Wycofanie się zachodnich koncernów motoryzacyjnych z Rosji to nie tylko brak możliwości zakupu nowych aut. To również problemy aktualnych użytkowników z częściami zamiennymi, a przede wszystkim – z diagnostyką usterek.
W wyniku agresji Rosji na Ukrainę przemysł motoryzacyjny w kraju Putina cofnął się niemal do czasów pierestrojki. Dlaczego? Najlepszy przykład stanowi Łada, która po wznowieniu produkcji zaczęła oferować model Granta m.in. bez poduszek powietrznych czy układu ABS.
Problemem stała się również dostępność nowych aut, co częściowo łagodzą coraz mocniej rozpychające się na tamtejszym rynku chińskie firmy motoryzacyjne, a także prywatny import, m.in., z Japonii (TUTAJ przeczytasz o tym, jak wyglądał rynek rosyjski w 2022 roku).
Ale okazuje się, że to nie wszystko. Otóż wycofanie się przedstawicieli zachodnich firm motoryzacyjnych z Rosji spowodowało kolejne braki. Dotyczą one aktualizacji oprogramowania urządzeń serwisowych. Co to powoduje? Na przykład niemożność odczytania błędów w najnowszych, bardzo skomplikowanych modelach aut, czyli zdiagnozowania występujących usterek.
Jak donosi portal autonews.ru, przykładowo jeden z byłych dealerów Mercedesa wprawdzie zapewnia, że obecnie jest gotowy obsługiwać auta tej marki, ale z pewnymi wyjątkami. Przyznał bowiem, iż nie jest w stanie zdiagnozować i naprawić najnowszych modeli, jak np. elektryczne EQE czy EQS SUV.
Z kolei ten sam dealer zapytany, czy został odłączony od aktualizacji oprogramowania serwisowego, jak ognia unikał odpowiedzi. Przyznał jednak, że aplikacja mobilna Mercedesa, dzięki której można np. zdalnie uruchomić silnik czy klimatyzację działa z przerwami i nie zawsze jest w stanie rozpoznać rosyjskiego użytkownika.
Z kolei w przypadku Volkswagena lokalny dealer stwierdził, że może naprawić każdy samochód, również spoza oficjalnego importu. Owszem, także i tutaj nastąpiło odłączenie od aktualizacji oprogramowania diagnostycznego, ale problem polega na czym innym.
Jak przyznał przedstawiciel serwisu, w przypadku uszkodzenia czujnika radarowego, obsługującego aktywny tempomat, taka część zamienna jest do dostania, ale... nowy radar nie będzie w stanie działać bez dostępu do centralnego serwisu niemieckiej marki. Dlatego, jak ostrzega dealer – „lepiej nie mieć kolizji”.
Również takie marki jak Jaguar i Land Rover zostały odłączone od aktualizacji oprogramowania. Według autonews.ru ten sam los spotkał dealerów innych europejskich firm, które wycofały się z Rosji.
Z kolei przedstawiciele marek japońskich i koreańskich zapewnili, że wsparcie techniczne ich modeli jest realizowane w całości. Podobnie ma miejsce z modelami Renault i Nissana, o czym mówił szef AvtoVAZ-a na niedawnej konferencji prasowej: „komunikacja z Renault i Nissanem w sprawie współpracy technicznej, dostaw części zamiennych i komponentów samochodowych jest kontynuowana”.
Największy problem mają właściciele aut, które weszły na rynek w 2022 roku i są importowane do Rosji przez prywatne firmy. Według jednego z przedstawicieli takich importerów „przy wprowadzaniu danego modelu na rynek, ich producenci zwykle przekazują całe oprogramowanie do swoich oficjalnych dealerów. (…) Bez aktualizacji niemożliwe jest jednak podłączenie do nich sprzętu diagnostycznego”.
Co mają zrobić w takim przypadku właściciele nowych modeli w celu zdiagnozowania usterki? Skorzystać z pirackiej kopii oprogramowania. Proceder jest prosty – ktoś przywozi ją do Rosji, następnie zostaje złamany kod bezpieczeństwa (hakerom zajmuje to 2-3 miesiące) i takie oprogramowanie trafia na rynek.
Nie wiadomo jednak, czy nie będzie ono sprawiało problemów, ani kto będzie je obsługiwał. Autoryzowany dealer nie tylko zapewnia najnowsze oprzyrządowanie oraz aktualne oprogramowanie, ale i odpowiednie szkolenie kadry specjalistów.
Ale to nie wszystko. W przypadku odłączenia od centralnego oprogramowania klienci nie będą informowani o konieczności wykonania akcji naprawczej, jednak w najgorszej sytuacji będą właściciele „elektryków”. Właśnie w takich samochodach najczęściej szwankuje nie mechanika, a oprogramowanie.