Zakup używanego kampera jest dużo trudniejszy niż zwykłego auta osobowego i wymaga jeszcze więcej ostrożności i uwagi. Podpowiadamy, na czym trzeba się skupić, żeby uniknąć kosztownego błędu.
Na nowego kampera czeka się coraz dłużej. Jeśli rozglądasz się za mobilnym domem na ten sezon, pozostaje poszukiwanie pojazdu na rynku wtórnym.
Sytuacja jest skutkiem zbiegu dwóch czynników. Pierwszym jest niegasnący boom na pojazdy rekreacyjne. Drugi dotyczy całego rynku nowych samochodów i jest związany z niestabilnością łańcuchów dostaw.
W efekcie nawet łowcy okazji muszą zmienić podejście, gdy chodzi o zakup kampera – zarówno nowego, jak i używanego. W obu przypadkach popyt znacznie przewyższa podaż, co mocno winduje wartość rezydualną używanych pojazdów: po 10 latach wciąż można je sprzedać za połowę ceny nowego egzemplarza, a czasem więcej. Nawet roczne pojazdy po wypożyczalni z przebiegiem ok. 20 tys. km można znaleźć w cenie nowego samochodu. To nie zniechęca nabywców, bo terminy dostaw nowych pojazdów są obecnie dłuższe niż wakacyjne korki na A1 – kto dziś zamawia nowego kampera lub półintegrę, pierwszy nocleg w nim może zaplanować na wiosnę 2023 r.
W rezultacie nawet zaniedbane pojazdy osiągają pięciocyfrowe ceny, zwłaszcza że wielu nowych fanów karawaningu nie zapoznaje się na wstępie z typowymi bolączkami używanych samochodów kempingowych, przez co istnieje duże prawdopodobieństwo trafienia przez nich na „minę”.
Korozja dyskwalifikuje tylko starsze kampery, w przypadku nowszych konstrukcji są to raczej uszkodzenia wynikające z kolizji lub wywołane wilgocią. Wykonane zazwyczaj z tworzyw sztucznych, aluminium i materiałów izolacyjnych nadwozie często zawiera również drewno. Niewykryte na czas i niefachowo usunięte nieszczelności sprawiają, że naprawa staje się tak samo skomplikowana jak w przypadku zardzewiałego lub powypadkowego samochodu osobowego.
Szczególnie narażone na szkody spowodowane przez wodę są kampery typu alkowa oraz półintegra – w tych ostatnich często z wiekiem przepuszcza uszczelka między nadwoziem a kabiną kierowcy. Na wielu innych krawędziach karoserii izolacja może z biegiem lat sparcieć i umożliwić wnikanie wilgoci do wnętrza.
Nawet niewielkie pęknięcia plastikowych elementów mogą nastręczyć problemów. Nie każdy wie, że części do starszych modeli zazwyczaj nie są już dostępne lub ich ceny są liczone w tysiącach złotych. Dotyczy to zarówno elementów nowych, jak i używanych. W pojazdach półzintegrowanych często parcieje uszczelka między kabiną a nadwoziem.
Według specjalistów od pojazdów kempingowych sygnałem alarmowym jest już zapach stęchlizny we wnętrzu. A najwyższą ostrożność trzeba zachować w przypadku widocznych załatań, grubo położonego silikonu na łączeniach karoserii i ciemnych cieni na wewnętrznych ścianach: nie musi to oznaczać całkowitego inwestycyjnego fiaska, ale może spowodować kłopoty i zachwiać funduszami przeznaczonymi na podróż.
Uszkodzenia spowodowane przez wodę są wrogiem nadwozia każdego kampera. Chociaż istnieją urządzenia pomiarowe, które teoretycznie umożliwiają określenie wilgotności konstrukcji nośnej, to nawet dłuższy suchy okres może zafałszować wynik. Minutowy prysznic z węża ogrodowego nie wystarczy, aby wykryć poważne przecieki.
Warto przyjrzeć się meblom, ich powierzchniom i zamkom. Większość z nich można łatwo wymienić, bo wielu producentów stosowało podobne. Plastikowych elementów wnętrza starszych pojazdów często nie da się już wymienić, a ich naprawa jest bardzo droga. To istotny problem, bo zwłaszcza nieszczelna umywalka lub pęknięty brodzik mogą szybko doprowadzić do powstania uszkodzeń struktury nadwozia, co może wywindować koszt naprawy do abstrakcyjnego poziomu.
Nawet doświadczonym właścicielom pojazdów kempingowych trudno jest ocenić stan techniczny starszego nadwozia. Dlatego opłaca się skorzystać z usług eksperta lub wyspecjalizowanego warsztatu blacharskiego – również w przypadku późniejszego doposażenia i profesjonalnego montażu kolejnych elementów wyposażenia. Takie dodatki często stają się kosztownym utrapieniem, a nawet zagrożeniem dla bezpieczeństwa, jeśli za montaż zabierze się hobbysta.
Radość z samodzielnego majstrowania szybko się kończy, zwłaszcza gdy chodzi o instalacje elektryczne i gazowe. Odradzamy to nawet osobom uważającym, że poradzą sobie z danym zadaniem. Nawet niewielki błąd może zakończyć się pożarem lub eksplozją samochodu!
Bez względu na to, czy szukamy kampera w Polsce, czy w Niemczech, będących największym rynkiem dla pojazdów tego typu, dokładnie sprawdzajmy historię i stan pojazdu, który jest znacznie ważniejszy od wieku, przebiegu czy nowoczesnego wyglądu nadwozia albo wnętrza. Na rynku wtórnym można znaleźć propozycje zarówno za 30, jak i 300 tys. zł. Kto dobrze poszuka, wciąż może jeszcze zdążyć z zakupem na obecny sezon.
Jeśli nie mieliśmy wcześniej do czynienia z autem rekreacyjnym, jego przedzakupowe oględziny zlećmy serwisowi wyspecjalizowanemu w kamperach.