Ineos to młoda brytyjska marka samochodowa, która prężnie się rozwija i właśnie zaprezentowała prototyp kolejnego terenowego auta. Czy Fusilierowi uda się powtórzyć sukces Grenadiera?
Ineos to ogromna brytyjska firma działająca w branży chemicznej. Dla jej twórcy, Jima Ratcliffe'a to jednak za mało i postanowił zbudować od podstaw markę motoryzacyjną. W 2017 r. ogłoszono, że Ineos zamierza stworzyć prawdziwie terenowy samochód i zapełnić nim lukę, jaka powstała po decyzji Land Rovera o zakończeniu produkcji klasycznego Defendera.
W 2020 r. Ineos zaprezentował stylizację swojego pierwszego samochodu nazwanego Grenadier i w tym samym roku potwierdził nabycie od Mercedesa fabryki we francuskiej miejscowości Hambach, w której wytwarzano Smarty. W 2021 r. pokazano wnętrze Grenadiera, zaś seryjna produkcja auta ruszyła w październiku 2022 r. (w listopadzie 2023 r., jego wersji pick-up – Quartermaster).
Można śmiało powiedzieć, że Grenadier odniósł sukces, bo w pierwszym pełnym roku produkcji sprzedano w Europie 2394 egzemplarze (dla porównania Jeepa Wranglera – 3392 szt.).
Ineos nie zamierza jednak poprzestać na Grenadierze i zaprezentował właśnie ogólne założenia i wygląd kolejnego terenowego samochodu, który jest już w fazie opracowywania. Nazwano go Fusilier (po polsku fizylier, czyli rodzaj żołnierza piechoty).
Trzeba przyznać, że prezentuje się mniej utylitarnie niż Grenadier, ale tak jak w jego przypadku design ewidentnie kojarzy się z Land Roverem Defenderem, tak patrząc na Fusiliera, nie można się oprzeć wrażeniu, że jest on podobny do Mercedesa klasy G.
Co ciekawe, Fusilier będzie produkowany nie w Hambach, ale w zakładzie Magny w Grazu (ta firma bierze także udział w opracowywaniu auta), gdzie powstaje również... Gelenda.
Na tym etapie nie ujawniono jeszcze wielu szczegółów technicznych nowego modelu, ani nawet wyglądu jego wnętrza. Fusilier ma być nieco krótszy i niższy od Grenadiera (powstanie też na innej platformie), ale zdecydowanie największą różnicą będzie napęd, który zostanie w nim zastosowany.
Mają być oferowane dwa warianty: elektryczny oraz elektryczny z silnikiem spalinowym, który nie posłuży do bezpośredniego napędzania kół, a jedynie do wytwarzania energii w sytuacji wyczerpania jej z akumulatora trakcyjnego (to tzw. range extender, czyli przedłużacz zasięgu).
Na razie nie ma konkretów dotyczących wyboru jednostki benzynowej, która zostanie wykorzystana, ani specyfikacji baterii, ale więcej szczegółów ma zostać przekazanych jesienią bieżącego roku.
Szef Ineosa, Jim Ratcliffe ma zresztą bardzo zdroworozsądkowe podejście do elektromobilności. Zdecydowanie zgadza się z koniecznością stosowania proekologicznych rozwiązań w motoryzacji, ale jednocześnie jest zwolennikiem szukania wielu dróg rozwoju (co potwierdza np. prototypowy Grenadier z zasilaniem wodorowymi ogniwami paliwowymi), a także dania klientowi wyboru najbardziej odpowiadającego rozwiązania, a nie zmuszania go instytucjonalnie do któregoś z nich.
Jak zapowiedziano na konferencji, można się spodziewać, że produkcja seryjna Ineosa Fusiliera rozpocznie się w 2027 roku.