Jazda z wyskrobanym małym polem na przedniej szybie czy śniegiem zalegającym na samochodzie może się skończyć bardzo wysokim mandatem. Właśnie przekonał się o tym pewien mieszkaniec Piły.
Swoje zaniedbanie kierowca Hondy tłumaczył tym, że się spieszył. Auto, którym kierował, było pokryte czapą śniegu, zalegającą nie tylko na dachu, ale i na szybach bocznych, reflektorach oraz tablicach rejestracyjnych. Szyba przednia została oczyszczona wyłącznie za pomocą wycieraczek.
Nie dziwi więc, że Honda zwróciła uwagę policji, która zatrzymała jej kierowcę do kontroli drogowej. W końcu nieodśnieżony samochód stanowi zagrożenie nie tylko dla jego niego, ale również dla innych uczestników ruchu.
„Śnieg potrafi stworzyć piękny klimat. Rozumiemy, że czasami ciężko się z nim rozstać, ale są granice. Dziś 28-letni kierowca podczas kontroli tłumaczył policjantom, że bardzo się spieszył i dlatego nie odśnieżył całego samochodu” – tak zdarzenie komentuje policja z Piły.
Kwestię odśnieżania samochodu precyzuje art. 66 kodeksu drogowego. Zgodnie z nim śnieg nie może zagrażać innym uczestnikom ruchu, dlatego do obowiązków prowadzącego należy usunięcie go z szyb, dachu i reflektorów. Nieodśnieżenie pojazdu jeszcze przed wprowadzeniem nowego taryfikatora wiązało się z karą od 50 do 500 zł i 6 punktami karnymi.
„Art. 66 ustawy prawo o ruchu drogowym określa, że pojazd musi być tak wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego nie zagrażało bezpieczeństwu osób nim jadących lub innych uczestników ruchu, nie naruszało porządku ruchu na drodze i nie narażało kogokolwiek na szkodę” – informuje policja.
W przypadku Hondy, którą poruszał się kierujący z Piły, śnieg zalegający na jej dachu mógł zostać nagle zdmuchnięty, powodując całkowite zasłonięcie pola widzenia kierowcy samochodu jadącego z tyłu. Stwarzał on więc ogromne niebezpieczeństwo na drodze, narażając innych uczestników na szkodę.
„Popełnienie takiego wykroczenia może skutkować mandatem karnym w wysokości nawet 3000 złotych” – możemy wyczytać w informacji policji.