Większość właścicieli aut nie zdaje sobie sprawy, że ma problemy ze wzrokiem lub stosuje niewłaściwe okulary. Podpowiadamy, co należy zrobić, aby dobrze widzieć w aucie.
Osoba posiadająca już prawo jazdy odpowiada za swój stan zdrowia – może kierować pojazdem, jeżeli jest sprawna pod względem fizycznym i psychicznym. Przepisy nie nakładają jednak na kierowców obowiązku cyklicznego poddawania się badaniom lekarskim mającym na celu sprawdzenie stanu wzroku, co ma miejsce w przypadku niektórych państw europejskich. Dodatkowo słaby wzrok, w przeciwieństwie do niektórych chorób przewlekłych i innych dysfunkcji, nie dyskwalifikuje przyszłych kierowców.
Kierowca, który dopiero stara się o prawo jazdy, np. kategorii A lub B, musi przejść badanie lekarskie, w tym obejmujące wzrok. Jeśli nie zostanie stwierdzony poważny problem, uprawnienia są wydawane bezterminowo (dokument trzeba wymieniać co 15 lat, jednak nie jest wykonywane przy tej okazji badanie).
W przypadku problemów z widzeniem lekarz może zobowiązać kierowcę do jazdy np. w okularach lub tylko w dzień (odpowiedni kod ograniczenia znajduje się w prawie jazdy), a co więcej – co rok, dwa lub pięć będzie trzeba ponownie wykonywać kontrolę wzroku, aby zachować uprawnienia.
Kierowcy „zawodowi” (kat. C i D) przed otrzymaniem uprawnień mają poszerzona kontrolę wzroku, a następnie osoby poniżej 60. roku życia powinny przechodzić badania okresowe co 5 lat, a starsze – co 2,5 roku.
Według badań ponad 66 proc. kierowców po 40. roku życia nie wie, że ma wadę wzroku lub nosi okulary o nieodpowiedniej korekcji. Tym samym stanowią oni realne zagrożenie dla siebie i innych uczestników ruchu drogowego – co czwarty badany mógł spowodować wypadek lub stłuczkę przez brak dostatecznej korekcji wzroku. Z tego powodu eksperci apelują do kierowców, aby ci badali wzrok, mimo że w większości przypadków nie zobowiązują ich do tego przepisy.
Zwykłe okulary korekcyjne generalnie sprawdzą się podczas prowadzenia auta – o ile nie mają np. zbyt masywnych oprawek ograniczających pole widzenia. Warto przy tym wozić zapasową parę, na wypadek problemów z podstawowymi szkłami.
Jeśli jednak oczekujemy, aby jednocześnie chroniły przed słońcem – nie można liczyć na popularne soczewki fotochromatyczne. Te reagują na promieniowanie UV, które jest skutecznie filtrowane przez szyby samochodowe. Wewnątrz pojazdu szkła nie będą się więc ściemniać.
Jeśli chcemy, aby działały one również w pojeździe, trzeba skorzystać ze specjalnych fotochromów dla kierowców, które przyciemniają się nie tylko pod wpływem UV, ale również silnego światła. Jednak mają one kilka wad. Główna to cena, są minimum dwa razy droższe niż zwykłe fotochromy. Warto wiedzieć, że o ile na zewnątrz pojazdu zabarwiają się dość mocno, to już wewnątrz osiągają nie zawsze zadowalający efekt. Kolejny mankament, który dotyczy praktycznie wszystkich fotochromów – nawet w ciemności nie rozjaśniają się „do zera”, przez co mogą nieznacznie utrudniać jazdę nocą.
Mając więc wadę wzroku, najlepiej zaopatrzyć się w dwie pary okularów korekcyjnych – zabarwione z filtrem polaryzacyjnym i „czyste”, ewentualnie kupić nakładki przeciwsłoneczne na szkła, które montuje się na klips lub magnes (najwygodniejsze rozwiązanie).
Jednak nawet jeśli nie mamy problemów z widzeniem, nie oznacza to, że nie potrzebujemy okularów – podczas jazdy w dzień przyda się ochrona przed słońcem. Już na pierwszy rzut oka łatwo zróżnicować okulary przeciwsłoneczne ze względu na stopień przyciemnienia szkieł. Nie można kierować się zasadą „im ciemniej, tym lepiej”.
Oficjalnie, zgodnie z europejskimi normami, wprowadzony jest podział na cztery kategorie – filtr kategorii 1 przepuszcza około 40 proc. światła, kategorii 4 – tylko 8 proc. Stosowne informacje nanoszone są na wielu produktach, zwłaszcza sprzedawanych w profesjonalnych punktach sprzedaży. Dla kierowców najlepiej nadają się okulary kategorii 2 lub 3. Okulary kategorii 4 są zbyt ciemne i dlatego nie powinny być używane podczas prowadzenia pojazdów nawet w najbardziej słoneczne dni.
To, o czym nie należy zapominać, to filtr polaryzacyjny, który w znacznym stopniu ograniczy męczące odbicia i refleksy promieni słonecznych, które oślepiają podczas jazdy.
Bardzo często w szybie odbijają się przedmioty leżące na desce rozdzielczej, w okularach polaryzacyjnych takie refleksy redukowane są niemal do zera.
Mokra czy oblodzona nawierzchnia w promieniach słońca powoduje niezwykle silne oślepianie. W okularach efekt ten jest praktycznie wyeliminowany.
Odbicia od szyb czy lusterek znacznie uprzykrzają jazdę, w dodatku potęgują odbicia od deski rozdzielczej na szybie. Okulary niwelują takie efekty.
W niektórych autach mogą pojawić się problemy z obserwacją wyświetlaczy, przy pewnym kącie patrzenia informacje mogą być zupełnie niewidoczne.
Kupując okulary, trzeba zwrócić uwagę na to, aby miały one ochronny filtr promieniowania ultrafioletowego (UV). I choć obecnie takie zabezpieczenie oferują niemal każde „szkła” (nawet te najtańsze), to w razie wątpliwości odpowiedni test można wykonać (zwykle nieodpłatnie) w praktycznie każdym zakładzie optycznym. Filtr UV ma jednak mniejsze znaczenie, jeśli okulary będą używane tylko i wyłącznie w aucie. Odpowiednią barierę dla szkodliwego promieniowania stanowią szyby auta.
Pomocnikiem podczas jazdy w słabych warunkach oświetleniowych są szkła z żółtym filtrem, które wzmacniają kontrast widzenia. To jednak nie każdemu właścicielowi auta odpowiada, ponieważ widziany obraz jest z jednej strony ostry, ale z drugiej – lekko przyciemniony i „sztuczny”.
Przy małej ilości światła obraz w żółtych okularach wydaje się wyraźniejszy, łatwiej dostrzec detale. Lepiej też widać czerwone światła hamujących aut lub sygnalizacji ulicznej. Szkła tego typu również mogą mieć filtr polaryzacyjny, co dodatkowo ułatwia prowadzenie samochodu.
Kierowcy dość często narzekają, że po długiej podróży, obok zmęczenia, pojawia się ból oczu. To jednoznaczny sygnał, że należy zgłosić się do specjalisty, aby ten skontrolował wzrok i dobrał odpowiednie „szkła”. Te spowodują, że jazda samochodem, głównie nocą, będzie bardziej komfortowa i bezpieczna.