Zmiana definicji skrzyżowania zamiast uprościć zasady poruszania się po drodze, jeszcze to utrudniła. Wyjaśniamy, jak należy zachować się, widząc „krzyżówkę”.
Jedno jest pewne – kodeks drogowy jest enigmatyczny dla przeciętnego kierowcy, a jego stosowanie praktyce to nie lada wyzwanie. Jednym z przykładów takiego węzła gordyjskiego jest skrzyżowanie. Widząc znak ograniczenia prędkości, trzeba wiedzieć, do którego miejsca to ograniczenie obowiązuje. Większość kierowców wie, że do najbliższego skrzyżowania, ale tu czeka pewna pułapka, nie każde „skrzyżowanie” jest nim w rzeczywistości, czasem to tylko połączenie dróg. Zależy to od kategorii dróg, rodzaju nawierzchni, a nawet długości, na jakiej ułożono asfalt (to już jest nieaktualne).
Z powodu niejasności Ministerstwo Infrastruktury przygotowało nową definicję skrzyżowania, które teraz brzmi: „część drogi będącą połączeniem dróg albo jezdni jednej drogi w jednym poziomie, z wyjątkiem połączenia drogi o nawierzchni twardej z drogą o nawierzchni gruntowej lub z drogą wewnętrzną”. Przed zmianą przepisów było to: „przecięcie się w jednym poziomie dróg mających jezdnię, ich połączenie lub rozwidlenie, łącznie z powierzchniami utworzonymi przez takie przecięcia, połączenia lub rozwidlenia; określenie to nie dotyczy przecięcia, połączenia lub rozwidlenia drogi twardej z drogą gruntową, z drogą stanowiącą dojazd do obiektu znajdującego się przy drodze lub z drogą wewnętrzną”.
Zmiany wydają się kosmetyczne, ale w rzeczywistości powodują spore zamieszanie. Kluczowy jest początek definicji – obecnie skrzyżowanie jest połączeniem dróg, ale i jezdni, wcześniej mowa była tylko o drogach. Co to oznacza w praktyce? O ile w mowie potocznej jezdnia i droga są używane zamiennie, to według kodeksu ruchu droga składa się z jezdni (jednej lub więcej), które mogą się łączyć i rozdzielać. Wspomniane jezdnie dotychczas nie tworzyły skrzyżowania, a teraz już będą. W związku z tym wszelkie łączniki służące do zawracania będą są skrzyżowaniami, a więc odwołują znaki ograniczenia prędkości, czy też zabraniają wyprzedzać (o ile ruch nie jest kierowany).
Niestety, resort infrastruktury postanowił jeszcze bardziej sprawę utrudnić i zaczął instruować, jak należy rozumieć zmianę przepisów, co czasem wydaje się sprzeczne z przygotowaną definicją. Według ministerstwa „skrzyżowaniem nie jest przejazd, ani jezdnia do zawracania na drodze o dwóch jezdniach głównych, chyba że są ulokowane na skrzyżowaniu”, czyli tu nic się nie zmieniło. Jedyna faktyczna zmiana to ta dotycząca węzłów drogowych, które do 20 września traktowano jako skrzyżowanie lub wjazd/wyjazd (połączenie dróg), a obecnie są zawsze skrzyżowaniem.
Warto jeszcze wspomnieć o jednej zmianie. Dotychczas, aby droga twarda miała taki status i mogła stworzyć skrzyżowanie, a nie połączenie drogi, jej długość musiała przekraczać 20 m (problematyczna była ocena jej długości). Teraz ten wymóg zniknął, wystarczy więc wylać odrobinę asfaltu przy wyjeździe z drugi gruntowej na publiczną, aby powstało klasyczne skrzyżowanie. Podkreślić należy, że aby tak się stało, będzie potrzebne odpowiednie oznakowanie.
Z punktu widzenia kierowcy to, czy dane miejsce jest skrzyżowaniem, ma dość istotne znaczenie. Warto pamiętać, że skrzyżowanie odwołuje wybrane znaki ograniczenia prędkości czy te dotyczące postoju i zatrzymywania. Na skrzyżowaniu nie możemy również wyprzedzać pojazdu silnikowego jadącego po jezdni, z wyjątkiem skrzyżowań o ruchu kierowanym lub o ruchu okrężnym (chyba że wyprzedzany pojazd sygnalizuje zamiar skręcenia – wówczas można go wyprzedzić, o ile kierujący nie przejeżdża na część jezdni przeznaczoną do ruchu w kierunku przeciwnym). Trzeba również pamiętać, że zbliżając się do skrzyżowania, należy ustąpić pierwszeństwa pojazdom, stosując regułę „prawej strony” (o ile znaki nie regulują tego w inny sposób). Natomiast na połączeniach dróg wspomniane przepisy nas nie obowiązują
Według definicji należy każde takie miejsce automatycznie uznać za skrzyżowanie, co sprawia, że będzie ono odwoływało znaki ograniczenia prędkości, ale również powodowało, że nie można wyprzedzać. Ministerstwo Infrastruktury twierdzi, że nic się nie zmieniło i łączniki do zawracania wciąż nie są skrzyżowaniami, o ile nie są elementem większego skrzyżowania (nie znajdują się w ich obrębie).
Do tej pory połączenie/rozwidlenie jezdni głównej z jezdnią dodatkową mogły być skrzyżowaniem, ale też wjazdem/wyjazdem z drogi. Bardzo często również węzły drogowe nie były skrzyżowaniami, ponieważ w jednym poziomie krzyżowały się dwie jezdnie tej samej drogi, a nie dwie odrębne drogi. Zgodnie z nowymi przepisami połączenie dwóch jezdni teraz zawsze jest teraz skrzyżowaniem.
Dotychczas jeśli jedna z krzyżujących się dróg asfaltowych miała długość mniejszą niż 20 m, miejsce przecięcia się tych dróg nie mogło być uznane za skrzyżowanie, a jedynie połączenie drogi gruntowej z drogą publiczną. Teraz każde takie połączenie dróg, jeśli ma być uznawane za skrzyżowanie, musi zostać oznakowane.
Dojazd do obiektu przy drodze może być drogą wewnętrzną, jak i wjazdem lub wyjazdem, np. do miejsca pętli autobusowej lub parkingu. Nie tworzą one jednak skrzyżowań, bo w myśl przepisów skrzyżowaniem jest połączenie ze sobą jezdni: głównej, dodatkowej, łącznicy i zbierająco-rozprowadzającej, a nie tych jezdni z miejscem obsługi podróżnych, pętlą autobusową czy parkingiem (realizowanych za pomocą wjazdu lub wyjazdu).
Według resortu infrastruktury jeśli w określonym miejscu spotyka się kilka wlotów i wylotów na skrzyżowaniu, stanowią one jedno skrzyżowanie jako całość, a nie kilka odrębnych.