Mandaty przyznawane za przekroczenie prędkości mogą być dla kierowców krzywdzące. Dlatego z inicjatywą wyszedł Rzecznik Praw Obywatelskich, który chce, aby przy karaniu kierowców uwzględnić dopuszczalny błąd pomiaru fotoradarów czy mierników laserowych używanych w policyjnych autach. Tak jest już np. we Francji.
Okazuje się, że kierowcy najczęściej zgłaszają skargi do Rzecznika Praw Obywatelskich przy przekroczeniu prędkości do 10 km/h. I tu pojawia się temat do dyskusji. Dotyczy on rozporządzenia ministra gospodarki z 2014 roku w sprawie wymagań, jakim powinny odpowiadać przyrządy do pomiaru prędkości. Otóż mogą one cechować się błędem wynoszącym +/- 3 km/h.
„Wnioskodawcy podnoszą, że niezasadne i nieracjonalne jest karanie za przekroczenie dozwolonej prędkości nawet o 1 km/h. Wskazują, że błąd pomiaru zarówno urządzeń mierzących prędkość stosowanych przez policję i inne służby (w tym fotoradarów), jak i wskaźników prędkości w autach obejmuje 3 km/h. W szczególnych sytuacjach błąd może wynosić nawet do 10 km/h” – wylicza Marcin Wiącek w piśmie skierowanym do ministra Mariusza Kamińskiego.
Obecnie stosowane przepisy dotyczące mandatów za przekroczenie prędkości nie biorą pod uwagę marginesu błędu urządzenia pomiarowego, ani też tzw. „marginesu technicznego”. Owszem, kierowca może odmówić przyjęcia mandatu i dowieść błędu pomiaru podczas postępowania sądowego. Musi zdawać sobie jednak sprawę z tego, że kara wymierzona przez sąd w takiej sytuacji może być jednak dużo bardziej dotkliwa.
„Jeżeli miernik laserowy, dokonując pomiaru w miejscu, gdzie dozwoloną prędkością jest 50 km/h, ujawni prędkość pojazdu na poziomie 53 km/h, to uwzględniając nielaboratoryjne warunki pomiaru i błąd pomiaru, może być odczytywany tak, że kierowca jechał z dozwoloną prędkością i wykroczenia nie popełnił”– twierdzi Marcin Wiącek.
Ale zawsze możliwa jest i odwrotna interpretacja, według której kierowca podróżował z prędkością 56 km/h. Jak dodaje jednak rzecznik RPO – „obowiązująca także w prawie wykroczeń zasada rozstrzygania wątpliwości na korzyść obwinionego nakazuje przyjęcie jednak wersji korzystniejszej dla obwinionego”.
Według Marcina Wiącka interpretacja na korzyść kierowcy ma jeszcze większe znaczenie wraz ze wzrostem przekroczenia prędkości. Szczególnego nabiera w sytuacji, gdy poruszał się on o 50 km/h więcej w terenie zabudowanym, co grozi utratą prawa jazdy na 3 miesiące.
„Odczyt z laserowego miernika prędkości wskazujący na przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 50, 51 lub 52 km/h może być równoznaczny z rzeczywistym przekroczeniem odpowiednio o 47, 48 lub 49 km/h. Nie zwalnia to od odpowiedzialności za wykroczenie (mandat i punkty karne), niemniej jednak decyduje o dodatkowej sankcji, czyli czasowej utracie uprawnień do kierowania pojazdami” – wylicza rzecznik RPO.
Co zatem zrobić? Wiącek jest za wprowadzeniem rozwiązania obowiązującego m.in. we Francji, gdzie kara za przekroczenie prędkości uwzględnia już błąd urządzenia pomiarowego, czyli fotoradaru czy policyjnego miernika.
„Rozwiązaniem oczekiwanym i wpływającym ewidentnie pozytywnie na prawa i wolności obywateli byłoby przyjęcie, że pomiar wskazywany urządzeniem obarczony jest pewnym marginesem błędu, co z kolei warunkowałoby wymierzanie sankcji na podstawie pomiaru przyjętego. Pomiar przyjęty byłby wynikiem pomniejszenia pomiaru wskazanego urządzeniem o maksymalny margines błędu pomiaru' – uważa Rzecznik Praw Obywatelskich.
„RPO poddaje zatem pod rozwagę ministra zainicjowanie prac legislacyjnych zmierzających do przyjęcia unormowania sankcjonującego uwzględnianie na korzyść obwinionego błędu pomiarowego w sytuacjach granicznych oraz zmiany zakresu nowego taryfikatora” – kończy Marcin Wiącek w piśmie do szefa MSWiA