„Stworzony w mieście i dla miasta”. Tak, dość jednoznacznie, Fiat definiuje swojego najmniejszego, grającego na sentymentach, zaledwie 8-konnego elektryka Topolino. I od razu budzi w człowieku demona przekory. Efekt? Zabieramy włoską ikonę „miejskiej mobilności” na górską wspinaczkę (w planie są także strome zjazdy). I to nie byle gdzie, bo w Alpy.
Pogodne popołudnie na przełęczy Jaufen. To tu zbierają się pierwsi łowcy zakrętów sezonu letniego 2024: brygada BMW GS, rowerzyści i mnóstwo aut sportowych. To święto alpejskiego surfingu, z wiatrem we włosach, „żelaznymi” pośladkami i rycerzami serpentyn. Nagle szczęki opadają, oczy przybierają rozmiar spodków, a twarze bledną, wszystkie spojrzenia skupiają się na Fiacie Topolino, który beztrosko wjeżdża na ostatnie wolne miejsce na parkingu, pomiędzy 911 GT3 i GTS należące do grupy Porsche Club.
Zniewaga. Nastaje cisza. Twardziele ze swoimi wyścigowymi, węglowo-ceramicznymi hamulcami, kubełkowymi fotelami z włókna węglowego i magnezowymi felgami czują się zdegradowani przez coś w kolorze miętowym, z okrągłymi „oczami” i naklejką na tylnej szybie ze znakiem ograniczenia prędkości do 45 km/h. Każdy może w końcu pokonać przełęcz w GT3... Alpejska elita Gran Turismo w ciszy przeżywa swój wewnętrzny dramat.
Minęło prawie 10 minut, zanim ktoś podszedł do maleńkiego samochodu, rzucił okiem na kokpit i zapytał o najwyraźniej najistotniejszą dla siebie kwestię: czy można go wyposażyć w skórzaną kierownicę? „Nie, nie jest dostępna”. A żeby uprzedzić kolejne pytania z tej kategorii, dodaję: zamiast klimatyzacji Topolino ma odchylane okna, a w miejsce foteli – niczym wyjęte ze stadionu piłkarskiego, plastikowe krzesła, regulację ma tylko to po stronie kierowcy i można je jedynie przesunąć wzdłuż. Oczywiście manualnie.
A dlaczego drzwi po stronie kierowcy otwierają się „pod wiatr”, a po stronie pasażera dokładnie odwrotnie? „Bo dzięki temu wystarczy produkować tylko jeden rodzaj drzwi, a to pozwala obniżyć koszty...” Kierowca 718 Spyder zrozumiał, o co chodzi, bo nie zapytał już o lekkie pętle do otwierania drzwi i oddalił się w pośpiechu.
Przyznaję, nie przewidziałem takiej sytuacji. Start o 8:00 w Innsbrucku, przede mną blisko 75 km po Alpach w Fiacie Topolino, lekkim czterokołowcu, który może być prowadzony na podstawie prawa jazdy kategorii B1, czyli nawet przez nastolatków od 16. roku życia. Czy nadaje się on także jako pojazd dla dorosłych? I czy z zasięgiem wynoszącym do 75 km oraz mocą 8 KM poradzi sobie na alpejskich drogach, takich jak trasa z Innsbrucka przez przełęcz Brenner aż do przełęczy Jaufen?
W wyobraźni przewijają mi się czarno-białe zdjęcia z lat 50. i 60., gdy całe rodziny przemierzały Alpy w małych, skromnych samochodach, a w drodze na południe musiały co kilka minut robić przerwę, by dać odetchnąć sapiącym, rozgrzanym maluchom.
Wówczas do Południowego Tyrolu nie jechało się po prostu autostradą Brenner, podroż była raczej ciężką pracą: jazda, przerwa, jazda. Za to można było podziwiać góry i pasące się krowy. To element rodzinnej historii, dlatego namawiam na wycieczkę moją młodszą córkę. Lovis (lat 10) początkowo się opiera, ale wszystko się zmienia, gdy pokazuję jej zdjęcie przeuroczego Topolino. Młody pasażer to też bardziej realne wyzwanie, bo z lekkim bagażem mieścimy się tuż poniżej dopuszczalnej ładowności Topolino, wynoszącej 150 kg.
