Magazyn Auto
Serwis pod patronatem magazynu Motor
Najlepsze Auta Roku Zagłosuj
radiowóz policyjny na miejscu wypadku, w nocy

Rząd zapowiada zaostrzenie kar dla piratów drogowych. Dobry pomysł? Tak, ale… nie | OPINIA

fot. archiwum

Rząd zapowiada zaostrzenie kar dla piratów drogowych. Dobry pomysł? Tak, ale… nie | OPINIA

Zmiany w przepisach często wprowadzane są dopiero wtedy, gdy stanie się coś poważnego. Tym razem zapalnikiem była sprawa Łukasza Ż., który po pijaku i mimo orzekanych wcześniej zakazów prowadzenia zabił na Trasie Łazienkowskiej człowieka, po czym zbiegł z miejsca wypadku. Nagle się więc okazało, że przepisy dotyczące nakładania i egzekwowania kar za jazdę mimo sądowego zakazu wymagają natychmiastowego dopracowania. Rząd chce dobrze – problem w tym, że dobre chęci to czasem za mało.

Dla kogoś, kto nie ma regularnie styczności z policyjnymi doniesieniami o kierowcach zatrzymanych do kontroli mimo orzeczonego sądowego zakazu, może to być pewne zaskoczenie. Ale akurat ktoś, kto pracuje w mediach i na dodatek zajmuje się szeroko pojętą motoryzacją, styka się z takimi sprawami w zasadzie na każdym kroku.

Nie wierzycie? To wejdźcie na stronę policja.pl i przez chwilę sobie ją poczytajcie. Czasami jest śmiesznie, ale częściej – jednak strasznie. Bo nie ma dnia, czasem nawet godziny, by policyjna strona nie informowała o kolejnym piracie zatrzymanym za kierownicą mimo sądowego zakazu prowadzenia. Wcale nierzadko dochodzi do tego też alkohol, często – inne środki odurzające.

Sądy orzekają zakazy prowadzenia. Sęk w tym, że część kierowców nic sobie z nich nie robi

Powiedzmy sobie wprost: sądowe orzeczenie zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych to często tylko teoria. Wielu kierowców ukaranych takim zakazem nic sobie z niego nie robi i natychmiast od razu wsiada za kierownicę. Co gorsza, wydaje się, że mamy coś w rodzaju społecznego przyzwolenia na takie zachowanie. A, bo to taki dobry chłop, przecież musi jeździć. To niech jeździ.

budynek sądu rejonowego w Pruszkowie
Sądy często nie wiedzą o tym, że wobec danego kierowcy już toczy się postępowanie w sprawie zakazu prowadzenia. I wyroki bywają wydawane równolegle.
Fot. Archiwum

Tak, jasne – niech jeździ. A potem niech jeszcze się napije i kogoś zabije. Przecież to taki dobry chłop… Wygląda jednak na to, że w końcu coś się może zmienić. Kroplą, która przelała czarę goryczy, może być wrześniowy wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Dla przypomnienia: bandyta po kielichu i z orzeczonymi wcześniej (kilkoma) zakazami prowadzenia zabija młodego ojca rodziny, po czym ucieka z miejsca z wypadku. I z pomocą równie „przebiegłych” kolegów próbuje zrzucić winę na swoją własną dziewczynę, która nieomal umiera na miejsca. Gdyby umarła, nie miałaby się jak bronić, ale plan się rypnął – na szczęście przeżyła.

Czy sprawa Łukasza Ż. będzie miała jednak jakiś pozytywny efekt? Oby tak się stało

Łukasz Ż. miał kilka biegnących równolegle zakazów prowadzenia. Wydawane były przez różne sądy, postępowania znajdowały się na różnych etapach. No i podobno to dlatego poszczególne organy nie do końca się orientowały, jak sytuacja w danej chwili tak naprawdę wygląda. Pewne jest natomiast to, że mimo zakazu Ż. był jednym z tych „kozaków”, którzy jeździli dalej. Dlaczego? Bo wiedział, że nawet w razie kontroli nic poważnego i tak raczej się nie wydarzy.

sala_sadowa_Temida
Przepisy dotyczące orzekania (i egzekwowania) zakazu prowadzenia pojazdów wymagają dopracowania.
Fot. Archiwum

Przypomnijmy: teraz kierowca łamiący sądowy zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych może trafić za kraty na okres od 6 miesięcy do pięciu lat. Wszystko jasne? Nie, bo wyroki skazujące – wcale nierzadko – oznaczają jedynie karę w zawieszeniu. Delikwent wraca do domu, a po chwili znów siedzi za kierownicą. I jeszcze pod nosem śmieje się z tych „zawiasów”.

