Zdatne do odbudowania po kolizji samochody na prąd są nadal złomowane – donosi Bloomberg. Dzieje się tak szczególnie w Wielkiej Brytanii, gdzie koszty napraw są bardzo wysokie.
Samochody elektryczne bez dwóch zdań mają pod górkę. Ich ceny są wysokie, zasięg stosunkowo niewielki, a infrastruktura ładowania – nadal raczkuje.
Poza tym na elektryki z drugiej ręki praktycznie nie ma chętnych, ponieważ ludzie boją się wysokich kosztów, związanych przede wszystkim z ewentualną koniecznością wymiany baterii trakcyjnej (TUTAJ przeczytasz o tym więcej).
Do powyższych dochodzi kolejny problem. Według ustaleń Bloomberga, samochody elektryczne w Wielkiej Brytanii często trafiają przedwcześnie na złom. Jest to związane z niewystarczającą kadrą mechaników oraz wysokimi kosztami napraw.
Dodatkowe podnosi je długi czas oczekiwania na nowe części – informuje AA, czyli brytyjska organizacja świadcząca m.in. usługi pomocy kierowcom.
„Nawet niegroźny wypadek, w wyniku którego uszkodzeniu ulegną akumulator lub jego obudowa, może oznaczać szkodę całkowitą” – mówi Marco Distefano z brytyjskiego oddziału firmy ubezpieczeniowej Axa. „To także podnosi ceny ubezpieczeń” – dodaje.
Według Lee Houstona z AA wiele samochodów elektrycznych, które można naprawić, trafia na złom. Jeśli uszkodzeniu ulegnie akumulator, takie auto spisuje się praktycznie od razu na straty. Przewidywalny koszt naprawy w jego przypadku wynosi bowiem 15-20 tys. funtów (ok. 76 000-101 000 zł).
Jak donosi Bloomberg, w Wielkiej Brytanii z ogólnej liczby 236 000 mechaników, jedynie niecałe 10% ma kwalifikację do pracy przy akumulatorach trakcyjnych. Mniej wymagające naprawy – bez konieczności ingerencji w układy elektryczne samochodu – może wykonywać większa liczba pracowników.
Ale bardziej skomplikowane mogą przeprowadzać jedynie specjalnie przeszkolone osoby. W ich przypadku koszt takiego szkolenia wynosi 2500 funtów (ok. 12 600 zł).
Z pewnością nie jest to mała kwota, ale inwestycja w szkolenie może się opłacić. Według szacunków, do jakich dotarł Bloomberg, w samym 2035 roku w Wielkiej Brytanii może brakować 30 000 wykwalifikowanych mechaników samochodów elektrycznych. Czyli zdolnych do naprawy wszystkich podzespołów wysokonapięciowych w autach na prąd.
Co ciekawe, inne europejskie kraje nie mają podobnych problemów. Zdaniem organizacji ADAC w Niemczech jest więcej przeszkolonych mechaników samochodów na prąd, niż wynika to z potrzeb tamtejszych użytkowników takich pojazdów. Z kolei sytuacja w Szwecji szybko się poprawia.
Z drugiej strony, w Norwegii, która od przyszłego roku zakaże sprzedaży aut spalinowych, brakuje mechaników samochodowych. I to zarówno do aut na prąd, jak i spalinowych.