Mocujemy smartfon w małym uchwycie na desce rozdzielczej, ustawiamy cel nawigacji: schronisko Edelweißhütte na przełęczy Jaufen. Tym niewielkim Fiatem nie możemy się poruszać autostradami ani drogami dwupasmowymi, więc wyznaczenie trasy przyprawia o pierwsze palpitacje, bo prowadzi ona niesamowicie stromą prywatną drogą. Ledwie docieramy w spacerowym tempie na szczyt, a nasza wiara w możliwości wspinaczkowe Topolino jest na wyczerpaniu. Zapowiada się ciekawie.
To, co następuje potem, jest jednak o wiele bardziej przekonujące: Topolino swobodnie kontynuuje kolejny marsz pod górę, z imponującą wytrwałością pokonuje długie podjazdy prowadzące w kierunku Matrei i Steinach, a na mniej wymagających odcinkach utrzymuje nawet maksymalną prędkość 45 km/h.
Wbrew wcześniejszym obawom Fiat rzadko staje się „zawalidrogą”: na krętej trasie tylko kilka samochodów porusza się w tempie powyżej 50 km/h, na prostych rozpędzając się do 70-80 km/h i na łukach zwalniając do 30 km/h – a ja jadę Topolino z mniej więcej stałą prędkością.
Ten mały pojazd ma zaskakująco solidnie zestrojone zawieszenie, układ kierowniczy zawsze – nawet na zakrętach o nieco mokrej nawierzchni – zapewnia dobre czucie drogi, więc śmiało zmierzamy w stronę Brenner, doganiani na prostych, nadrabiamy metry na łukach. Tylko nieliczni z „ciężką nogą” zbliżają się od tyłu ze sportową ambicją – mały Fiat szybko zjeżdża na pobocze i wszyscy są zadowoleni.
Na przełęczy Brenner zaczynamy obliczenia: przejechaliśmy 42 km, wyświetlacz wskazuje zasięg 22 km, więc możemy zapomnieć o przełęczy Jaufen... Nie do końca: po 15 km z przełęczy Brenner w dół do Sterzing, komputer pokładowy wciąż wskazuje zasięg 18 km. Smartfon bezlitośnie oblicza odległość do schroniska Edelweißhütte: 18,3 km. Brakuje nam jedynie 300 m. Lovis nie rozumie tej ekscytacji, „myślałam, że najpierw pojedziemy na lody”. I dokładnie to robimy. Podczas gdy Topolino na stacji zasilanej energią wodną przez 3 godziny pobiera prąd zmienny z gniazdka 230 V, my przy wieży Dwunastu (Zwölferturm) delektujemy się czterema gałkami lodów o smaku zielonego jabłka z lawendą, marakui z bazylią i nutelli...
W cieniu górskiego lasu pełni napięcia jedziemy pod górę, doceniamy płynną pracę zawieszenia na wyboistej nawierzchni, ale narzekamy, gdy Fiat ze swoim krótkim rozstawem osi zaczyna podskakiwać na nierównościach. Znów obowiązuje zasada: gaz „do dechy”, ostro bierzemy zakręty i zdecydowanie pokonujemy proste.
I nawet na znacznie bardziej wymagającej przełęczy Jaufen Fiat nie wykazuje żadnych prawdziwych słabości, jedynie na najbardziej stromych podjazdach prędkość spada poniżej 30 km/h, lecz gdy tylko nachylenie staje się łagodniejsze, „myszka” (wł. Topolino) dzielnie prze naprzód – aż do granicy drzew i z prawdziwym alpejskim animuszem spektakularnie pokonuje ostatnie serpentyny przełęczy.
Mały włoski czterokołowiec ma jeszcze 18 km zasięgu, gang Porsche, przewracając oczami, pyta, dokąd dziś jeszcze jedziemy. „Merano”, kłamię, „to tylko 40 km w dół i przerwa na lody”. „Pizza”, wtrąca się Lovis, „tym razem pizza!”
Dane techniczne | Fiat Topolino |
---|---|
Silnik | elektryczny |
Moc maksymalna | 8 KM |
Maks. moment obrotowy | 44 Nm |
Napęd | przedni |
Skrzynia biegów | aut./1-biegowa |
Długość/szerokość/wysokość | 254/140/153 cm |
Rozstaw osi | 173 cm |
Średnica zawracania | 7,2 m |
Masa własna/ładowność | 487/150 kg |
Pojemność akumulatora | 5,4 kWh |
Opony | 155/65 R14 |
Osiągi, zużycie energii (dane prod.) | |
Prędkość maksymalna | 45 km/h |
Średnie zużycie energii | 7,2-8,0 kWh/100 km |
Zasięg | 75 km |