Zamiast wtapiać się w tłum, w najnowszym wydaniu Hyundai i20 w końcu przyciąga wzrok. Ale zmiany w tym samochodzie nie kończą się na designie.
Małe i20 to jeden z najważniejszych modeli Hyundaia. W gamie tego producenta Europejczycy częściej wybierają tylko SUV-y: Tucsona i Konę. Ale na rynku i20 wcale nie ma łatwego życia, rywalizuje bowiem w wyjątkowo konkurencyjnym segmencie, w którym nie brak rywali, a wśród nich – ciekawych nowości.
W 2014 r., gdy na drogi wyjechała oferowana dotychczas druga generacja i20, klienci na naszym kontynencie kupili ok. 84 tys. miejskich Hyundaiów. Z czasem sprzedaż wzrosła i dwa-trzy lata później sięgnęła 100 tysięcy egzemplarzy rocznie, ale potem zaczęła spadać i w 2019 r. powróciła do poziomu sprzed pięciu lat.
Takie wyniki co roku zapewniały poprzedniemu i20 miejsce w końcówce listy 50 najpopularniejszych modeli na naszym kontynencie, a wśród aut miejskich pozwalały mu otwierać drugą dziesiątkę (klasowy lider, Renault Clio, znajdował tu w tym czasie ponad 300 tys. nabywców rocznie). Nowa odsłona ma poprawić te rezultaty. Sprawdziliśmy, jak jest do tego przygotowana.
Jedną z najważniejszych nowości w i20 jest wyrazisty design. Dotychczas miejski Hyundai raczej wtapiał się w tłum, teraz zaczął przyciągać spojrzenia przechodniów. To zasługa ciekawie zaprojektowanego przodu ze skośnymi reflektorami stykającymi się z dużym grillem, a także oryginalnych tylnych świateł przypominających szczypce kraba. Dzięki zgrabnej sylwetce całość prezentuje się bardzo przyzwoicie, zwłaszcza z opcjonalnym czarnym dachem.
Nowa generacja i20 jest o pół centymetra dłuższa od poprzedniej – jej 404 cm czynią ją typowym reprezentantem aut miejskich (poza Swiftem i Yarisem wszystkie mierzą od ok. 400 do 407 cm). Wysokość też jest przeciętna: 145 cm to o 2,4 mniej niż dotąd. Za to rozstawem osi i szerokością nadwozia Hyundai przebija większość konkurentów – między osiami zyskał centymetr (258 cm), a pomiędzy lusterkami przybyło mu aż 4,1 cm (177,5 cm).
Wnętrze koreańskiej nowości też robi zupełnie niezłe wrażenie. Co prawda nie zaszkodziłoby mu trochę miękkich tworzyw, ale dzięki poziomym żebrom rozciągającym się wzdłuż całej deski rozdzielczej oraz nietypowej kierownicy z poziomymi dolnymi ramionami kokpit prezentuje się całkiem ciekawie. Niemała w tym zasługa dwóch sporych wyświetlaczy (wskaźniki mają 10,25 cala, centralny ekran – 8 cali).
Zmiany rozmiarów nadwozia przełożyły się na przestronność wnętrza, które okazuje się najszersze w klasie. Odczują to zwłaszcza jadący z tyłu, którzy w porównaniu z poprzednią generacją i20 zyskali dodatkowe 4 cm między drzwiami. Muszą się za to pogodzić z podsufitką położoną o 3 cm niżej (wysokość przodu kabiny pozostała właściwie bez zmian, podobnie jak przestrzeń na nogi w obu rzędach).
W nowym Hyundaiu całkiem swobodnie rozsiądą cztery osoby o wzroście do 185 cm (z przodu wygodną pozycję znajdą nawet o 5 cm wyższe, ale nie odsuną foteli maksymalnie w tył, kiedy ktoś usiądzie za nimi). Oczywiście podczas jazdy z kompletem pasażerów trójka siedząca na kanapie będzie miała problemy ze zmieszczeniem kolan i ramion, ale i tak zniosą podróż lepiej niż w większości konkurencyjnych modeli. Poza rekordowo szeroką kabiną pomoże w tym odpowiednie ukształtowanie kanapy i podłogi w drugim rzędzie.
W najnowszej odsłonie i20 pojemność bagażnika wzrosła z 326 do 352 litrów. Dotyczy to jednak wszystkich wersji poza testowaną, wyposażoną w układ mild hybrid, którego elementy (m.in. akumulator we wnęce na koło zapasowe) zmniejszają bagażnik do dosyć skromnych 262 litrów.
