Nieznany sprawca uszkodził twoje auto i odjechał? Sprawdź, co możesz zrobić, aby nie płacić za naprawę pojazdu z własnej kieszeni.
Podczas manewrów na parkingu podziemnym jednego z centrów handlowych auto uderza w bok innego pojazdu. Sprawca kolizji wysiada, patrzy na wgniecenie i zarysowany błotnik zaparkowanego pojazdu. Następnie rozgląda się po pustym parkingu i odjeżdża.
Nie zdaje sobie sprawy, że całą sytuację uchwyciły zamontowane na ścianie kamery. Poszkodowany, który zgłosił sprawę na policję, nie czekał zbyt długo na efekty pracy funkcjonariuszy. Już po tygodniu otrzymał dane sprawcy wraz numerem polisy. Właściciel zarejestrowanego przez kamery pojazdu został wezwany na komendę, gdzie przyznał się do winy, ucieczkę tłumaczył strachem przed straceniem zniżek w OC. Za karę dostał mandat.
Myślał że na tym sprawa się skończyła, a oprócz grzywny w przyszłości zapłaci więcej za polisę z powodu szkody, która wyszła na jaw. Jednak „sprytny” kierowca po kilku tygodniach dostał wezwanie do zapłaty od swojego ubezpieczyciela, który uznał, że ma prawo do regresu w sumie prawie 5000 zł.
Ubezpieczyciele przyznają, że to prawdziwa plaga, szczególnie na parkingach przy marketach. Chwila nieuwagi wystarczy, aby wjechać w inne zaparkowane auto. Niestety wielu kierowców, zamiast poczekać na powrót właściciela uszkodzonego pojazdu, a przynajmniej zostawić swoje dane, np. nr telefonu, postanawia odjechać.
Tym sposobem zamierza uniknąć ewentualnego mandatu za stłuczkę, a także utraty części zniżek na OC. Jeśli jednak uda się zidentyfikować sprawcę kolizji, czekają go niemałe wydatki. Ubezpieczyciel, który wypłaci odszkodowanie właścicielowi uszkodzonego pojazdu, ma prawo do zwrotu tych pieniędzy od uciekiniera. Kwota jest powiększona o koszt likwidacji szkody oraz auta zastępczego przyznanego na czas naprawy pojazdu – to oznacza, że nawet drobne zarysowanie może przynieść spore wydatki.
Z jakich powodów kierowcy uciekają? Poza przypadkami pijanych lub osób bez prawa jazdy wszystkie pozostałe to chęć zachowania zniżek w ubezpieczeniu. Tymczasem utrata zniżek nie jest aż tak bolesna, zwykle to od 10 do 20 proc., które i tak już po roku bezszkodowej jazdy można uzyskać ponownie. Co więcej, wiele firm oferuje opcję utrzymania zniżek przy niewielkich szkodach.
Warto pamiętać, że kolizja to nie jest jedyny przypadek, kiedy kierowca może odpowiadać za ucieczkę. Prowadzący, który „nie zauważy” policjanta chcącego go zatrzymać, musi się liczyć z tym, że w takich przypadkach mundurowy zwykle zatrzyma prawo jazdy oraz skieruje sprawę do sądu. Ten może wymierzyć grzywnę do 30 000 złotych, areszt od 5 do 30 dni oraz zakaz prowadzenia pojazdów od 6 miesięcy do 3 lat.
O wiele poważniejsza w skutkach jest ucieczka po wypadku. O sytuacji tej można mówić wtedy, gdy sprawca oddala się z miejsca, aby uniknąć odpowiedzialności, np. utrudnić ustalenie jego tożsamości, okoliczności zdarzenia i stanu trzeźwości. W takim przypadku sprawca ponosi odpowiedzialność za popełnione przestępstwo jak pijany kierowca, czyli kara np. za wypadek rośnie nawet do 16 lat.
Niestety, mimo że otaczają nas kamery, może się zdarzyć, że żadna z ich nie uchwyci momentu zdarzenia lub nie będzie można odczytać numeru rejestracyjnego pojazdu sprawcy. W takim przypadku szanse na odszkodowanie z OC są nikłe, ale nie oznacza to, że nie warto próbować walczyć o swoje.
Ucieczka z miejsca kolizji oznacza, że sprawcę przestaje chronić polisa OC
Jeśli znamy numer rejestracyjny sprawcy (widzieliśmy go osobiście lub mamy na nagraniu), należy jak najszybciej zgłosić to na policję.
Gdy nie wiemy, kto jest sprawcą, warto przeprowadzić śledztwo na własną rękę i ustalić, czy i gdzie są kamery miejskiego lub prywatnego monitoringu (o ile to możliwe, poprosić o możliwość zabezpieczenia i przejrzenia nagrań) oraz poszukać świadków. Dopiero z tą wiedzą warto udać się na policję, aby ta rozpoczęła poszukiwania sprawcy ustalenia.
Należy dokładnie sfotografować pojazd oraz okolicę, gdzie doszło do zdarzenia.
Obecnie kamery monitoringu są niemal wszędzie, a więc jest szansa, że któraś z nich uwieczniła moment powstania szkody. Nawet jeśli nie uda się zdobyć nagrania (właściciel kamery nie ma obowiązku przekazać nagrania innej osobie) czy nawet porozmawiać z osobą odpowiedzialną za monitoring, warto zapisać adres budynku, gdzie znajduje się kamera – będzie to potrzebne w dalszych krokach.
Sprawdź, czy nikt nie widział stłuczki z udziałem kierowcy, który odjechał. Oczywiście idealny świadek to ten, który widział zdarzenie i zapisał numery pojazdu, ale czasem wystarczy, że zapamiętał kolor i markę pojazdu. Koniecznie trzeba spisać dane świadka i numer jego telefonu.
Im więcej szczegółów przekażesz funkcjonariuszom i im szybciej, tym lepiej. Nie jest tajemnicą, że takie sprawy nie są priorytetowe, ale jeśli są świadkowie czy nagrania z monitoringu, policjanci zapewne ustalą sprawcę. Jeśli to się uda, przekażą poszkodowanemu numer polisy sprawcy oraz dane jego i pojazdu.
Jeśli uda się ustalić sprawcę, szkodę należy zgłosić do jego ubezpieczyciela. Dalsza procedura jest identyczna jak przy „normalnej” kolizji, czyli trzeba udostępnić pojazd do oględzin i dopiero po tym można go naprawiać.
Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny wypłaca odszkodowania, gdy sprawca szkody objętej ubezpieczeniem OC komunikacyjnym nie posiadał ważnego ubezpieczenia lub nie udało się ustalić jego tożsamości. W drugim przypadku UFG pokrywa wyłącznie straty związane ze szkodami osobowymi w mieniu – tylko wówczas, gdy którykolwiek uczestnik zdarzenia zmarł albo nastąpiły u niego naruszenie czynności narządów ciała lub rozstrój zdrowia trwający dłużej niż 14 dni.
Tak jak w przypadku pijanych czy jeżdżących bez uprawnień, również przy ucieczce ubezpieczyciel ma prawo zastosować regres, czyli odzyskać od sprawcy wypłacone odszkodowanie powiększone o koszty likwidacji danego zdarzenia.
Jeśli uda się ustalić sprawcę, który zniknął, szkoda zostanie rozliczona z jego OC, tak jak każda inna kolizja. W innym przypadku, o ile posiadamy AC, warto z niego skorzystać. To niestety zwykle oznacza utratę zniżek, ale i partycypację w kosztach naprawy z powodu zapisu o udziale własnym czy amortyzacji związanej z wiekiem pojazdu.