Wraz z pojawieniem się najnowszego C3 w wariancie spalinowym oraz C3 Aircrossa Citroen chce zacząć podbierać klientów Dacii. Jego celem jest uzyskanie 5-procentowego udziału w europejskim rynku.
Wokół Citroena od lat roztacza się aura producenta oferującego wygodne samochody. Z takiego postrzegania Francuzi nie chcą rezygnować. Ale zgodnie ze słowami Thierry'ego Koskasa – szefa marki – do dotychczasowych zalet swoich produktów chce on dorzucić przystępną cenę.
„Citroen udoskonalił swoją pozycję na rynku, aby skoncentrować się na oferowaniu komfortu, praktyczności oraz przystępnej ceny” – mówi Koskas na łamach Automotive News Europe. „Nie boimy się być uznani za bezpośredniego konkurenta Dacii” – dodaje.
Citroenowi w osiągnięciu jego celu ma pomóc przede wszystkim platforma Smart Car. Wywodząca się z architektury CMP/e-CMP, jest od niej wyraźnie tańsza. Wynika to zarówno z jej uproszczonej konstrukcji, jak i z odpowiedniego zarządzania materiałami do jej budowy.
Otóż, zgodnie ze słowami szefa Citroena, aż 90% komponentów niezbędnych do stworzenia platformy Smart Car wywodzi się z „krajów o niskich kosztach”. Poza tym zapewnia ona dużą elastyczność. W rezultacie służy zarówno do opracowania modeli spalinowych, jak i elektrycznych.
Co ciekawe, nowa platforma powstała głównie z myślą o rynkach wschodzących. Czyli m.in. o Ameryce Południowej i Indiach. Jednak ze względu na niskie koszty Stellantis zdecydował się na zastosowanie jej również w europejskich modelach.
Na razie zbudowano na niej dwa Citroeny – C3/e-C3 oraz C3/e-C3 Aircross. Pierwszy w najnowszym wydaniu jest miejskim crossoverem w cenie od 71 250 zł. Z kolei drugi nie został jeszcze wyceniony na polskim rynku.
Dostępny w wariantach 5- i 7-miejscowych na Starym Kontynencie ma stawić czoła Dacii Jogger, kosztującej od 79 900 zł. Z kolei za najtańsze Sandero Stepway – nieco większego rywala Citroena C3 – trzeba zapłacić od 70 600 zł.
Obecnie Citroen ma 4-procentowy udział w europejskim rynku. Celem jest zdobycie 5%, co wcale nie wydaje się niemożliwe. Tym bardziej że w zeszłym roku sprzedaż jego modeli wzrosła o 13%, podczas gdy cały rynek zwiększył się o 6,5%.
Za niemal połowę wolumenu odpowiadała właśnie rodzina modeli C3. Ma ona więc kluczowe znaczenie dla Citroena. Poza tym Koskas mocno liczy na modele użytkowe. Obecnie stanowią one niemal 30% sprzedaży tej francuskiej marki.
Tutaj szef Citroena wymienia przede wszystkim Berlingo, które powróciło do silników spalinowych. Przejście wyłącznie na napęd elektryczny na początku 2022 roku spowodowało znaczny spadek zainteresowania tym autem w Europie – z 27 000 szt. w 2021 roku do 13 000 szt. 2 lata później.
Thierry Koskas pokłada również spore nadzieje w następcy C5 Aircrossa, który prawdopodobnie będzie bliźniaczym modelem z nowym Oplem Grandlandem. Ten kompaktowy SUV ma być oferowany również z napędem czysto elektrycznym.
Kolejne nowości w gamie Citroena to C4 i C4 X po modernizacji. Ich debiut ma nastąpić w przyszłym roku.