Serwis pod patronatem magazynu
Dla wielu Amerykanów to profanacja, ale raczej nie ma przed tym odwrotu. Chevrolet przymierza się bowiem nie tylko do elektrycznego Corvette, ale i do sedana na prąd, wykorzystującego nazwę tego modelu. Brzmi znajomo, prawda?
Dokładnie tak zrobił Ford ze swoim Mustangiem Mach-E. Przepis na niego był absolutnie prosty: weźmy ukochany model Amerykanów i wykorzystajmy go do zbudowania czegoś zupełnie nowego. W tym przypadku – elektrycznego crossovera.
Owszem, gdzieniegdzie krzątają się w nim nawiązania do tego kultowego modelu, jak choćby sylwetka skaczącego konia umieszczona na karoserii z przodu, na pokrywie bagażnika oraz na kierownicy, jednak to auto o zupełnie innym charakterze niż oryginalny Mustang. Nie dwudrzwiowy sportowiec, tylko rodzinny model na prąd.
Wróćmy do Corvette. Obecna generacja (C8) tego supersportowego modelu z Ameryki nie doczeka się wersji czysto elektrycznej. Postawi jednak krok w kierunku elektryfikacji za pomocą hybrydowego wariantu E-Ray, którego prototypowy egzemplarz kilka dnia temu uległ doszczętnemu spaleniu podczas jazd testowych na południu Europy.
Elektryczne, supersportowe Corvette jest nieuniknione, jednak nim się ono pojawi, minie jeszcze sporo czasu. W końcu obecna generacja tego modelu pozostaje w produkcji raptem od 2 lat, a jej platforma w żaden sposób nie jest przystosowana do napędu elektrycznego. Dlatego na ewentualny debiut takiego auta trzeba będzie poczekać do 9. wcielenia „Vette”.
Ale Amerykanie z General Motors już mają odpowiednie zaplecze techniczne do tworzenia elektrycznych modeli. Podobnie jak Volkswagen ze swoją platformą MEB dysponują oni platformą Ultium, na której opracowano już choćby Cadillaca Lyriqa czy Chevroleta Blazera EV, stanowiącego rywala dla Forda Mustanga Mach-E.
Na tej samej platformie, według doniesień amerykańskiego Muscle Cars & Trucks, ma powstać zupełnie nowy model, noszący nazwę Corvette. General Motors planuje bowiem stworzyć elektrycznego sedana, który na rynku konkurowałby chociażby ze znakomitym Porsche Taycanem.
To zresztą nie pierwszy raz, gdy słyszymy doniesienia na temat kolejnego wariantu „Vette”. W zeszłym roku pojawiły się plotki o rzekomym SUV-ie o tej nazwie, jednak wygląda na to, że ewentualne opracowywanie takiego samochodu ma zostać odsunięte w bliżej nieokreśloną przyszłość.
Powód? Pojawienie się kolejnego uterenowionego auta w ofercie General Motors mogłoby doprowadzić do kanibalizacji wewnątrz koncernu. W końcu w swoim portfolio Amerykanie mają już dwa wyżej wspomniane elektryczne SUV-y (Blazer EV i Lyriq).
Ultium to nie tylko sama platforma, lecz cała technologia obejmująca modułowy system baterii nikolowo-manganowo-kobaltowo-aluminiowych, zintegrowane silniki czy system zarządzania umożliwiający aktualizacje over-tha-air, komunikację pomiędzy pojazdami, a także zdalny zakup różnych funkcjonalności.
General Motors przewiduje 19 kombinacji silników i baterii. Większość pakietów będzie mieć architekturę 400-woltową i zdolność ładowania z mocą dochodzącą 250 kW. W planach jest również architektura 800-woltowa, zdolna przyjąć prąd z mocą 350 kW, co oznacza zwiększenie zasięgu o 160 km w czasie 10 minut.
Sedan o nazwie Corvette spodziewany jest w 2025 roku, co może wydawać się zbyt krótkim okresem na opracowanie całego samochodu. Ale trzon w postaci Ultium już jest. Co więcej, elektryczna platforma General Motors będzie zdolna zaoferować moc sięgającą 1000 KM. A to wystarczający powód, aby na celownik wziąć Porsche Taycan i spółkę.
