W konflikcie chińskiego Nio z Audi dotyczącym znaków towarowych Chińczycy górą. Ale tylko w jednym kraju. W innych częściach świata Niemcy zmusili ich do zmiany nazw swoich modeli.
Jak donosi portal cnevpost.com, przedstawiciele Nio właśnie mogą otwierać szampany – dzięki zwycięstwu z Audi w Australii. Już 3 lata temu Niemcy pozwali tę chińską markę o zbytnie podobieństwo nazw jej modeli do modeli Audi.
Dokładnie chodzi o określenia ES6, ES7 i ES8, które według przedstawicieli niemieckiej marki są zbyt podobne do nazw S6, S7 i S8. Australijskie organy ochrony własności intelektualnej odrzuciły jednak oskarżenia Audi.
Spór pomiędzy Audi i Nio rozpoczął się w październiku 2021 roku, kiedy Niemcy stwierdzili, że nazwy modeli Nio – ES6 i ES8 – naruszają ich prawa do znaku towarowego modeli S6 i S8. W rezultacie Audi pozwało chińskiego producenta aut na prąd w sądzie w Monachium.
W styczniu 2023 rozstrzygnął on sprawę na korzyść niemieckiego producenta. Uznał on bowiem, że nazwy modeli Nio są zbyt podobne do określeń, używanych przez Audi. Orzeczenie to podtrzymał również sąd okręgowy wyższej instancji.
Nio w Chinach obecnie oferuje całą gamę modeli o nazwach – ES6, ES7, ES8, EC6, EC6, ET5, ET5 Touring, ET7 i ET9. Ostatni z nich to luksusowa limuzyna, wycelowana m.in. w Mercedesa klasy S.
W wyniku sporu z Audi w Europie Chińczycy zmienili nazwy swoich modeli. I tak ES6 przemianowano na EL6, ES7 na EL7, a ES8 na EL8. Później podobną nomenklaturę zastosowano również na wielu innych rynkach. Ale nie wszędzie jednak uznano argumentację niemieckiego koncernu – przykładem jest najnowszy wyrok organu sprawiedliwości w Australii.
Jak wyglądają tłumaczenia obu stron? Według Niemców litera E w nazwie modeli Nio oznacza wyłącznie Electric – ciąg dalszy wprowadza kupującego w błąd. Chińczycy uważają natomiast, że litera E wyraźnie odróżnia oznaczenie ich modeli od nazw modeli Audi. Poza tym Nio jako marka prezentuje zupełnie inne wartości. Jest znacznie nowocześniejsza i oferuje samochody dla innego grona klientów. Dlatego nie ma mowy o wprowadzania ich w błąd.
I to właśnie argumenty Nio przekonały sąd w Australii – inaczej niż miało to miejsce w Monachium. Cóż, co kraj, to obyczaj.