Rząd planuje zmiany. I zapowiada walkę z piratami drogowymi

„Chcemy wprowadzić zaostrzenie kar dla kierowców, którzy jeżdżą mimo zakazu prowadzenia pojazdów” – powiedział minister sprawiedliwości Adam Bodnar. Jeżeli ktoś złamie taki zakaz, to ma dożywotnio stracić możliwość wsiadania za kółko. Poza tym za jazdę mimo sądowego zakazu ma grozić też przepadek pojazdu, natomiast sądy mają znacząco ograniczyć wydawanie wyroków w zawieszeniu.

No i koniec z równoległym orzekaniem zakazów – organy mają się nawzajem informować, że wobec danego kierowcy toczy się postępowanie. Więc jak ktoś z zakazem trafi przed (inny) sąd, to już tak łatwo się nie wywinie.

zasady kasowania punktow_policja
Proponowane zmiany mają utrudnić wsiadanie za kółko mimo zakazu.
Fot. Archiwum

Adam Bodnar i rząd chcą dobrze – to fakt. Biorą się za to za późno – też fakt. Inny problem polega na tym, że o ile przepadek pojazdu i ukrócenie wyroków w zawieszeniu to pomysł dobry, o tyle np. dożywotni zakaz prowadzenia może być tak samo sumiennie respektowany, jak bieżące przepisy. Czyli średnio. Należałoby więc chyba w tej sytuacji sięgnąć po inne metody. Jak to zrobić? Najprościej – z automatu pakować delikwentów do aresztu. Ograniczenie wolności powinno być jednak na tyle długie, by wizja kary działała odstraszająco. 

Inne opcje? Można byłoby pomyśleć np. o powołaniu tzw. kuratora, który na bieżąco nadzorowałby kierowcę z zakazem. Monitoring uliczny, wizyty w domu, a nawet – „przesłuchania” sąsiadów. Kłopotliwe? Ciężkie do realizacji? Być może. Ale i wykonalne – potencjalny sprawca musi w takiej sytuacji cały czas czuć na plecach oddech wymiaru sprawiedliwości. I choć nie ma kontroli, której nie dałoby się ominąć, to jednak działania wobec osób łamiących sądowy zakaz prowadzenia pojazdów muszą być dużo ostrzejsze. Po prostu.

Nie tylko egzekwowanie zakazu prowadzenia. Rząd ma w zanadrzu także inne pomysły

Przy okazji zmian związanych z karami za nieprzestrzeganie zakazu prowadzenia rząd przedstawił też szereg innych pomysłów. Chodzi m.in. o zatrzymywanie prawka po przekroczeniu prędkości o ponad 50 km/h także poza obszarem zabudowanym (na razie – drogi jednojezdniowe). Natomiast znaczące przekroczenie prędkości na autostradzie lub ekspresówce ma być już kwalifikowane jako przestępstwo – ze wszystkimi konsekwencjami takiego stanu rzeczy. Planowane jest ponadto zaostrzenie kar za coś, co dziś ogólnie nazwalibyśmy zabójstwem drogowym – czyli wypadek śmiertelny w wyniku np. rażąco niebezpiecznej jazdy. 

raport nik szkolenie kierowców_word
Zlikwidowana (ponownie) ma zostać możliwość kasowania punktów karnych po zaliczeniu kursu reedukacyjnego.
Fot. Archiwum

Zniknąć mają (znów) kursy reedukacyjne dające możliwość skasowania części punktów karnych, pojawić ma się za to okres próbny dla młodych kierowców (dwa lata po uzyskaniu uprawnień – m.in. niższe limity prędkości).

No i wisienka na torcie: do kodeksu dopisany zostanie mandat za jazdę poślizgiem kontrolowanym po drogach publicznych (tzw. driftowanie). 

Kiedy nowelizacja ma szansę wejść w życie? Uwzględniając cały proces legislacyjny – zapewne najwcześniej w połowie przyszłego roku. Pytanie, czy do tego czasu zakładane w przepisach zmiany się utrzymają.

Czytaj także