zaciskach akumulatora będzie równe napięciu ładowania. Powinno ono wynosić 13,5-14,5 V, przeciętnie jest to 14,0-14,3 V. Zarówno niższe, jak i wyższe oznacza awarię alternatora lub regulatora napięcia. Tu więc również usterka tkwi poza akumulatorem.
To da się sprawdzić jedynie w akumulatorach z otwieranymi celami. Poziom elektrolitu powinien być powyżej górnych krawędzi płyt, a sam elektrolit powinien być przezroczysty. Zarówno czarny, jak i rdzawy kolor to oznaka zasiarczenia lub korozji płyt, a to przy niepoprawnej pracy jest przesłanką do wymiany baterii.
Dopiero jeżeli powyższe testy wykluczą inne usterki, a naładowany akumulator znów się rozładuje, można myśleć o jego wymianie. Przeciętnie pierwszy akumulator wytrzymuje 5-10 lat, a kolejne zwykle krócej. Mówi się o tym, że te stosowane na pierwszy montaż są najlepsze, dlatego szczególnie w ich przypadku warto się upewnić co do źródła usterki i nie wymieniać akumulatora tylko z uwagi na wiek.