Za sprawą popularności wideorejestratorów również producenci aut zaczęli montować takie urządzenia jako wyposażenie fabryczne. Sprawdzamy, jak fabryczna kamera pokładowa wypada na tle produktu renomowanej marki Mio.
Jeśli dojdzie do kolizji i sprawca wypiera się swojej winy, samo poinformowanie go o nagrywaniu obrazu może rozwiązać problem. Nie powinien więc dziwić fakt, że wielu kierowców nie wyobraża sobie podróży bez wideorejestratora.
Teoretycznie wystarczy kamerę wpiąć do gniazda zapalniczki, włożyć kartę pamięci, zamocować do szyby i gotowe, po wykryciu zasilania rozpocznie się automatyczne nagrywanie. W praktyce warto jednak chwilę popracować nad montażem, aby ukryć kabel w podsufitce, słupku, a samo urządzenie umieścić za lusterkiem lub w pobliżu górnej krawędzi szyby, by nie przysłaniało nam widoku. Tu warto zaznaczyć, że nasze przepisy są w tej kwestii dość liberalne.
W Polsce nie ma również praktycznie żadnych ograniczeń w używaniu kamery, jeśli nagrania mają stanowić dowód pomocny przy rozstrzygnięciu, kto zawinił na drodze lub uwiecznieniu kierowcy, który łamie przepisy ruchu, pod warunkiem że film zostanie przekazany tylko policji. Nagranie z kamer stanowi także dowód w sądzie, jednak w tym przypadku może być potrzeba wydania opinii biegłego w sprawie autentyczności nagrania.
Jednak w innych krajach korzystanie z kamery pokładowej może nie być legalne. Warto pamiętać, że sprzęt nie powinien zasłaniać widoku przez przednią szybę. Zwracają na to uwagę policjanci z Francji czy Słowacji. Przy okazji należy również mieć świadomość, że w innych krajach mogą istnieć ograniczenia w posługiwaniu się tego typu urządzeniami, np. w Austrii.
Jak się okazuje, również producenci aut postanowili dać nam możliwość korzystania z kamer pokładowych. Pionierem w tej dziedzinie był Citroen, który do modelu C3 proponował kamerę montowaną pod lusterkiem. Następnie w jego ślady poszli inni producenci, np. BMW, Mercedes czy Audi, oferując urządzenia kompatybilne z danym modelem. Co ciekawe, jest to wyposażenie akcesoryjne, które można dokupić już po odebraniu pojazdu.
Jednak o krok dalej poszedł Mercedes. O ile na początku tak jak konkurencja sprzedawał akcesoryjne kamery, które trzeba było zamontować, tak teraz w systemie MBUX można dokupić opcję „Dashcam”. Co ważne, nie trzeba nic instalować, kamera pokładowa korzysta z obiektywu zamontowanego pod lusterkiem, który służy również jako system kamer 360 stopni.
A oto jak sprawdza się taka kamera fabryczna w konfrontacji z urządzeniem Mio.
Obsługa kamery odbywa się na ekranie multimedialnym konsoli, a zapis filmów na pendrivie, który trzeba umieścić w porcie USB-C auta (w przypadku pendrive'a ze złączem USB-A potrzebna jest przejściówka). Lista funkcji w porównaniu z zewnętrzną kamerą nie jest oszałamiająca. Wideorejestrator nagrywa w rozdzielczości Full HD.
Model MiVue 886 to pierwszy wideorejestrator, który gwarantuje nagrania w rozdzielczości 3840 x 2160 pikseli, czyli aż 4-krotnie większej niż w przypadku standardowej rozdzielczości Full HD. Dodatkowo umożliwia nagrywanie w świetnej jakości 2K z włączonym HDR-em, który poprawia jakość obrazu w słabym oświetleniu.
Jakość obrazu jest dość dobra, ale przeszkadza efekt lekkiego rozmycia oraz sztucznego rozjaśnienia. Kąt widzenia również dość szeroki, choć druga kamera oferuje większy.
Mimo braku idealnego oświetlenia trudno znaleźć słabe strony zarejestrowanego filmu. Jest on ostry i bardzo wyraźny. Bez większych problemów odczytamy numery z tablic rejestracyjnych.
O ile w dzień można powiedzieć, że kamera sprawuje się całkiem dobrze, to w gorszych warunkach oświetleniowych jej działanie pozostawia sporo do życzenia. Obraz jest dość słaby.
Nagranie robi znakomite wrażenie i to mimo że tryb HDR nie działa w 4K. Co ciekawe, po jego włączeniu obraz nie jest jaśniejszy. Mio zdecydowanie wygrywa z kamerą fabryczną.
Większość obecnie oferowanych fabrycznych kamer pokładowych to wersje akcesoryjne, które można dokupić do samochodu i zamontować w ASO. Choć z zewnątrz praktycznie się nie różnią choćby od użytej w porównaniu kamery firmy Mio, to jednak te oferowane przez producentów aut są doskonale dopasowane do danego modelu czy modeli. Nie musimy się więc martwić, jak schować przewód zasilający, czy też, gdzie umiejscowić kamerę, aby nie zasłaniała nam widoku. O to zadbał już jej producent, który przemyślał wszystko.
Niestety, to kosztuje. Zakup akcesoryjnej kamery, której parametry techniczne nie zawsze są rewelacyjne, to wydatek około 2 tys. zł, czyli przynajmniej dwa razy więcej niż rewelacyjna, zewnętrzna kamera.
Cieszy fakt, że producenci aut w końcu zrozumieli, że liczne kamery montowane w samochodzie można wykorzystać również jako wideorejestrator. Na pewno jest to wygodne rozwiązanie, ale chyba nie optymalne. Kolejny już raz okazało się, że niezależni producenci robią lepszy sprzęt, który ma większe możliwości, a przy tym kosztuje o wiele mniej niż ten mający logo producenta samochodu. Teraz pozostaje tylko mieć nadzieję, że pozostałe firmy pójdą w ślady Mercedesa i przy okazji zaoferują lepszą jakość obrazu.