SsangYong zaprezentował całkiem nowy model. Torres to atrakcyjnie stylizowany SUV z pogranicza klasy kompaktowej i średniej. Pod maską – silnik 1.5 turbo. W sprzedaży w Polsce – już pod koniec lata bieżącego roku.
SsangYong to koreańska marka z całkiem długą historią (sięgającą lat 50. ubiegłego wieku), która wyrobiła sobie renomę przede wszystkim na rodzimym rynku. SsangYong kilkukrotnie zmieniał właścicieli (Daewoo, SAIC, Mahindra), a przed upadkiem będącym efektem ostatniego kryzysu uratowała go koreańska firma KG Group.
W Europie, w tym w Polsce, samochody SsangYonga są oferowane od dawna, ale nie zdobyły wielkiej popularności. Dla unaocznienia sytuacji, w jakiej znajduje się SsangYong, trzeba przytoczyć dane sprzedaży – w ubiegłym roku na Starym Kontynencie auta tej marki kupiło zaledwie 18,3 tys. klientów (trzeba jednak nadmienić, że jest to i tak 50-procentowy wzrost względem 2021 r.), zaś w Polsce zarejestrowano 1706 egzemplarzy, co czyni nas siódmym rynkiem dla SsangYonga w Europie (wzrost z 371 szt. w 2021 r.).
Niewielka sprzedaż jest o tyle dziwna, że przecież SsangYong specjalizuje się w SUV-ach (i są to naprawdę udane modele), które obecnie święcą prawdziwe triumfy.
SsangYong ma jednak szeroko zakrojone plany rozwoju, które w Polsce będą obejmowały m.in. poprawę świadomości istnienia marki na rynku, rozwój sieci dealerskiej z obecnych 10 do 33 punktów, poprawę jakości obsługi (tak w salonach, jak i serwisach) czy wreszcie program gwarancji wydłużonej do siedmiu lat (5+2).
Oczywiście najważniejsze są w tym wszystkim nowe modele. I tak na przykład już w czerwcu tego roku pojawi się Tivoli po face liftingu (zmienione zostaną m.in. przód i tył karoserii, a także wnętrze). Kluczowym debiutem będzie jednak całkiem nowy SUV Torres, którego polska premiera była pierwszą w Europie.
Trzeba przyznać, że pierwsze wrażenie, jakie robi nowy koreański SUV, jest znakomite. Samochód prezentuje się interesująco, ma sporo ciekawie zaprojektowanych detali i ewidentnie nawiązuje stylizacją do aut terenowych – niektórzy mogą nawet stwierdzić, że grill z sześcioma żebrami za bardzo przypomina te znane z Jeepów.
Torres (nazwa pochodzi od parku narodowego Torres del Paine w chilijskiej części Patagonii) ma 470 cm długości, zatem będzie rywalizował w silnie obsadzonym segmencie SUV-ów klasy średniej, z takimi samochodami, jak Skoda Kodiaq czy Nissan X-Trail.
Przy pierwszym, na razie krótkim kontakcie z Torresem pozytywne wrażenie robi także przestronne wnętrze. Deskę rozdzielczą ciekawie zaaranżowano, a do sterowania m.in. klimatyzacją przewidziano osobny 8-calowy ekran, zupełnie tak, jak w Audi. Cyfrowe wskaźniki mają przekątną 12,5 cala, a centralny ekran – 9 cali. Zostawiono wokół niego kilka fizycznych przycisków stanowiących skróty do najważniejszych funkcji, a także pokrętło do regulacji głośności. To wygodne rozwiązanie, ale trzeba przyznać, że w efekcie sam zestaw multimedialny prezentuje się nieco archaicznie.
Na razie wiadomo, że do napędu przewidziano benzynowy turbodoładowany silnik o pojemności 1,5 litra, rozwijający 163 KM i solidne 280 Nm.
Do wyboru będą wersje z manualną 6-biegową skrzynią oraz automatem Aisin o takiej samej liczbie przełożeń. W gamie mają się znaleźć warianty z napędem przednim oraz na cztery koła (z możliwością uruchomienia blokady).
Co ciekawe, w listopadzie bieżącego roku ruszy produkcja wariantu elektrycznego. Zważywszy coraz większą popularność tego rodzaju napędu, na takich rynkach jak np. Norwegia, Torres EV może okazać się sporym przebojem. Na razie nie ujawniono szczegółów technicznych, ale można zakładać, że parametry auta będą przynajmniej takie, jak w elektrycznej wersji Korando (190 KM, 360 Nm, akumulator 62 kWh, zasięg 339 km w cyklu mieszanym).