Elon Musk od co najmniej kilku lat sugerował, że rozważa wprowadzenie do produkcji taniego „elektryka dla ludu”. Tesla za ok. 25 tys. USD? Wiele osób nie kryło podniecenia na samą myśl o takim samochodzie, kilka razy wydawało się, że rozpoczęcie produkcji seryjnej jest już w zasadzie tuż-tuż, auto miało już nawet nieformalną nazwę (Model 2), ale… No właśnie, ale: teraz pojawił się kolejny zwrot. Na dodatek taki, który – przynajmniej chwilowo – ucina sprawie łeb.
Nie dalej jak pod koniec zeszłego roku świat obiegła sensacyjna wiadomość. Oto Elon Musk podczas wizyty w niemieckich zakładach Tesli miał w końcu dać projektowi zielone światło. Model kosztujący ok. 25 tys. USD miał już dosłownie za chwilkę zacząć zjeżdżać z taśm – o fakcie donosiły wiarygodne agencje (m.in. Reuters), szeroko rozpisywały się media, potencjalni klienci już przebierali nóżkami na myśl o przystępnej cenowo Tesli, świat od razu zrobił się piękniejszy.
Tymczasem na wiosnę 2024 r. po raz kolejny przekonaliśmy się o tym, że przynajmniej niektórych informacji wyciekających z Tesli nie można traktować w pełni wiążąco. Oto bowiem zaczęły się pojawiać doniesienia o tym, jakoby auto dla mas miało się jednak nie zmaterializować. No, a teraz podobno potwierdził to sam Musk.
Jak donoszą m.in. serwisy Carscoops i Jalopnik, los tego modelu zależy ponoć od tego, czy firma zdoła w końcu pokonać przeszkody na drodze do osiągnięcia autonomicznej jazdy na poziomie piątym. Zaraz, chwila, ale co ma do tego autonomia? Ano ma. Czujni obserwatorzy zauważają bowiem, że Musk sugerował to między wierszami już kilka lat temu – tani model miał być od początku pomyślany jako pojazd autonomiczny. Sęk w tym, że tego Musk nigdy wprost nie powiedział, więc dla potencjalnych nabywców niedrogiej Tesli będzie to wiadomość trudna do przełknięcia.
Podczas niedawnej konferencji Musk został bezpośrednio zapytany o to, kiedy możemy się spodziewać „zwykłego” modelu w przystępnej cenie – oczywiście poza m.in. planowanym od niedawna autonomicznym CyberCabem. Szef Tesli – nieco zakłopotany – najpierw zaczął trochę kluczyć i przez dłuższą chwilę snuł opowieść o tym, że przyszłość marki to jazda autonomiczna. I że to jest ten kierunek, w którym firma teraz będzie podążać. Dopiero po pewnym czasie odniósł się bezpośrednio do samego pytania i wypalił już zupełnie wprost: „Wprowadzenie do sprzedaży zwykłego modelu za 25 000 dolarów jest bez sensu. Byłoby to nierozsądne, na dodatek całkowicie przeczyłoby temu, w co wierzymy”. Ups.
Ale spokojnie – nie od dziś wiadomo, że Elon Musk zmiennym jest. Obecny tok myślenia szefa Tesli wydaje się opierać częściowo na przekonaniu, że jeśli ów tani samochód miałby mieć kierownicę i pedały, to nie byłby tak dobry jak pojazd autonomiczny. Co z kolei oznacza, że taki samochód opóźni się do czasu, aż Tesla opanuje autonomię na poziomie 5. Tyle że według wielu ekspertów może to potrwać dobre… 10 lat. Lub dłużej.
Cóż, pandemia Covid-19 z pewnością wiele spraw spowolniła i opóźniła, ale od pierwszych przecieków na temat wyprodukowania taniej Tesli minęło już dobre sześć lat, a wciąż wiemy, że nie wiemy za wiele. Nasuwa się jednak i inny wniosek, bo skoro według Muska autonomia to przyszłość, to jaki jest sens budowy modelu Roadster? Nikt przecież nie chce takiego samochodu bez kierownicy i pedałów, a chwilowo można obstawiać, że kolejne opóźnienie związane z tym z projektem też w jakimś stopniu dotyczy planów daleko idącej autonomizacji jazdy.