Silnik 2.0 TSI ma spory potencjał tuningowy, wiedzą o tym dobrze także ludzie ze Skody UK. Więc do spółki z firmą RE Performance wprowadzili w sercu Superba kilka drobnych zmian i odblokowali część potencjału drzemiącego w tej jednostce. Jeśli do tego dodamy napęd na cztery koła, gwintowane zawieszenie, wersję wyposażenia Laurin & Klement i efektowny zielony (brytyjski!) lakier, to wyjdzie nam z tego fantastyczny rodzinny sleeper, którego od pierwszego wejrzenia pokochałby niejeden król polskiej autostrady.
W tuningu da się wyróżnić kilka nurtów. Jeden z nich zakłada, na przykład, że auto ma wyglądać jak milion dolarów. Czyli ma mieć ogromne felgi, z tyłu spoiler wielki jak parapet z dużego pokoju, jakieś dodatkowe oświetlenie, głośny wydech, najlepiej taki strzelający, jak – dajmy na to – AK-47, no i przede wszystkim – musi być tzw. gleba (czyli – nierzadko – zawieszenie obniżone tak mocno, że nie da się podjechać pod żaden krawężnik). Niektórzy poprzestają na tym, inni do bojowego wyglądu dodają też nieco więcej koni.
Ale można inaczej. Inna szkoła zakłada bowiem, że inwestujemy w moc, zawieszenie i hamulce, a resztę zostawiamy, z grubsza, bez zmian. Najlepiej, jeśli wyjściowo chodzi o samochód, który z szybką jazdą nie kojarzy się jakoś bardzo mocno. Wtedy efekt zaskoczenia jest jeszcze większy, i gdy np. autem segmentu A na autostradzie wyprzedzasz Porsche, to możesz być pewien, że właściciel tego drugiego jeszcze długo będzie zbierał z ziemi swoją szczękę.
No i takie szybkie auto, po którym mocy nie widać (a przynajmniej – nie na pierwszy rzut oka), to właśnie tzw. sleeper. No i sleepera postanowili zrobić sobie ludzie ze Skody UK – okazją było pożegnanie odchodzącego Superba III. W tym miejscu mała dygresja – akurat w Polsce Superb ma opinię króla lewego pasa, więc akurat w przypadku tego modelu efekt wow może nie być aż tak duży. No, ale wkład pracy i pomysł, jaki Brytyjczycy mieli na ten projekt, na pewno warto docenić. A zatem – po kolei.
Najmocniejszy seryjny Superb rozwijał moc 280 KM, co w połączeniu ze skrzynią DSG i napędem 4x4 (Haldex) pozwalało osiągnąć pierwsze 100 km/h po 5,3 s. Nieźle, zwłaszcza, że mówimy o dość sporym rodzinnym kombi. W tym egzemplarzu zainstalowano większą turbosprężarkę Garrett, wydajniejsze wtryskiwacze, większy intercooler, zmiany zaszły także w układzie dolotowym. Efekt to całkiem dobre 470 KM i ok. 660 Nm. Do tego pojawiło się też gwintowane zawieszenie marki KW, wisienką na torcie są hamulce od AP Racing.
Delikatnie przerobiony został też wydech, nie wiadomo natomiast nic na temat modyfikacji układu 4x4 ani przekładni DSG – standardowo powinna to być skrzynia DQ381, czyli siedmiobiegowa z mokrymi sprzęgłami. To dość dobra przekładnia, znosząca nawet do ok. 700 Nm momentu – przy 660 Nm mamy więc jeszcze mały zapas. W każdym razie, są tunerzy, którzy z 2.0 TSI wyciskają jeszcze więcej, ale to już przeważnie dość ekstremalne projekty.
Wyposażenie? Za bazę do projektu posłużyła odmiana Laurin & Klement, czyli tzw. full opcja. Na pokładzie znalazło się więc w zasadzie wszystko – od skórzanej tapicerki i trójstrefowej klimatyzacji po system audio Canton i matrycowe reflektory LED. Kolejna ciekawostka: kolor Royal Green dostępny był tylko na rynku brytyjskim i trafił do oferty jako upamiętnienie koronacji Karola III.
Ze złych wiadomości – opisywany Superb Sleeper Edition (bo tak brzmi oficjalna nazwa tej wersji) to… jedyny taki Superb na świecie. Powstał tylko w jednym egzemplarzu, nie trafi do sprzedaży, ale za to znajdzie się w parku prasowym brytyjskiego oddziału Skody. Musimy przyznać, że bardzo zazdrościmy naszym kolegom z Wysp.
Na koniec warto wspomnieć o tym, że zespół stojący za tym projektem był także odpowiedzialny za najszybszą Skodę w historii – Octavia o mocy 600 KM w 2011 r. osiągnęła prędkość niemal 365 km/h na solnisku Bonneville. Po tym wszystkim nowy Superb, rozwijający – jak na razie – maksymalnie „tylko” 265 KM wydaje się lekkim… słabeuszem.