W przyszłości na terenie Unii Europejskiej mają być sprzedawane wyłącznie samochody, które w czasie eksploatacji nie emitują gazów cieplarnianych – takie rozporządzenie po wczorajszej debacie w Parlamencie Europejskim ma wejść w życie od 2035 roku. Ale w 2026 roku przepisy będą ponownie zrewidowane.
Po długich negocjacjach Parlament Europejski w końcu doszedł do porozumienia, w ramach którego od 2035 roku na terenie Unii Europejskiej nie będzie można sprzedawać samochodów, wyposażonych w benzynowe i wysokoprężne jednostki spalinowe.
Po upływie tego roku wprowadzony zostanie więc zakaz rejestracji pojazdów z tego typu silnikami. Niszowi wytwórcy mogą liczyć na roczny okres przejściowy, w którym będą mieli prawo zbudować niewielką pulę samochodów, korzystających jeszcze z jednostek spalinowych.
Co więcej, producenci zobowiązani są do obniżenia poziomu dwutlenku węgla, wytwarzanego przez ich samochodu do 2030 roku aż o 55%! Każda firma, która nie spełni tego wymogu będzie musiała zapłacić karę w wysokości 95 euro za pojedynczy gram powyżej normy za każde sprzedane auto.
„To początek wielkiej transformacji dla Unii Europejskiej” – mówi główny negocjator Parlamentu Europejskiego, Jan Huitema.
Ale los silników spalinowych nie został jeszcze do końca przesądzony. Unia Europejska pozostawiła sobie furtkę w postaci ponownego przeglądu decyzji, jakie zapadły w Parlamencie Europejskim 27 października 2022 roku. Ma to mieć miejsce w 2026 roku.
Chodzi przede wszystkim o sprawdzenie, czy w przyszłości możliwe byłoby stosowanie paliw alternatywnych, nad którym obecnie pracują liczni producenci. Ma to pozwolić utrzymać silnik spalinowy przy życiu. Tyle tylko, że krytycy takiej opcji opowiadają się za tym, że np. paliwa syntetyczne są znacznie bardziej potrzebne w innych sektorach, jak żegluga czy lotnictwo.
Podjęta wczoraj decyzja stanowi jasne przesłanie, że przyszłość motoryzacji leży w elektromobilności, choć oczywiście zależy to w dużej mierze od przeglądu, planowanego na 2026 rok.
Do tego czasu trzeba będzie przeprowadzić rzeczywistą analizę dotyczącą emisji pojazdów w całym cyklu ich życia – zarówno elektrycznych, jak i spalinowych. Istotna też, przynajmniej z punktu widzenia przyszłych użytkowników, powinna być analiza kosztów.
Jeśli ceny surowców niezbędnych do produkcji aut elektrycznych nadal będą rosnąć w tak zastraszającym tempie, może się okazać, że nowy samochód stanie się towarem luksusowym, na który mogą sobie pozwolić tylko nieliczni. W rezultacie drogi będą zalegały starymi, często sztucznie utrzymywanymi przy życiu autami spalinowymi.
A przecież nie o to chodzi...