Zanim zapiszesz się na kurs prawa jazdy kategorii C+E, koniecznie przeczytaj ten artykuł. Zawarte w nim informacje pomogą Ci podjąć decyzję i ułatwią znalezienie pracy albo... zniechęcą do zawodu.
Zawód kierowcy ciężarówki kojarzy się zwykle z pracą „za kółkiem” ciągnika siodłowego z naczepą, beztroskimi podróżami i... „wyścigami TIR-ów”. Praktyka jest niestety inna. W tym materiale obalimy kilka mitów i nakreślimy nieco rynek pracy.
Zdanie egzaminu na kategorię C lub C+E nie uprawnia jeszcze do wykonywania zawodu kierowcy. Można jedynie wypożyczyć sobie ciężarówkę i pojechać nią turystycznie, np. na wakacje. Takie kategorie przydają się posiadaczom ciężkich pojazdów terenowych lub miłośnikom karawaningu. Żeby pracować zawodowo, trzeba odbyć przynajmniej dodatkowy kurs kwalifikacji zawodowej.
Na kursach C+E zazwyczaj uczysz się jazdy tylko zestawem z przyczepą. Kontakt z ciągnikiem siodłowym z naczepą pojawi się podczas kursu kwalifikacji zawodowej albo... dopiero w pracy!
Wielu kursantom wydaje się, że największym wyzwaniem jest cofanie zestawem po łuku. Owszem, to ważne, a warto jeszcze pamiętać, że w szkole jazdy lub na egzaminie takie zadania wykonuje się na dużym, dobrze oświetlonym placu. W pracy trzeba manewrować także nocą, w deszczu, pomiędzy innymi samochodami lub dachami pawilonów, gdzie konsekwencje popełnionych błędów będą znacznie droższe niż np. ponowne podejście do egzaminu.
Bardzo emocjonujące są także podróże wąskimi drogami, gdzie podczas mijania z innymi ciężarówkami pojawia się realne ryzyko zderzenia się lusterkami. Niektórzy kierowcy wożą nawet takie lusterko na zapas.
Równie ważne jak technika prowadzenia pojazdu są obsługa tachografu i przestrzeganie godzin jazdy, pracy, pauz, odpoczynków itp. Zasad jest cała masa, a kary za naruszenia – olbrzymie. Typowe mandaty nakładane przez ITD na kierowców to 500-2000 zł, a w ślad za nimi – kary dla pracodawcy pomnożone przez dwa lub trzy.
Osoba przyzwyczajona do 8-godzinnej pracy może być naprawdę zaskoczona. Na ogół dzień pracy kierowcy trwa 10-12 godzin. Maksymalnie może wynosić nawet 15 godzin – i w niektórych firmach także się to stosuje. Zgodnie z prawem kierowca może pracować 15 godzin dziennie, ale jechać nie więcej niż 56 godzin w okresie tygodniowym i nie więcej niż 90 godzin w okresie dwutygodniowym. Niedziele i święta nie mają znaczenia. W przypadku umów o pracę czas pracy liczy się trochę inaczej (chodzi o tzw. równoważny czas pracy), ale też w oparciu o taki schemat. Nieco krócej, bo tylko 10 godzin, można pracować w nocy.
Ta sprawa elektryzuje najbardziej, ponieważ widełki są bardzo szerokie: od 2500 do 15 tys. zł miesięcznie (na rękę). Należy też pamiętać, że różne są formy wypłaty wynagrodzeń – umowa o pracę na całą stawkę, umowa o pracę na część stawki, a reszta „w dietach”, wynagrodzenie w formie faktury. Należy dokładnie weryfikować warunki pracy, ponieważ w razie choroby kierowca zostaje czasem na lodzie z pensją minimalną.
Rynek jest olbrzymi, a pracę da się znaleźć w ciągu tygodnia. Nie oznacza to jednak, że będzie to dobra praca. Normą jest to, że w poszukiwaniu optymalnego miejsca dla siebie kierowcy zmieniają zatrudnienie nawet kilka razy w roku.
Wiele firm praktykuje dobrą zasadę: zanim się zatrudnisz, przyjdź, przejedź się z innym kierowcą jako pasażer i zobacz, czy ten typ pracy jest dla Ciebie odpowiedni. Jeśli tak – zgłoś się do szefa. Jeśli nie – szukaj dalej i nie zawracaj głowy.
