Ktoś lub coś uszkodziło twój samochód? Niestety, nie zawsze możliwe jest spisanie standardowego oświadczenia o winie. Oto jak sobie radzić z nietypową kolizją.
Teoretycznie zasady postępowania przy zdarzeniach drogowych są stosunkowo proste. Jeśli nikt nie ucierpiał, nie trzeba nawet wzywać policji. Gdy więc doszło tylko do uszkodzenia samochodów lub jednego auta, a sprawca przyznaje się do winy, kierowcy mogą spisać oświadczenie o zdarzeniu. Następny krok to kontakt z ubezpieczycielem (nawet ze swoim), aby ten zlikwidował szkodę w ramach polisy OC.
Niestety, nie zawsze sprawy są takie proste i oczywiste. Oto jak należy zachować się w sytuacji kolizji mniej typowych, aby odzyskać pieniądze na naprawę uszkodzenia pojazdu, które powstało z winny innej osoby – nie zawsze kierowcy lub z innej przyczyny.
Nieznany kierowca uderzył w inne auto, po czym uciekł.
Sprawę należy zgłosić policji. Jeśli sprawcy nie uda się ustalić (nie ma nagrania z kamery pokładowej i brak monitoringu w okolicy), za szkodę (w ramach OC) odpowiada Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Uwaga! UFG płaci jedynie za szkody na osobie, a jeśli doszło do szkody materialnej (np. uszkodzony pojazd) – tylko pod warunkiem, że w wypadku doszło do obrażeń ciała jego uczestników (rozstrój zdrowia trwał dłużej niż 14 dni). UFG nie wypłaca odszkodowań za kolizje spowodowane przez nieustalonych sprawców, w których nikt nie odniósł obrażeń.
Wymienione osoby nie muszą zawierać ubezpieczeń OC, więc jeśli cyklista, osoba jadąca na hulajnodze lub pieszy nie chce zapłacić za szkodę, dochodzenie odszkodowania może odbywać się tylko sądownie na drodze roszczeń cywilnych.
W tej sytuacji najlepiej jest wezwać policję. Tylko w ten sposób będziemy mieli dowód na istnienie szkody oraz zdobędziemy niezbędne dane. Uwaga! Czasem sprawca zdarzenia nie zdaje sobie sprawy, że jest ubezpieczony, np. posiada OC wykupione przy zakupie polisy mieszkaniowej, które również może pokrywać szkody wyrządzone poza miejscem zamieszkania.
Czasem dopiero podczas rozmowy ze sprawcą kolizji poszkodowany orientuje się, że drugi kierowca może być pijany.
Właściciel auta ma obowiązek wezwać policję, kiedy jeden z uczestników kolizji może być pijany lub po zażyciu narkotyków. W takiej sytuacji dalsza procedura uzyskania odszkodowania jest identyczna, jak przy innych tego typu przypadkach. Właściciel uszkodzonego pojazdu dostanie pieniądze od ubezpieczyciela sprawcy, ale ten będzie musiał zwrócić firmie równowartość przyznanego odszkodowania.
Co prawda nie musimy wozić ze sobą żadnych dokumentów pojazdu ani OC, ale bez większego problemu na drodze można sprawdzić, czy dany pojazd ma OC (np. na stronie ufg.pl).
W przypadku gdy sprawca nie ma polisy OC (istnieje obowiązek wezwania policji) poszkodowany może zgłosić się do jakiegokolwiek oddziału firmy prowadzącej likwidację szkód z OC, najlepiej jednak skontaktować się z własnym ubezpieczycielem. Ma on obowiązek zająć się sprawą.
Odszkodowanie zostanie wypłacone przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Ten następnie wystąpi do sprawcy o zwrot wypłaconego odszkodowania oraz dodatkowo nałoży mu karę za brak ubezpieczenia.
Jeśli natomiast sprawca to osoba poruszająca się autem zarejestrowanym za granicą, z nieważnym ubezpieczeniem granicznym, należy szkodę zgłosić Ubezpieczeniowemu Funduszowi Gwarancyjnemu za pośrednictwem dowolnego ubezpieczyciela oferującego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów.
Na drogach osiedlowych, które mają status drogi wewnętrznej, dość często dochodzi do drobnych kolizji. Jeśli kierowcy nie mogą dojść do porozumienia, na miejsce jest wzywana policja. I tu pojawiają się problemy.
Zwykle na miejsce przyjeżdżają policjanci z prewencji. Ci nie zawsze mają odpowiednią wprawę w szukaniu śladów, które pozwalają w jasny sposób określić winnego. Dalsza procedura zgłaszania szkody jest identyczna jak na drodze publicznej, jednak należy pamiętać, aby zebrać jak najwięcej dowodów samodzielnie, czyli wykonać zdjęcia czy też zapisać numery telefonów ewentualnych świadków.
Jeśli dojdzie do stłuczki kilku pojazdów, spisanie oświadczenia i ustalenie winnego może nie być proste, a w dodatku podczas spisywania oświadczenia może dojść do pomyłki w opisie przebiegu zdarzenia czy też danych jego uczestników.