Debiutująca w miejskim Hyundaiu technologia mikrohybrydowa, poza wspomnianym dodatkowym akumulatorem (litowo-jonowo-polimerowym o pojemności 0,46 kWh), wykorzystuje m.in. instalację 48-woltową oraz rozrusznik-generator, który w trakcie hamowania gromadzi energię, by podczas przyspieszania wykorzystać ją do wspomagania benzynowego silnika.
Ten ostatni to 3-cylindrowa konstrukcja o pojemności 1 litra i mocy 100 KM. Dzięki turbodoładowaniu maksymalny moment obrotowy sięgający 172 Nm jest dostępny już od 1500 do 4000 obr./min. W połączeniu z elektrycznym wsparciem (do 60 Nm) przekłada się to na zupełnie przyjemne wrażenia z jazdy. Mały Hyundai całkiem żwawo reaguje na dodanie gazu i sprawia wrażenie szybszego, niż jest w rzeczywistości – wystarczy tylko utrzymywać obroty powyżej 1500/min. W ten sposób unika się też odczuwalnych wibracji po dodaniu gazu.
Działanie układu mild hybrid objawia się częstym gaszeniem silnika wtedy, kiedy jego praca nie jest potrzebna, czyli w trakcie zwalniania (nawet przy trzycyfrowych prędkościach) i po zatrzymaniu. Jeśli podczas postoju, np. na skrzyżowaniu, nie trzyma się stopy na środkowym pedale, jednostka ponownie uruchamia się po wciśnięciu sprzęgła – czyli jak w autach z prostym systemem start-stop. Ale gdy stoi się z nogą na hamulcu, silnik odpala znacznie później – nie w czasie wciskania sprzęgła i nie podczas wrzucania pierwszego biegu, a dopiero w trakcie puszczania hamulca. Mimo tej „opóźnionej” procedury dzieje się to tak sprawnie i płynnie, że zupełnie nie przeszkadza w codziennej eksploatacji.
Pewne zastrzeżenia budzi za to przywracanie napędu „do życia” podczas jazdy. Jeśli samochód akurat porusza się na jednym z niższych biegów i po uruchomieniu silnik „wkręca się” dość wysoko, towarzyszy temu niewielkie, ale słyszalne wahnięcie obrotów w górę. Przy niższych i średnich prędkościach obrotowych zjawisko to nie występuje, więc podczas niezbyt dynamicznej jazdy właściwie się nie zdarza.
Praca układu mild hybrid przynosi też wymierne efekty – choć nie tak duże, jak obiecuje Hyundai. Katalogowe średnie zużycie paliwa wynosi 5,0-5,4 l/100 km, a podczas testu, mimo dosyć spokojnej jazdy, i20 spaliło średnio 5,8 l (rezultaty mieszczą się pomiędzy 4,7 l na 100 km w trasie a 6,9 l w ruchu miejskim i 7,7 l na autostradzie). Ale to i tak dobry wynik, do tego uzyskany w niesprzyjających okolicznościach – przy znikomym przebiegu i temperaturach bliskich zeru.
Z powodu zimowego ogumienia auto nie spełniło obietnic producenta także w kwestii osiągów. Ale tu Hyundaiowi brakowało do tego jeszcze mniej – w trakcie naszych pomiarów na przyspieszenie od 0 do 100 km/h potrzebował nie 10,4, lecz... 10,5 s. Zupełnie wystarczający rezultat.
Co prawda Hyundai nie odbierze np. Fordowi Fieście klientów poszukujących dynamicznie prowadzącego się miejskiego auta, ale dla większości nabywców zachowanie i20 w zakrętach okaże się więcej niż wystarczające. Mimo odczuwalnych bocznych przechyłów auto posłusznie podąża za ruchami kierownicy, nie irytuje przesadną podsterownością i ze spokojem reaguje na zacieśnienie skrętu czy ujęcie gazu w szybkim łuku.
Jednocześnie koreańska nowość potrafi zaskoczyć komfortem podróżowania. Co prawda pojedyncze wyboje wybiera dosyć twardo, narażając podróżnych na wyraźnie odczuwalne wstrząsy (zwłaszcza na najbardziej „parszywych” wybojach, jak wyrwy w jezdni czy zapadnięte włazy studzienek), a na zniszczonych drogach nadwozie staje się nieco „niespokojne”, ale i20 nie odbiega pod tym względem od klasowych rywali.
Za to zdecydowanie dystansuje większość z nich na nierównościach pozbawionych krawędzi, jak wszelkie garby, muldy, wyniesione przejścia dla pieszych czy najazdowe progi zwalniające. Tego typu przeszkody Hyundai pokonuje wyjątkowo miękko i cicho.