Podstawa, od której trzeba zacząć. Takie prawo jazdy może się przydać także prywatnie, jeśli ktoś chce podróżować kamperem lub wypożyczyć samochód-lawetę, aby sprowadzić sobie używane auto. Testy teoretyczne będą okazją do przypomnienia sobie przepisów ruchu drogowego (i poszerzenia wiedzy). Według statystyk ośrodków WORD zdawalność egzaminu praktycznego na C jest znacznie wyższa niż na C+E.
Kurs C+E można robić oddzielnie lub w formie łączonej razem z C (wówczas wychodzi taniej). Do C+E nie jest wymagany dodatkowy egzamin teoretyczny. Jazda z przyczepą (w C+E może mieć ona DMC powyżej 750 kg) wymaga większej wyobraźni, ale także jest do opanowania. Choć w tym przypadku procent kursantów, którzy zdają egzamin za pierwszym razem, jest mniejszy niż w przypadku samego C.
To miesięczny kurs obejmujący materiał teoretyczny z zakresu czasu pracy kierowcy, prawa pracy, szeroko pojętego bezpieczeństwa oraz techniki transportu ładunków. Jest uzupełniony zajęciami praktycznymi. Kurs ten jest nie tylko obowiązkowy dla osób, które chcą pracować jako kierowca, ale też bardzo przydatny – to właśnie na nim uczymy się obsługi tachografu, a w lepszych szkołach jeździmy także ciągnikiem siodłowym z naczepą.
Osoba, która nie ma sprecyzowanych planów zawodowych, nie musi wykonywać żadnych dodatkowych kursów. Jeśli jednak planuje pracę związaną z przewozem koncentratów spożywczych, chemikaliów czy innych materiałów niebezpiecznych, może przejść podstawowy kurs ADR oraz zrobić badania sanepidu do pracy przy produktach spożywczych. Do pracy na cysternach wymagane są także kursy TDT, czyli podstawowa znajomość z zakresu obsługi sprzętu do załadunku.
Podstawowe badania (lekarskie i psychotechniczne) wykonuje się w trakcie kursu na prawo jazdy. Jeśli jednak ktoś myśli o pracy w lepszych firmach lub przy materiałach niebezpiecznych, powinien we własnym zakresie rozszerzyć je o badania wysiłkowe, EKG, badania na poziom cukru. Są kosztowne, ale ewentualne złe wyniki pozwolą z wyprzedzeniem zmienić plany zawodowe.
Podstawowa praca to kursy betonomieszarką na trasie baza załadunkowa – klient (plac budowy). Płaci się zwykle od liczby kursów wykonanych w ciągu dnia. W sezonie zimowym pracy jest mniej. Osoby z wyższymi kwalifikacjami jeżdżą specjalistycznymi zestawami do wożenia cementu, kruszyw, pompami do betonu. Na takich zestawach zarabia się więcej, ale czasem wymaga to wyjazdów na 2-3 dni.
Plusem pracy na betonomieszarce są niezłe zarobki – proporcjonalne do liczby kursów. Niestety, trudno się dostać do tych firm, które płacą najlepiej.
Wbrew pozorom to dobrze płatna praca wymagająca sporych umiejętności. Pracodawcy raczej ograniczają nabór do osób z doświadczeniem za kierownicą. Manewrowanie ułatwiają zazwyczaj kamery, ale i tak wjazdy w osiedla to prawdziwe wyzwanie. Mistrzami w swoim fachu są kierowcy tzw. bramownic lub zestawów z kontenerami hakowymi. Rekordziści zarabiają nawet 10 tys. zł miesięcznie, ale dla wielu kierowców ta praca jest po prostu zbyt trudna (wyzwaniem jest załadunek i rozładunek zestawu).
Niezbędne są certyfikaty ADR oraz TDT. Niektóre firmy nie przyjmują osób bez doświadczenia. Inne wymagają odbycia dodatkowego wewnętrznego kursu i zdania egzaminu kwalifikacyjnego. To bardzo odpowiedzialna praca – błąd może spowodować katastrofę w ruchu lądowym. Nie warto zrażać się niskimi zarobkami na początek. Dobre świadectwo pracy na cysternie otwiera drzwi do większości najlepszych pracodawców.
Praca rozpoczyna się ok. 3-4 rano wizytą w magazynie i załadunkiem towaru. Trasa to dojazd do wskazanych sklepów i rozładunek ręczny lub za pomocą wózka paletowego. Praca kończy się zwykle między 14 a 16. W niektórych sieciach pracuje się w godzinach nocnych.
To świetna opcja na start, ponieważ początkującemu kierowcy pustymi ulicami jeździ się łatwiej niż w korkach. Niestety – jak każda praca, także ta ma wady – więcej czasu niż za kierownicą spędza się na rozładunkach, które czasami trzeba przeprowadzać w bardzo niedogodnych miejscach.
