Dział Skoda Motorsport dał pokaz nie tylko swoich możliwości, ale też… fantazji – ze zwykłego elektrycznego SUV-a zrobił rasowy, wyczynowy samochód. Koncepcyjny Enyaq RS Race nie tylko wygląda jak pełnoprawne auto wyścigowe (z rajdowymi nawiązaniami), ale jest także solidnie odmieniony konstrukcyjnie. Co ciekawe, znaczną poprawę osiągów uzyskano bez zwiększania mocy.
Wiele osób uważa, że samochody elektryczne są nudne, wyzute z emocji i nie dostarczają radości z jazdy. Zapewne sporo z nich tak, ale identycznie jest w przypadku ogromnej większości tych z silnikami spalinowymi. Bo tak naprawdę o przyjemności z prowadzenia decyduje znacznie więcej czynników niż tylko dźwięk i wibracje silnika. W tym kontekście dyskusja o tym, co jest fajniejsze – auta elektryczne czy spalinowe ma tyle sensu, co przekonywanie kogoś, że kolor zielony jest ładniejszy od różowego. Lub odwrotnie.
Są więc auta elektryczne służące po prostu do beznamiętnego przemieszczania się z punktu A do B, a są też takie, w których poziom adrenaliny rośnie wprost proporcjonalnie do rakietowych osiągów czy niesamowitej trakcji. No bo chyba nikt nie powie, że na przykład Porsche Taycan Turbo GT Weissach czy Rimac Nevera to nieciekawe konstrukcje i można je wrzucić do jednego worka z – niczego jej nie ujmując – Dacią Spring. I możemy się założyć, że niemal każdy fan motoryzacji po przejażdżce po torze najnowszym dziełem konstruktorów ze Skoda Motorsport, czyli Enyakiem RS Eace, miałby uśmiech od ucha do ucha.
Skoda ma olbrzymie doświadczenie w sportach motorowych i widać to także po koncepcyjnym, wyczynowym Enyaku. To nie pierwszy z brzegu tuning, który ma jedynie sprawić, że auto będzie się prezentować jak sportowe. Modyfikacje nadwozia objęły m.in. przeprojektowanie zderzaków, zastosowanie znacznego poszerzenia karoserii (z przodu o 7,2 cm, a z tyłu o 11,6 cm) i nowych elementów aerodynamicznych w postaci nakładek na progach i końcach zderzaków, ministateczników na dachu, potężnego spojlera i dyfuzora.
Przyciemniono ponadto reflektory i tylne lampy zespolone. O bezpieczeństwo jadących dbają m.in. profesjonalnie wykonana klatka bezpieczeństwa (ze stali cromo), wyczynowe siedzenia Atech, 6-punktowe pasy, specjalne ochronne wypełnienia drzwi czy automatyczny system gaśniczy. Przeciwnicy aut elektrycznych zapewne nie odpuszczą i wykorzystają ten ostatni element jako przedmiot do żartów na temat rzekomej łatwopalności tych pojazdów, przypominamy przy okazji – statystycznie palą się one rzadziej niż spalinowe.
Szczególnie ważne w przypadku tego konceptu było obniżenie masy. Część redukcji uzyskano, pozbywając się zbędnego w tego typu aucie wyposażenia i elementów wykończeniowych, ale zdecydowanie bardziej innowacyjnym pomysłem było zastosowanie lekkich i wytrzymałych materiałów biokompozytowych (wśród nich – m.in. naturalne włókna lniane), z których wykonano m.in. zderzaki, błotniki, dach czy wspomniany tylny spojler, a także deskę rozdzielczą, panele drzwiowe czy podnóżki. Ponadto szyby boczne i tylna są poliwęglanowe.
Powyższe zabiegi sprawiły, że prototypowy model waży 1946 kg, czyli aż o 316 kg mniej od oryginału. A to sprawia, że choć moc jego elektrycznych silników się nie zmieniła i wynosi 340 KM (taka sama jest też bateria 82 kWh), wyraźnie poprawiło się przyspieszenie od 0 do 100 km/h: z 5,5 na 4,6 s. Prędkość maksymalna to nadal 180 km/h.
Sporo zmian zaszło w układzie jezdnym. Standardowe zawieszenie z amortyzatorami DCC zastąpiono regulowanym, sportowym marki KW (prześwit zmniejszono aż o 7 cm), układ kierowniczy ma regulację oporu pracy i zmienione przełożenie, hamulce są ceramiczno-węglowe (z dziesięciotłoczkowymi zaciskami z przodu i czterotłoczkowymi z tyłu), wprowadzono hydraulicznie aktywowany hamulec ręczny z potężną dźwignią, znacznie poszerzono rozstaw kół, a także zastosowano zupełnie inne 20-calowe felgi (rozmiar opon to aż 305/30) oraz osłony podłogi i komponentów podwozia.
Prototypowy Enyaq RS to nie tylko pokaz możliwości sportowego działu Skody, ale – jak deklaruje czeski producent – przede wszystkim rodzaj „poligonu doświadczalnego” i bazy rozwiązań dla przyszłych produkcyjnych modeli Skody. Czyli – może być ciekawie.