Magazyn Auto
Serwis pod patronatem magazynu Motor
Lotus Evija X wypadek w Goodwood 2024 – przód

Wypadek elektrycznego hipersamochodu w Goodwood: wiemy już, co tam się wydarzyło

archiwum

Wypadek elektrycznego hipersamochodu w Goodwood: wiemy już, co tam się wydarzyło

Dla przypomnienia: na festiwal w Goodwood Lotus przywiózł swojego supermocnego elektryka – model Evija X. Miało być pięknie i imponująco, bo ten sam model niedawno uzyskał przecież jeden z najlepszych czasów na północnej pętli Nürburgringu. Sęk w tym, że w Goodwood, chwilę po starcie do przejazdu Hill Climb, bolid wykonał efektowny piruet, po czym z impetem wpadł w bandy. Wiemy już, co dokładnie się tam stało.

O tym wypadku obszernie pisaliśmy TUTAJ, jednak chyba i w tym miejscu należy się krótkie przypomnienie dla tych, którym temat mógł akurat umknąć. A zatem – kierowca Lotusa Evija X chciał wystartować do przejazdu Hill Climb zarówno szybko, jak i chyba dość efektownie. Najpierw z dymem poszły więc opony, a potem 2000 KM sprawiło, że bolid w mgnieniu oka wystrzelił do przodu. Ku zaskoczeniu wszystkich przejazd nie trwał jednak zbyt długo, bo zakończył się w zasadzie tak szybko, jak się zaczął: elektryczny hipersamochód wykonał efektowny piruet, po czym uderzył w bandy. Wypadek wyglądał groźnie, jednak kierowcy na szczęście nic się nie stało.

Lotus Evija X rozbity w Goodwood: od początku spekulowano na temat przyczyn wypadku

Od samego początku zaczęły więc mnożyć się różne teorie co do ewentualnych przyczyn kraksy. Na dodatek do wypadku doszło przecież przy wciąż względnie niewysokiej prędkości i na prostej drodze. Może na nie do końca równej, ale na pewno na prostej.

Początkowo spekulowano zatem, że część winy może leżeć po stronie oprogramowania sterującego, przez co moment obrotowy nie został równo rozłożony między poszczególne koła. Wydawało się też, że auto trafiło na spore wybrzuszenie nawierzchni, ponadto spekulowano też, że część winy za zaistniałą sytuację ponoszą koła ustawione w bardzo mocnym „negatywie”. Po kilku dniach głos zabrał jednak sam Lotus i już dobrze wiemy, co poszło nie tak. Okazuje się, że część spekulacji była dość bliska prawdy.

2000 koni pod prawą stopą i wyłączone systemy asystujące. Co może pójść nie tak?

Zgodnie z informacjami przekazanymi przez przedstawicieli Lotusa portalowi Goodwood Road & Racing, kierowca przed startem wyłączył kontrolę trakcji (to normalna procedura – przyp. red.; patrz dalej), co spowodowało, że cały moment obrotowy (ponad 1700 Nm) trafił natychmiast na wszystkie koła. Tyle że tylne opony zaczęły się obracać z prędkością ok. 275 km/h, a przednie – z szybkością o ponad 30 km/h niższą. Kierowca próbował ratować samochód przed obróceniem poprzez zdjęcie nogi z pedału przyspieszenia, ale nie dało się już nic zrobić – Lotus Evija X został wrzucony w bandy po prawej stronie toru.

lotus evija x goodwood 2024 tył
Lotus zajął oficjalne stanowisko w sprawie wypadku w Goodwood. Przyczyna kraksy: różnica w prędkości obrotowej między kołami.
YouTube

Czyli gigantyczny i dostępny w zasadzie „od zera” moment obrotowy, do tego różnica w prędkości obrotowej kół i wyłączona (przynajmniej częściowo) elektroniką asystująca – to klocki, które połączone w całość dały nam efektowną kraksę. 

Wypadek w Goodwood: jest oficjalne stanowisko Lotusa

„Po dogłębnej analizie udało się ustalić, że różnica w przyczepności między przednią a tylną osią samochodu była bezpośrednią przyczyną wypadku, do tego doszła też nieco zbyt mocna korekta podczas szybkiego ruszania z miejsca” – przekazał Lotus. Podkreślono też, że kierowca nie odniósł obrażeń, a samochód został zniszczony jedynie w niewielkim stopniu.

Warto zauważyć, że Lotus Evija X wcześniej pomyślnie przejechał trasę Hill Climb, a kontrola trakcji była wyłączona również i podczas tego przejazdu. 

Czytaj także