W „Motorze” nr 22 z 28 maja 2007 roku – prezentacja niszowego roadstera Opla, czyli modelu GT.
Mając 120 000 zł, można stać się posiadaczem tylnonapędowego, dwuosobowego samochodu z silnikiem o mocy 264 KM.
Producent starał się nawiązać swym nowym autem do modelu z lat 1968-1973, który w USA nazywany był „małą Corvette” i tam też cieszył się największą popularnością.
Trzeba przyznać, że stylizacyjnie GT rocznik 2007 w niczym nie ustępuje swemu pierwowzorowi. Jego linia jest klasyczna, z długą maską i kabiną pasażerską posadowioną niemal na tylnej osi. Przysadzista bryła nadwozia, z pękatymi nadkolami oraz szerokimi kloszami reflektorów i tylnych lamp, także robi wrażenie.
Dwuosobowy Opel naprawdę może się podobać, o ile lubi się tego typu samochody. Auto wyposażone jest w materiałowy, ręcznie składany dach z szybą.
Wnętrze nowego GT jest skrojone na miarę dwóch, niezbyt grubo ubranych osób. Jakość materiałów jest typowo amerykańska — to akurat nie dziwi, bowiem GT powstaje właśnie w USA, obok bliźniaczych Pontiaca Solistice i Saturna Sky.
Największym mankamentem tego Opla jest brak sensownej przestrzeni bagażowej. Naturalnie nie jest to auto do przeprowadzek, ale nie ma miejsca nawet na pojedynczą walizkę. Większość bagażnika zajmuje wypukłość, pod którą kryje się zbiornik paliwa. Wokół niej można upchnąć jakieś drobiazgi i kurtkę, lecz nie jest to satysfakcjonujące rozwiązanie.
Widać ten samochód konstruowany był z myślą o przyjemności z jazdy, a tej nie brakuje. Tylny napęd i dynamiczny, turbodoładowany silnik współpracujący z dobrze zestopniowaną, pięciobiegową skrzynią są w stanie wywołać szeroki uśmiech na twarzy kierowcy. To coś, co miłośnicy klasycznej motoryzacji z pewnością docenią, zwłaszcza że ESP można definitywnie odłączyć, ale lepiej to czynić, będąc bardzo pewnym swoich umiejętności.
Samochód prowadzi się pewnie i łatwo, co jest także zasługą bardzo dobrego rozkładu masy (51:49 pomiędzy przodem a tyłem) oraz bezpośredniego układu kierowniczego i dobrze zestrojonego zawieszenia.
Oplowski roadster to rywal takich konstrukcji jak BMW Z4 czy Honda S2000. W takiej konfrontacji pokonuje konkurentów ceną, ale także nie ustępuje im zbytnio pola pod względem frajdy z jazdy. I o to chodziło twórcom tego auta.
Tekst i zdjęcia: Borys Czyżewski; „Motor” 22/2018