Dokładnie tak jak w przypadku małych sklepów, tylko tym razem chodzi o duże, takie jak Biedronka, Lidl czy Kaufland. Zaopatruje się je najczęściej zestawem z naczepą, co wymaga wyższych kwalifikacji i lepszych umiejętności. Zwykle w ciągu dnia wykonuje się jeden kurs do jednego sklepu lub dwa kursy.
Plusem jest to, że na rozładunek podjeżdża się pod rampy. Minusem – fakt, że dojazd do tych ramp wiąże się z cofaniem między zaparkowanymi samochodami, co nierzadko wymaga od kierowcy wyjątkowych umiejętności i anielskiej cierpliwości. Należy podkreślić, że niektóre placówki (zwłaszcza te w adaptowanych budynkach) wręcz nie są przystosowane do tego, by w sposób bezpieczny podjechał pod nie ciągnik z naczepą.
Praca kuriera, tyle że tu operuje się większymi przesyłkami. Może wydawać się łatwiejsza pod względem logistycznym (nie trzeba szukać setek adresów w blokach), ale i tak nie wszystkie miejsca dostaw są łatwe do znalezienia czy dogodne do rozładunku.
Nie można zapominać o tym, że w ramach pracy trzeba też odbierać tzw. „nadania”, czyli palety lub paczki wielkogabarytowe od klientów. Nie wszystkie są prawidłowo przygotowane, a dojazdy do niektórych klientów przypominają tor przeszkód.
Kierowca jest kimś w rodzaju kuriera. Otrzymuje adresy do załadunku i adresy do rozładunku. Czasem baza nadawców i odbiorców jest stała, czasem ciągle się zmienia. Początkujący czują się w Polsce pewniej niż „na międzynarodówce”. Łatwiej zapytać o drogę czy negocjować wysokość mandatu. „Krajówka” to jednak zwykle gorsze ciężarówki i niższe zarobki.
Tak jak w transporcie krajowym, tylko większy stres (nie zawsze jeździ się tylko autostradami). Wielu początkujących kierowców jeździ w podwójnych obsadach (czyli z drugim, starszym kierowcą). Bardzo poważnym wyzwaniem jest jazda w górach oraz na wąskich miejskich uliczkach dojazdowych. Plusy to szansa na najlepsze zarobki oraz zmianę pracodawcy na zachodniego.
Praca polega na transporcie kontenerów „solówką” lub (najczęściej) zestawem. Przyczepa zestawu BDF ma skrętną przednią oś, więc manewruje się nią zupełnie inaczej niż tą, która jest na nauce jazdy.
Jeśli trzeba podjeżdżać zestawem pod kontenery stojące na podporach, kierowca musi się wykazać kunsztem w manewrowaniu. Jest normalną rzeczą, że niedoświadczeni kierowcy próbują podjechać pod kontener nawet godzinę i przy okazji dochodzi np. do zarysowania przyczepy lub uszkodzenia lampy.
Praca polega na wykonywaniu stałych kursów między dwoma magazynami. Dla jednych to dobijająca monotonia, dla innych rewelacja, ponieważ jeździ się ciągle po tej samej trasie, a punkt docelowy nie kryje żadnych niespodzianek. Stała trasa to bez wątpienia mniejszy stres, ponieważ kierowca na pamięć zna trudne odcinki, lokalizację fotoradarów czy miejsca postoju policji czy ITD. Niektórzy kierowcy wręcz zaprzyjaźniają się z funkcjonariuszami i wzajemnie pozdrawiają z daleka.
Podstawą sukcesu w zawodzie kierowcy jest czerpanie przyjemności z jazdy oraz satysfakcja z bezszkodowego i sprawnego wykonywania swoich obowiązków. Trzeba sobie jednak zdawać sprawę, że taki zawód wywraca w pewnym sensie życie do góry nogami, ponieważ oznacza często wielogodzinny dzień pracy oraz rezygnację ze świąt i weekendów.
Z drugiej strony dla niektórych osób jest to kapitalny sposób na odreagowanie i przeżycie czegoś zupełnie nowego. Na kursy coraz częściej przychodzą osoby znudzone pracą biurową, wypalone zawodowo lub takie, które straciły dotychczasową pracę przez pandemię. Trudno przewidzieć, czy każda z nich za kółkiem zarobi dużo pieniędzy. Ale bez wątpienia znajdzie środki na życie, o ile oczywiście odnajdzie się w nowej roli.