W okresie I-X 2022 r. sprowadziliśmy 2299 używanych „elektryków”. Nie jest prawdą, że Polacy nie chcą jeździć autami elektrycznymi, które są zwolnione z opłat za parkowanie, a do tego mogą legalnie poruszać się buspasami. Czy grozi im nam ich paraliż? Które modele sprowadzamy najczęściej?
W czym tkwi więc problem z „elektrykami”? Ceny nowych są jednak na tyle wysokie, że mało kto może sobie pozwolić na ich zakup. Z danych Samaru wynika, że w okresie od stycznia do października 2022 r. sprowadzono do Polski 2299 używanych samochodów z napędem elektrycznym. Sporo, ale w całkowitym imporcie miały one jedynie 0,4% udziału. Na razie o zakorkowanie buspasów nie trzeba się więc martwić.
Pojazdy zasilane prądem wyróżniają się średnim wiekiem – według Samaru wynosi on zaledwie 5,75 roku, podczas gdy analogiczny wskaźnik dla „benzyn” to aż 13,93 roku. Na wyjątkowe okazje cenowe na rynku wtórnym lepiej się więc nie nastawiać – używane auto elektryczne jest statystycznie dosyć świeże, co w połączeniu z wysoką ceną początkową oraz niskim przebiegiem przekłada się na kwotę ofertową. „Okazje” mogą być powypadkowe lub pozbawione akumulatora – jak w wielu Renault, których baterie były przedmiotem leasingu.
Sytuacja na rynku wtórnym odzwierciedla trendy sprzedażowe sprzed kilku lat – do Polski są przywożone modele, które niegdyś dobrze się sprzedawały jako nowe. Warto pamiętać, że pionierskie konstrukcje sprzed dekady miały znacznie mniej pojemne akumulatory od obecnie dostępnych modeli, co przekłada się na zasięgi – w niektórych przypadkach sukcesem jest przejechanie 100 km. Na szczęście do jazdy po mieście to wystarczy.
Elektryczny napęd sprawił, że w mieście Smart, zwłaszcza 2. generacji (na fot)., jeździ nawet lepiej od oryginału, który niektórych kierowców irytuje ospałością zautomatyzowanej skrzyni. Mimo to model nie odniósł dużego sukcesu.
Mniej popularny krewny Mitsubishi i-MiEV. Warto zauważyć, że łączny import elektrycznych „trojaczków” (9., 8. i 7. miejsce w zestawieniu) osiągnął poziom 212 szt., co daje tej japońskiej konstrukcji trzecie miejsce w zestawieniu.
Wygląd nie kłamie – iOn to Mitsubishi ze zmienionymi pojedynczymi detalami. Na rynku wtórnym w Polsce podaż elektrycznego Peugeota jest mniejsza niż oryginału. Marka nie wpływa na cenę – liczy się stan danego egzemplarza.
Jeżeli ktoś zaakceptuje zasięg na poziomie 100 km, spartańsko wykończone i do tego wąskie wnętrze, będzie zadowolony z i-MiEV, bo w mieście ten zwrotny, łatwy w parkowaniu, oszczędny, a do tego tani model wciąż zdaje egzamin.
Elektryczne auta dostawcze świetnie sprawdzają się w mieście – okazują się w takich warunkach oszczędniejsze i bardziej komfortowe w użytkowaniu od diesli. Gdy samochód codziennie zjeżdża do bazy, ładowanie nie jest problemem.
Model, który zmienił spojrzenie na elektromobilność, w kapitalny wręcz sposób trzyma cenę. Windują ją większe akumulatory i przypisana do niektórych aut usługa darmowego ładowania na Superchargerach Tesli.
Najmniejszy model Tesli oferuje bogate wyposażenie, świetne osiągi i przestronne wnętrze. Bezwypadkowe i zadbane egzemplarze trzymają cenę. Przeszłość aut, zwłaszcza sprowadzonych z USA, warto dokładnie sprawdzić.
Rewolucyjny model BMW przekonuje designem, prowadzeniem i przestronnością wnętrza. Część egzemplarzy ma spalinowy generator prądu (wersje REx) – formalnie jest więc hybrydą, a nie autem z napędem elektrycznym.
Zainteresowany zakupem Zoe powinien pamiętać, że nie wszystkie egzemplarze mają akumulator trakcyjny. Konfigurację auta warto ustalić przed wyjazdem na oględziny, by nie przeżyć rozczarowania.
Samar podał, że w okresie I-X 2022 roku aż 185 używanych Leafów przyjechało z Norwegii, co miało wpływ na wzrost importu z tego kraju. Do końca października sprowadziliśmy z Norwegii 4176 aut, co oznacza wzrost o 92,4% względem analogicznego okresu 2021 roku.