Choć i20 jest miejskim autem, w każdej wersji wyposażeniowej seryjnie oferuje zupełnie przyzwoity zestaw systemów dbających o bezpieczeństwo podróżnych. Należą do niego m.in. układ ułatwiający utrzymanie się na własnym pasie ruchu, system pomagający zapobiec kolizji (wykrywający także pieszych), rozpoznawanie znaków drogowych i monitorowanie poziomu koncentracji kierowcy.
Ale to nie wszystko. Nowa generacja miejskiego Hyundaia może być wyposażona także w aktywny tempomat, asystenta martwych pól z funkcją zapobiegania kolizjom podczas cofania, a także bardziej zaawansowany system wspomagania podążania własnym pasem. Niestety ten rozbudowany pakiet jest dostępny (za dopłatą) wyłącznie w najdroższej specyfikacji Premium.
Ceny najnowszego i20 startują z poziomu 54 800 zł za auto z silnikiem 1.2 o mocy 84 KM w zarezerwowanej dla niego podstawowej wersji wyposażeniowej Classic – ze wspomnianym niezłym pakietem bezpieczeństwa czy tempomatem, ale i na stalowych kołach, bez radia i klimatyzacji.
Opisywana 100-konna jednostka 1.0 turbo z układem mild hybrid wymaga wybrania co najmniej następnej wersji wyposażeniowej – Classic Plus. Hyundai kosztuje wówczas 71 100 zł, a na liście standardowego wyposażenia pojawiają się m.in. dwuosiowa regulacja kierownicy, elektryczne sterowanie tylnych szyb, radio obsługiwane z kierownicy, system Bluetooth i ruchome dno bagażnika.
Testowany samochód to kolejny wariant wyposażeniowy – Comfort. Wprawdzie wymaga on dopłacenia 5500 zł wobec Classic Plus, ale zdecydowanie warto dołożyć tę kwotę. Za 76 600 zł otrzymuje się bowiem naprawdę sporo: czujniki i kamerę cofania, system multimedialny z ekranem 8'', skórzaną i podgrzewaną kierownicę, ogrzewanie foteli, 10,25-calowy wyświetlacz wskaźników, diodowe światła dzienne czy aluminiowe felgi 16''.
W przypadku opisywanej wersji silnikowej z instalacją 48 V na tym kończy się wybór. Nie łączy się ona z topowym wariantem Premium, przez co jej nabywcy nie mogą cieszyć się z wielu zarezerwowanych dla niego elementów, jak komplet systemów bezpieczeństwa, aktywny tempomat, automatyczna klimatyzacja, nawigacja z 10,25-calowym ekranem, nagłośnienie Bose, ładowarka indukcyjna, oświetlenie nastrojowe, dostęp bezkluczykowy, asystent parkowania, światła LED, felgi 17''. Szkoda, że chociaż części z nich nie można nawet dokupić do opisywanej odmiany Comfort.
Niezależnie od wybranego wariantu Hyundai i20 zawsze wyróżnia się na tle rywali świetną 5-letnią gwarancją bez limitu kilometrów.
Dane techniczne | Hyundai i20 1.0 T-GDi 6iMT 48V |
---|---|
Silnik | benz., turbo |
Pojemność skokowa | 998 cm3 |
Układ cylindrów/zawory | R3/12 |
Moc maksymalna | 100 KM/4500 |
Maks. moment obrotowy | 172 Nm/1500 |
Napęd | przedni |
Skrzynia biegów | man./6-biegowa |
Długość/szerokość/wysokość | 404/178/145 cm |
Rozstaw osi | 258 cm |
Średnica zawracania | 10,4 m |
Masa/ładowność | 1090/530 kg |
Pojemność bagażnika | 262/1075 l |
Poj. zbiornika paliwa | 40 l |
Opony | 195/55 R16 |
Osiągi, zużycie paliwa (dane prod.) | |
Prędkość maksymalna | 188 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 10,4 s |
Średnie zużycie paliwa | 5,0-5,4 l/100 km |
Zasięg | 800 km |
PLUSY/MINUSY
+ ciekawy wygląd, przestronne wnętrze, łatwa obsługa, całkiem oszczędny i sprawny silnik, przyzwoite prowadzenie, niezły komfort, zupełnie wystarczające wyposażenie
- dość wysoka cena, niezbyt imponująca wielkość bagażnika, twarde tworzywa w kabinie, wstrząsy na niektórych wybojach, konieczność wrzucania „luzu” przed uruchomieniem silnika kluczykiem
W najnowszym wydaniu Hyundai i20 nadal jest przestronnym, łatwym w obsłudze, całkiem komfortowym i nieźle wyposażonym autem miejskim, ale zyskał ciekawy wygląd, „dojrzałe” wnętrze, oszczędny układ napędowy z elektrycznym wsparciem oraz sporo systemów bezpieczeństwa. Niestety przy okazji wyraźnie wzrosła cena koreańskiego auta.