Austriacki oddział MAN-a przerobił model TGE na napęd gąsienicowy, czyniąc z niego wyjątkowo sprawną „terenówkę”.
MAN TGE to bliźniaczy model dużego dostawczego Volkswagena Craftera (oba są zresztą produkowane w polskiej fabryce we Wrześni).
W oddziale MAN-a w austriackim Insbrucku pojawił się pomysł, by stworzyć samochód, który będzie zdolny do przewożenia dużej liczby osób lub ładunku w trudnych zimowych warunkach, np. w alpejskich kurortach, by dowozić turystów do hoteli lub pod wysoko położone wyciągi. Zdecydowano się na nietypowe, ale bardzo skuteczne rozwiązanie – gąsienice.
We współpracy z tyrolską firmą TrackSystems, która oferuje takie konwersje dla różnych samochodów (np. SUV-ów i pick-upów), przebudowano 9-osobową odmianę 3.180 z napędem na cztery koła. Okazało się, że ta nietypowa przeróbka bardzo dobrze sprawdza się w praktyce. Zastosowanie gąsienic spowodowało, że duży i ciężki samochód znakomicie radzi sobie na zaśnieżonych trasach (nawet stromych podjazdach) czy podmokłych i błotnistych alpejskich łąkach. Prędkość maksymalna wynosi 50 km/h, a auto porusza się z reguły na biegach od pierwszego do trzeciego (automatyczna skrzynia ma ich 8).
Wydawać by się mogło, że zastosowanie gąsienic będzie bardzo skomplikowane i pociągnie za sobą konieczność znacznych modyfikacji samochodu. W tym wypadku sięgnięto jedynie po komponenty zawieszenia firmy Seikel, zwiększające prześwit o 3 cm, co dodatkowo poprawia możliwości terenowe MAN-a. Hamulce są standardowe. Zestaw oferowany przez TrackSystems jest banalnie prosty w montażu. Gąsienice instaluje się po prostu za pomocą specjalnych adapterów na oryginalnych piastach. Cała operacja zajmuje nie więcej niż godzinę i nie jest tu wymagana pomoc specjalistycznego warsztatu. Dzięki temu można łatwo, po zdjęciu gąsienic i założeniu kół, przywrócić autu możliwość poruszania się po drogach publicznych (jazda z gąsienicami jest na nich zakazana).