Galopująca inflacja sprawiła, że stacje benzynowe w Turcji mają problem. Otóż ceny paliw, które obecnie dochodzą do 8,20 liry za 1 litr (ok. 3,40 zł), wkrótce przekroczą 10 lir, przez co może zabraknąć cyfr na dystrybutorach.
Ostatnio media społecznościowe obiegły slajdy z bohaterem serialu „Przyjaciele” zastanawiającym się co się stanie z wielkimi trzycyfrowymi (z dwoma miejscami po przecinku) tablicami informującymi o cenach paliw, znajdującymi się przy stacjach benzynowych, jeśli w Polsce za 1 litr paliwa przyjdzie nam zapłacić 10 zł i więcej. Rozwiązanie okazało się bardzo proste – na drugim slajdzie podano kwotę za 100 ml, co od razu zażegnało wszelkie wątpliwości co do tego, czy nie zabraknie na dystrybutorze miejsca na podanie ceny benzyny lub oleju napędowego.
Z opisanego memu możemy się śmiać lub płakać nad nim – niepotrzebne skreślić – ale Turcja jest znacznie bliżej przekroczenia granicy kwoty dwucyfrowej za 1 litr paliwa (10 lir, czyli ok. 4,10 zł) , w związku z czym właściciele wielu tamtejszych stacji benzynowych są zaniepokojeni tym, że nie będą w stanie wyświetlić dwucyfrowych cen na dystrybutorach.
Choć brzmi to jak stosunkowo nieduży problem, wiele firm przygotowuje się do takiego scenariusza. Według Bloomberga BP będzie w stanie dostosować do nowej rzeczywistości dystrybutory na swoich ponad 750 stacjach w ciągu około 2 tygodni, natomiast Shell, mający w Turcji sieć ponad 1100 stacji, „bada”, które z nich będą wymagać aktualizacji.
Ale dla niedużych firm lub stacji benzynowych dysponujących mniej nowoczesnymi dystrybutorami nowa rzeczywistość może okazać się jednak bardziej problematyczna niż dla przytoczonych wyżej BP i Shella.
Gwałtowny wzrost cen benzyny i oleju napędowego w Turcji wynika z połączenia wysokich cen energii elektrycznej, słabnącego lira, który od początku roku stracił około 20% swojej wartości, oraz z wygaśnięcia licznych ulg podatkowych pomagających trzymać ceny na niskim poziomie.