Pandemia koronawirusa zwiększyła zainteresowanie najtańszymi autami, które stanowią bezpieczniejszą alternatywę dla jazdy środkami komunikacji zbiorowej.
Każdego roku przywozimy do Polski milion używanych aut. Rynek wtórny jest więc bardzo mocno nasycony, co nie pozwala na windowanie cen kilkunastoletnich samochodów popularnych marek. Potencjalni nabywcy są też coraz bardziej wybredni i szerszym łukiem omijają pojazdy pozbawione podstawowego wyposażenia z zakresu bezpieczeństwa (np. ABS i poduszki powietrzne) oraz komfortu (klimatyzacja, wspomaganie układu kierowniczego, centralny zamek itd.).
Pandemia koronawirusa zmieniła nieco spojrzenie na tanie samochody – zaczęły uchodzić za alternatywę dla miejskich autobusów czy tramwajów, w których wnętrzu istotnie rośnie zagrożenie zarażeniem. Zwykle są one kupowane w sposób świadomy – nabywca liczy się z możliwością wystąpienia poważnej usterki, koniecznością odsprzedaży pojazdu ze znaczną stratą, a nawet jego złomowania. Takie ryzyko ma jednak ekonomiczne uzasadnienie. Wzięcie z wypożyczalni na 2-3 miesiące nawet najmniejszego samochodu to koszt rzędu 3-5 tys. zł. Po jego zwrocie zostaje się jednak z niczym. Kto postawi na tanie auto, będzie mógł je sprzedać po wygaśnięciu epidemii lub dalej eksploatować.
Za rozsądne minimum, które warto przeznaczyć na pojazd niewymagający natychmiastowych inwestycji i będący w stanie przechodzić badania techniczne, można uznać budżet 5000 zł. Da się znaleźć tańsze propozycje, jednak nierzadko np. wkrótce wygasa im polisa OC (lub opłacona jest tylko pierwsza rata składki) albo mają wiele drobnych usterek, których usunięcie przewyższyłoby rynkową wartość pojazdu.
Nawet samochód kupowany „na chwilę” nie powinien mieć pod maską diesla. Oczywiście można założyć, że przez kilka lub kilkanaście miesięcy nic złego nie stanie się z turbosprężarką czy wtryskiwaczami. Takiej pewności jednak nie ma, a naprawa – nawet z wykorzystaniem używanych podzespołów – będzie stanowiła spory odsetek rynkowej wartości pojazdu.
Nadwozie i podwozie należy dokładnie obejrzeć pod kątem korozji. Rdza na krawędziach maski albo drzwi to nie problem. Trzeba unikać samochodów, które mają naruszone podłużnice czy dolne punkty mocowania zawieszenia i kielichy amortyzatorów.
Poszukując możliwie taniego auta, warto postawić na popularny model. Egzotyczne na naszym rynku wtórnym samochody również potrafią kusić cenami – sprzedający obniżają je z powodu braku zainteresowania ofertą. Taki stan rzeczy nie bierze się znikąd. W przypadku nietypowych pojazdów bardzo trudno o części – zwłaszcza nadwoziowe czy wykończeniowe wnętrza (zarówno nowe, jak i używane). W efekcie pęknięta klamka czy uszkodzony reflektor stają się istotnym problemem.
Model bliźniaczy z Peugeotem 106 schodzi już ze sceny – to m.in. zasługa korozji niszczącej nadwozie oraz nieproporcjonalnie wysokiego w relacji do wartości auta kosztu naprawy belki tylnego zawieszenia. Struktury energochłonne w nadwoziu nie są rozbudowane, dzięki czemu Saxo ma przestronną kabinę i niewiele waży, co z kolei oznacza niezłą dynamikę i ogranicza spalanie. To jedno z nielicznych tanich aut, w których można pomyśleć o dieslu – wolnossący silnik 1.5D jest praktycznie niezniszczalny.
Punto nie jest wybitnie trwałe, ale dzięki tanim częściom i łatwości napraw okazuje się mniej kosztowne w utrzymaniu od rywali. Przeszkodą nie okazują się nawet rozwiązania techniczne – np. niewymienne sworznie przednich wahaczy (nowy markowy zamiennik kosztuje 150 zł, a tani – 90 zł). Do typowych usterek należą m.in. wycieki oleju z zespołu napędowego (zwłaszcza w benzynowym silniku 1.2) czy pękanie obudowy alternatora. Warto zwrócić uwagę na poprawność działania wspomagania układu kierowniczego – jest elektryczne i relatywnie często zawodzi.
