Czy stara gaśnica zadziała? Czy otwarty olej na dolewki jeszcze się do czegoś nadaje? Czy można polegać na leciwej „dojazdówce”?
Podczas zakupu produktów spożywczych lub w trakcie ich przygotowywania dość często zdarza się nam spojrzeć na ich datę przydatności do spożycia. W przypadku elementów eksploatacyjnych auta jest to już o wiele rzadsze.
Na półkach w garażu czy piwnicy albo w schowkach auta z czasem gromadzi się jednak sporo rzeczy, które trzymamy na zapas: nie do końca zużyte płyny eksploatacyjne na dolewki, okazyjnie kupione części, używane sporadycznie opony itp. Nierzadko wyglądają jak nowe, ale mogą mieć już kilka-kilkanaście lat.
Czy można je bezpiecznie zastosować w aucie? Jak większość rzeczy, nawet gdy nie są używane – też się starzeją. Tu dużą rolę odgrywać może to, czy tego typu produkty znajdują się w szczelnie zamkniętych, oryginalnych opakowaniach, czy też leżały „luzem”, otwarte – w oczekiwaniu na lepsze czasy.
Przyczyna zalegania przeterminowanych produktów jest często banalna: nie wiadomo, co z nimi zrobić. W praktyce nie jest to wielki problem. Odpady motoryzacyjne przyjmują co do zasady punkty selektywnej zbiórki odpadów, które prowadzą samorządy. Są w każdej gminie.
Apteczka nie jest obowiązkowym wyposażeniem prywatnego auta, jednak większość kierowców wozi ją w swoim pojeździe. Zwykle znajdują się w niej bandaże, opatrunki czy środki dezynfekujące. Powinny one być sterylne, a to zapewnia tylko odpowiednie przechowywanie. Po upływie określonego czasu producenci nie gwarantują takich właściwości.
Apteczki samochodowe można kupić za 30-50 zł.
Trwałość gaśnicy określa jej producent, ale można przyjąć, że bez konserwacji żadna gaśnica starsza niż dwa lata nie jest w stanie zagwarantować w razie potrzeby poprawnego działania.
Gaśnice samochodowe kosztują nieco ponad 20 zł.
Wielu kierowców myśli o wymianie oleju tylko w odniesieniu do przejechanego dystansu. Ale przebieg to nie wszystko, olej traci swoje właściwości także w autach używanych sporadycznie (wpływ pary wodnej, rozruchów, braku właściwej temperatury). Producenci nakazują w związku z tym wymianę oleju nie rzadziej niż co rok, góra dwa.
Wszystko zależy od wymagań konkretnego modelu, przeciętnie jest to 150-200 zł z robocizną.
O przydatności opon nie decyduje wyłącznie wysokość bieżnika, ważną rolę odgrywają także procesy starzenia się gumy. Po 10 latach każdą oponę należy wymienić. Nawet gdy „jeździła” tylko przez część roku (wymiana letnie-zimowe). Zwłaszcza gdy była narażona na wysokie temperatury (np. w blaszanym garażu).
Wszystko zależy od rozmiaru i typu opony. Komplet ogumienia do typowego auta miejskiego, kompaktowego czy SUV-a kosztuje około 1600 zł.
Należy bezwzględnie przestrzegać narzuconych przez producenta przebiegów między wymianami, ale jednocześnie nie można przekroczyć okresu siedmiu lat. Co więcej, kupiony „na zapas”, trzymany na półce element nie daje gwarancji odpowiedniej trwałości.
Cena paska rozrządu (rzędu 200 zł) przy całkowitym koszcie wymiany rozrządu z mechanizmem prowadzącym i pompą wody (przekraczającym zwykle 1000 zł) nie uzasadnia oszczędzania na tym elemencie.
Z uwagi na bardzo silną skłonność do wchłaniana wody z otoczenia gwałtownie maleje odporność płynu hamulcowego na wysoką temperaturę. Po dwóch latach używania w aucie nadaje się on tylko do wymiany.
Wymiana płynu to koszt rzędu 100-150 zł.
Trwałość pianek i płynów uszczelniających opony wynosi według producentów od 2 do 3 lat. W wielu autach wyposażonych w zestawy naprawcze preparaty są więc już przeterminowane.
Postanowiliśmy jednak sprawdzić skuteczność działania takiego zestawu w teście. Oryginalny środek dostarczony z autem, wyprodukowany 20 lat temu i od ponad 15 lat przeterminowany, poddaliśmy próbie: jak się okazało, był w stanie uszczelnić oponę i udało się dzięki niemu dojechać do serwisu.
Cena nowej pianki uszczelniającej nie jest wysoka. Wynosi około 30 zł.
Trwałość zapasowego koła dojazdowego określana jest często jako dożywotnia: ma ono być gotowe spełnić swoją rolę przez cały okres użytkowania pojazdu. Z definicji „dojazdówka” używana jest w ostateczności i nikt o zdrowych zmysłach po jej założeniu nie będzie wykorzystywał pełni możliwości auta.
Kompletne koło kosztuje od ok. 350 zł wzwyż.