Magazyn Auto
Serwis pod patronatem magazynu Motor
Nio – bok

Europejscy producenci przeciwni podnoszeniu ceł na auta z Chin. Jaki plan ma Pekin?

Archiwum

Europejscy producenci przeciwni podnoszeniu ceł na auta z Chin. Jaki plan ma Pekin?

Pojawienie się aut na prąd z Chin jest „wezwaniem Europy do działania i odejścia od samozadowolenia” – uważa dyrektor generalny Ferrari, który jest przeciwko zwiększaniu ceł na takie pojazdy. Podobnie jak szefowie innych firm motoryzacyjnych.

Szefowie BMW, Mercedesa, Volkswagena oraz Stellantisa już od jakiegoś czasu podkreślają swoje stanowisko dotyczące ceł na auta elektryczne z Chin. Niemieccy wytwórcy mają w tym oczywiście swój interes, ponieważ w Państwie Środka sprzedają bardzo dużą część swoich samochodów. 

Według szefowej Komisji Europejskiej – Ursuli von der Leyen – podniesienie ceł na takie pojazdy ma uchronić europejskich wytwórców przed nierówną konkurencją z Chin. Carlos Tavares – szef koncernu Stellantis – zauważa z kolei, że koszt wytworzenia elektryka jest tam mniejszy średnio o 30% niż w Europie. Poza tym wprowadzenie ceł według Portugalczyka nie będzie zachęcało europejskich firm do restrukturyzacji. 

Z kolei szef Mercedesa chce wręcz obniżenia ceł, co ma zwiększyć konkurencję ze strony Pekinu. W ten sposób według niego zyskaliby tylko klienci.

Szef Ferrari też nie chce podniesienia ceł

Teraz do grona europejskich koncernów przeciwnych większym cłom na auta z Chin dołączyło również Ferrari. Benedetto Vigna – dyrektor generalny włoskiej marki – pojawienie się elektryków z Państwa Środka definiuje, jako „wezwanie Europy do działania i odejście od samozadowolenia” – czytamy na łamach Bloomberga

Ferrari obecnie szykuje się do debiutu swojego pierwszego samochodu na prąd. Ma on nosić „imię” Rosa i zgodnie z harmonogramem pojawi się do końca 2025 roku. 

Ferrari-Purosangue (5)
Pierwszy SUV Ferrari, czyli Purosangue, debiutował we wrześniu 2022 r. (na zdjęciu). Pod koniec 2025 r. dołączy do niego pierwszy elektryk tej włoskiej marki. 
FERRARI

Chińskie Nio również jest przeciwne podniesieniu ceł. Według jego założyciela – Williama Li – to po prostu zły pomysł. „Samochody elektryczne są bardzo ważne dla pozytywnego rozwoju środowiska i nigdy nie powinny być wykorzystywane jako cel polityczny” – stwierdził on przy okazji otwarcia salonu w Amsterdamie. 

W przypadku wprowadzenia ceł – dodaje Li – „podejmiemy najbardziej rozsądne z biznesowego punktu widzenia decyzje”. Co to oznacza w praktyce? M.in. odwołanie europejskich premier nadchodzących modeli oraz rozważenie budowy fabryki w Europie.

Kontratak Pekinu

Obecnie Pekin przygotowuje kontrofensywę. Po tym, jak administracja Bidena podniosła cła z 25 do 100%, Chiny obiecały „zdecydowanie bronić swoich interesów ”. 

W przypadku podniesienia ceł w Europie, rząd Państwa Środka również jest gotowy zareagować podwyżką opłat importowych. Może ona objąć takie towary, jak wino, sery czy samochody z silnikami o pojemności większej niż 2,5 l. 

Cła na te ostatnie wzrosłyby z obecnych 15 do 25%, czyli maksymalnej kwoty dozwolonej na mocy zasad Międzynarodowej Organizacji Handlu. W ubiegłym roku Chiny sprowadziły 250 tys. pojazdów tego typu, w szczególności marek Mercedes i BMW. „Takie środki”, jak twierdzi Pekin, „szkodzą jedynie interesom konsumentów”.

Musk również przeciwny

Co na to Tesla? Musk jest przeciwny wprowadzaniu środków zakłócających handel. 

„Ani ja, ani Tesla nie prosiliśmy o tę podwyżkę. Środki ograniczające wolność lub handel nie są dobre. Tesla radzi sobie w Chinach dobrze, bez barier i jakichkolwiek dotacji. Wolałbym, żeby nie było żadnych ceł” – twierdzi szef Tesli.

Czytaj także