Gdyby nie korozja trawiąca nie tylko poszycie, ale również mocowania tylnych wahaczy wzdłużnych (ogniska rdzy najlepiej widać po wstawieniu auta na podnośnik), Focus I byłby najlepszą alternatywą dla Golfa IV – zwłaszcza z benzynowym silnikiem 1.6 16V, który łączy trwałość z dobrymi osiągami i zużyciem paliwa na poziomie zbyt słabej jednostki 1.4. Przed zakupem należy też dobrze sprawdzić stan tylnego zawieszenia – w wielowahaczowym układzie często występują luzy, a kompleksowa naprawa może pochłonąć blisko 1000 zł. Dzięki łatwo dostępnym zamiennikom pozostałe naprawy są relatywnie tanie. Przyzwoite wyposażenie mają nawet podstawowe wersje.
Stojący na uboczu rynku model nie budzi większych emocji, ale pozytywnie zaskakuje trwałością. Jego mocną stroną jest też przestronne wnętrze. Przednie zawieszenie nie grzeszy trwałością, ale jest tanie w naprawach. Głośna praca benzynowego silnika bezpośrednio po rozruchu może świadczyć o zużyciu popychaczy.
Produkowany w Holandii model jest technicznie spokrewniony z Volvo S40/V40 (egzemplarze szwedzkiej marki ze słabszymi silnikami również mieszczą się w budżecie 5000 zł). Silniki benzynowe nie sprawiają poważniejszych problemów, choć wymagają regularnego czyszczenia przepustnicy. Problemy z włączaniem biegów to zwykle następstwo zużycia tulejki pod lewarkiem. Przeciętną trwałość mają instalacja elektryczna (m.in. immobilisery, rozruszniki czy stacyjki) oraz elementy podwozia – w tym łożyska kół, tarcze hamulcowe, łączniki stabilizatorów oraz górne mocowania przednich amortyzatorów. Rdza najczęściej dobiera się do klapy bagażnika i krawędzi błotników.
Niskie ceny wielu Nissanów wynikają z ich ubogiego wyposażenia oraz zaawansowanej korozji podwozia. W przypadku Micry „luksusy” ograniczają się najwyżej do radia czy wspomagania układu kierowniczego. Rdza w pierwszej kolejności atakuje progi – zwłaszcza w ich tylnej części. W wysłużonych autach często hałasują elementy zawieszenia. Po zakupie warto dorobić kluczyk – po latach oryginalny potrafi się złamać. Silniki, o ile kontrolowano w nich poziom oleju, są wieczne.
Pod względem technicznym Agila to nieznacznie zmienione Suzuki Wagon R+, czyli model ceniony za niskie spalanie i wysoką trwałość. Opel, mimo tego, że wyposażony jest w niemieckie silniki, również nie sprawia problemów. Stwierdzane mankamenty dotyczą m.in. podwozia (niesprawne hamulce, zużyte łożyska kół, skorodowany wydech) i osprzętu jednostek napędowych (awarie katalizatora i sondy lambda, wycieki). Pudełkowate nadwozie zapewnia relatywnie dużą, jak na rozmiary auta, ilość miejsca dla pasażerów.
Ogromna podaż, także aut z krajowych salonów, ułatwia znalezienie zadbanej i w pełni sprawnej Corsy. Dokumentację pojazdu warto w miarę dokładnie prześwietlić, by nie trafić na „anglika” z przełożoną kierownicą albo dostawczą Corsę Van z dołożoną kanapą i tapicerką (przebieg takiego auta będzie kolosalny). Odradzamy egzemplarze z bazowym silnikiem 1.0 – zużywa praktycznie tyle samo benzyny, co jednostki 1.2/1.4, a oferuje znacznie gorsze osiągi. W trakcie jazdy próbnej trzeba zwrócić uwagę na pracę przekładni kierowniczej (jest podatna na powstawanie luzów, które objawiają się stukaniem). Łańcuchowy napęd rozrządu nie jest zaletą – okazuje się on podatny na zużycie, zwłaszcza gdy kierowca zwleka z wymianami oleju. Uwaga na egzemplarze ze zautomatyzowaną skrzynią Easytronic – działa wolno i jest droga w naprawie.
Blask Astry na rynku wtórnym wciąż nie gaśnie – potencjalni nabywcy cenią model za tanie i powszechnie dostępne zamienniki, łatwość napraw (wiele można przeprowadzić samodzielnie bez specjalistycznych narzędzi) oraz benzynowe silniki, które są trwałe i świetnie współpracują z instalacjami gazowymi. Nie oznacza to, że używaną Astrę II można kupować w ciemno. Wiele samochodów jest już mocno zużytych, a kompleksowa naprawa przestaje mieć sens. W benzynowych wersjach jedną z poważniejszych przypadłością są słabe uszczelniacze zaworowe, które przepuszczają olej.
