Nowe samochody spalinowe będą sukcesywnie drożeć, a ich ceny zrównają się z autami elektrycznymi, wynika z analizy firmy Carsmile.
Firma Carsmile opublikowała najnowszą analizę. Nie nastroi ona optymistycznie nikogo, kto chce w przyszłości kupić nowy samochód. Wynika z niej, że w 2021 r. nowe auta osobowe podrożeją w Polsce średnio o 10%. Wynika to z rosnących kosztów konstrukcyjnych i produkcyjnych nowych modeli.
W 2020 r. w Unii Europejskiej weszły w życie restrykcyjne przepisy dotyczące emisji dwutlenku węgla, które w 2021 r. zostaną dodatkowo zaostrzone. Aby je spełnić, spalinowe auta muszą być wyposażane w coraz kosztowniejsze rozwiązania techniczne. Poza tym w lipcu 2022 r. w UE zacznie obowiązywać kolejna regulacja prawna, tym razem dotycząca obowiązkowego wyposażenia nowych samochodów w systemy zwiększające bezpieczeństwo podróżnych i pieszych. To spowoduje dalszy wzrost kosztów produkcji aut i zapewne pociągnie za sobą podwyżkę cen w salonach sprzedaży.
Samochody drożeją w Polsce już od dłuższego czasu. Firma Carsmile porównała ceny z 2015 r. i 2020 r. najtańszych wersji pięciu popularnych modeli: Renault Clio, Skody Fabii, Skody Octavii, Toyoty Yaris i Volkswagena Golfa. Średnio różnica wyniosła 31%.
Carsmile przewiduje, że ceny samochodów spalinowych wzrosną do tego stopnia, że zrównają się z cenami aut elektrycznych. Firma porównała bazowe ceny Hyundaia Kona Electric, Mazdy MX-30, Mercedesa EQC, Peugeota e-208 i VW ID.3 z ich spalinowymi odpowiednikami w gamach poszczególnych producentów. Z analizy wynika, że samochody elektryczne są średnio o 80% droższe. Wprawdzie bazowe wersje elektryków mają z reguły lepsze wyposażone niż podstawowe odmiany aut spalinowych, ale gdyby zrównać wyposażenie, to elektryki nadal byłyby o około 30% droższe.
Carsmile prognozuje, że w 2023 r. nowy osobowy samochód spalinowy będzie średnio tylko o 10% tańszy od elektrycznego, a do 2025 r. ta różnica spadnie do zera.