Przy małym „karambolu” pomoc policji pomoże uniknąć pomyłek i przyspieszy proces wypłaty odszkodowania. Uwaga! W tym przypadku nie działa procedura Bezpośredniej Likwidacji Szkody.
Auto zarejestrowane w innym kraju bądź kierowca posługujący się zagranicznym dokumentem tożsamości może stanowić pewien problem.
Lepiej nie bazować tylko na oświadczeniu sprawcy, jeśli ten nie jest obywatelem Polski lub kieruje autem zarejestrowanym za granicą (ma zagraniczne OC). Może się zdarzyć, że przy spisywaniu danych popełnimy błąd lub zabraknie np. nazwy ubezpieczyciela, co oznacza przeciągnięcie procedury wypłaty odszkodowania.
Może nie są to zbyt częste przypadki, ale jeśli już do nich dochodzi, stanowią problem.
W razie kolizji z dyplomatą mającym immunitet konieczne jest wezwanie policji, bo nie ma on obowiązku okazania nam dokumentów. Patrol wylegitymuje kierowcę i sprawdzi, czy ma on legitymację wydaną przez MSZ. Jeśli tak, to nawet w razie stwierdzenia winy kierującego nie ma możliwości nałożenia na niego mandatu czy skierowania sprawy do sądu. Policjant sporządza jedynie tzw. kartę informacyjną, która trafia do dyżurnego Protokołu Dyplomatycznego MSZ. Dopiero tam można ustalić firmę ubezpieczeniową sprawcy, o ile oczywiście dyplomata sam nie poda wymaganych do zgłoszenia szkody danych.
Czasem zdarza się, że „sprytny” kierowca zatrzymuje wybrany pojazd np. w korku i twierdzi, że ten przed chwilą wjechał w jego auto, zwykle w tył lub bok. Na potwierdzenie faktu pokazuje uszkodzenie na pojeździe, mimo że doskonale wie, że nie doszło do żadnego uderzenia. Chce naprawić własny pojazd z cudzej polisy OC.
Dyskusja z oszustem nie ma sensu. Należy w tym przypadku zadzwonić na policję i wezwać patrol, informując o próbie „wymuszenia” oświadczenia o winie. Nawet jeśli policjanci nie przyjadą na miejsce, pozostanie dowód, że miała miejsce próba zgłoszenia wymuszenia kolizji. Brak reakcji ze strony „sprawcy” może się skończyć zarzutem ucieczki, przed którym trudno będzie się później obronić. Jeśli tak się stanie, niewinnego kierowcę czeka mandat lub grzywna z sądu, a także konieczność zwrotu gotówki za wypłacone odszkodowanie z OC.
W przypadku uszkodzenia pojazdu na skutek wjechania np. w niezabezpieczoną dziurę w jezdni lub studzienkę mamy prawo wystąpić do właściciela drogi o naprawienie poniesionej przez nas szkody. Zarząd dróg jest najczęściej ubezpieczony na taką ewentualność i odszkodowanie wypłaci nam firma ubezpieczeniowa.
Musimy jednak pamiętać o najważniejszej zasadzie: ciężar dowodu spoczywa na poszkodowanym. Innymi słowy, sami musimy udowodnić, że uszkodzenie samochodu powstało na skutek zaniedbania ze strony zarządu dróg. Najlepszym dowodem jest notatka policyjna z miejsca zdarzenia. Jeżeli nie wzywaliśmy policji, niezbędne będą zeznania świadków, którymi mogą być nawet nasi pasażerowie.
Niestety, są to raczej skomplikowane sprawy, co jednak nie znaczy, że nie warto walczyć o odszkodowanie. Tym bardziej że chodzi zwykle spore kwoty.
Najpierw trzeba ustalić, czy jest to zwierzyna łowna. Do tej kategorii zalicza się: dzika, łosia, jelenia, daniela i sarnę. Za szkody, do których doszło przy polowaniu, odpowiedzialność ponosi dzierżawca lub zarządca obwodu łowieckiego – każdy z nich musi mieć polisę OC. Taki sam obowiązek dotyczy przedsiębiorcy, który organizuje polowania dla cudzoziemców. Jeżeli więc zwierzę uciekające przed nagonką wpadło pod samochód, to za zniszczenie auta zapłaci ubezpieczyciel polujących. Oto schemat działania:
Koń, krowa lub inne zwierzę hodowane przez człowieka może wyrządzić wiele szkód w samochodzie.
Domowy pupil również może być przyczyną kolizji, jeśli nagle wybiegnie na drogę.
Spadające drzewo, odpadający kawałek tynku czy inny przedmiot spadający np. z dachu lub balkonu także mogą uszkodzić pojazd.
Jak w każdym innym przypadku należy ustalić właściciela, w razie problemów dobrym rozwiązaniem będzie wezwanie policji. Czasem zdarza się, że można będzie skorzystać z OC (kupowane przez właścicieli budynków). W tej sytuacji musi jednak zaistnieć ewidentna wina, np. zaniedbanie. A jeśli dana osoba nie ma ubezpieczenia, pozostaje jedynie droga sądowa, jeśli dobrowolnie nie chce zapłacić za szkodę.