Jedno z najlepiej wyglądających i najprzyjemniejszych w prowadzeniu tanich aut. Przed zakupem trzeba koniecznie sprawdzić stan tylnej belki – o zużyciu jej łożysk świadczy m.in. pochylenie kół w tzw. negatyw. Koszt regeneracji zawieszenia sięga 1000 zł. Kolejnymi punktami zapalnymi są włączniki kierunkowskazów oraz wodziki skrzyni biegów – o ich zużyciu świadczą problemy z wybieraniem przełożeń. W przypadku tego modelu korozja jest zjawiskiem nieznanym.
Przy zakupie Clio nie warto specjalnie oszczędzać. Najmniej kosztują egzemplarze z początku produkcji, które mają zawodną elektrykę. Cen nie trzymają również diesle – wiele z nich służyło wcześniej we flotach i ma monstrualne przebiegi. Nie należy natomiast obawiać się silników benzynowych. Ich typowe usterki ograniczają się do podwyższonego spalania oleju czy przepalenia cewek. Miękko zestrojone zawieszenie nie jest przesadnie trwałe, ale jego naprawy nie przysparzają trudności. Sporo aut ma niezłe wyposażenie.
Megane II z benzynowym silnikiem jest znacznie solidniejsze, niż mogłoby wynikać z obiegowych opinii o tym modelu. Niezależne serwisy opracowały metody napraw kart dostępowych, a jednostki napędowe nie sprawiają istotnych problemów (możliwe jest np. uszkodzenie cewek czy nastawnika faz rozrządu). Odradzamy zakup diesli – są problematyczne i zwykle mocno zużyte. Plusem Megane II jest poziom bezpieczeństwa potwierdzony przez komplet gwiazdek Euro NCAP.
Ibiza II jest spokrewniona z Polo III. Zadebiutowała w 1993 r., ale warto szukać auta po modernizacji – będzie lepiej utrzymane i wyposażone. Mimo dość twardych nastaw zawieszenie okazuje się trwałe. Słabą stroną Ibizy jest wnętrze – pękają w nim klamki, zacierają się podnośniki szyb i centralne zamki oraz zawodzą wyświetlacze. Model jest świetnie zaopatrzony w zamienniki i używane części.
Fabia I była rynkowym przebojem, więc łatwo o używany egzemplarz z nieźle udokumentowaną historią. Polecamy benzynową wersję 1.4 16V (1.4 MPI to nie silnik VW, a stara, podatna na przegrzewanie jednostka Skody). Nie polecamy też bazowego 1.2 HTP– brakuje mu mocy i ma słaby łańcuch rozrządu. Wnętrze jest całkiem przestronne i nieźle wykonane. Atutem Fabii jest też dobrze zestrojone zawieszenie. Korozja pojawia się najczęściej pod uszczelkami drzwi.
Kompaktowa Skoda dzieli płytę podłogową z Golfem IV, co sprawia, że ilość miejsca na nogi z tyłu jest mała. Dobrego wrażenia nie robi też surowo wykończone wnętrze. Octavia nadrabia wysoką ogólną trwałością, doskonałym zaopatrzeniem w zamienniki oraz prostotą – z naprawami poradzi sobie każdy warsztat. Diesle są mocno zużyte. Lepiej zapolować na benzynową wersję 1.6, ale bez instalacji LPG.
Mechanika Suzuki ma wzorową trwałość – awarie silników praktycznie się nie zdarzają, w skrzyniach biegów tylko czasem poddają się łożyska. Swift punktuje także niezłym prowadzeniem, dobrymi osiągami, niskim zużyciem paliwa i wystarczająco przestronnym wnętrzem. Głównym wrogiem modelu jest zaawansowana korozja, która może doprowadzić nawet do wyrwania się punktów mocowania elementów zawieszenia.
Polo jest praktyczne i solidnie wykonane, ale ma dość słabe tuleje zawieszenia i przeguby. W polecanej wersji 1.4 16V psuje się głównie osprzęt (przy wysokich przebiegach możliwe jest też spalanie oleju).
Rynek wtórny jest nasycony używanymi Golfami, więc dość łatwo o wciąż sprawny egzemplarz za rozsądną kwotę. To proste i tanie w naprawach auto, które jest też trwałe i odporne na korozję. Istotne jest wybranie właściwego silnika – warto postawić na proste jednostki benzynowe.
Obecnie 5000 zł pozwala na przebieranie w modelach, które jeszcze kilka lat temu były przebojami rynku wtórnego. Nawet do zakupu taniego samochodu trzeba podejść z dużą dozą ostrożności – z pozoru mało istotne czynniki, jak zużyte opony czy wkrótce wygasające OC, mogą istotnie podnieść faktyczny koszt zakupu pojazdu.