Od 2024 r. każdy nowy model marki DS będzie wyposażony tylko w napęd elektryczny.
Choć wiele osób nie chce się z tym pogodzić, trzeba się przyzwyczaić do coraz częstszych informacji o tym, że jakaś firma przestaje rozwijać silniki benzynowe i zmierza do pełnej elektryfikacji swojej gamy.
Teraz właśnie DS – francuska marka premium należąca od niedawna do koncernu Stellantis, a wcześniej do PSA – ogłosił swoje plany w kwestii elektryfikacji. DS ostatnio prężnie się rozwija i prezentuje samochody inne od tych, które znajdują się w gamie Citroena, czyli marki z której się wywodzi. Sprzedaż też rośnie, choć powoli.
Zgodnie z panującym trendem DS postanowił, że nowo opracowywane samochody nie będą już wyposażane w silniki spalinowe. Każdy model DS-a, jaki pojawi się po 2024 r., będzie w stu procentach elektryczny. Wraz z zaprzestaniem produkcji obecnych generacji aut DS z gamy znikną zatem – bardzo udane – jednostki benzynowe i wysokoprężne.
Na razie jedynym w pełni elektrycznym samochodem DS-a jest model 3 Crossback E-Tense wyposażony w 136-konny silnik i baterię o pojemności 50 kWh. Jego zasięg to 320 km. Za trzy lata dołączy do niego w pełni elektryczna odmiana niedawno zaprezentowanego kompaktowego DS 4. Na razie ten, kto chce korzystać z możliwości jazdy „na prądzie” w większych modelach DS-a, musi się zadowolić hybrydami typu plug-in (są oferowane w DS 4, DS7 Crossback i DS 9).
Zdecydowanie najciekawszy będzie jednak samochód, który zostanie zbudowany od podstaw na bazie modularnej płyty podłogowej STLA Medium, na której zostaną oparte auta elektryczne marek premium koncernu Stellantis – kompaktowe, klasy średniej, wyższej i luksusowe. DS zapowiada, że dzięki baterii o pojemności aż 104 kWh zasięg tego samochodu ma wynosić około 700 kilometrów.