Zimy teraz są, jakie są, ale i tak rano często szyby w aucie są pokryte szronem lub lodem. Sprawdzamy, czy elektryczne urządzenie do skrobania i mycia szyb w aucie to tylko kosztowny gadżet czy może rzeczywiście warto wydać na jego zakup jakieś… 100 razy więcej niż na najprostszą, tradycyjną skrobaczkę.
Niezbyt sroga zima bez obfitych opadów śniegu i siarczystych mrozów na ogół sprzyja kierowcom. Na większości dróg jest dobra przyczepność, a przy temperaturach spadających jedynie nieco poniżej 0°C rzadko kiedy występują problemy z uruchomieniem silnika, nawet starszego Diesla.
Taka łagodna pogoda może mieć jednak także negatywne strony. Chodzi o wysoką wilgotność, która utrzymuje się w powietrzu i podczas nocnych przymrozków powoduje osiadanie szronu na szybach samochodów. Problem doskonale znają kierowcy parkujący swoje pojazdy „pod chmurką”. Zdarza się, że szyby samochodu wymagają skrobania lodu każdego poranka. A to jest uciążliwe, zwłaszcza że zgodnie z prawem do odlodzenia auta nie można wykorzystywać pracującego silnika.
Z osadzającym się na szybach szronem kierowcy radzą sobie na różne sposoby. Najpopularniejsze są tradycyjne skrobaczki, za pomocą których usuwa się warstwę lodu. Niektórzy użytkownicy samochodów zapobiegają zamarzaniu szyb, zakładając na nie specjalne pokrowce lub przykrywając je np. kartonem. Takie metody są skuteczne, jednak mają też swoje wady. Przede wszystkim pokrowiec ochronny da się najczęściej założyć jedynie na przednią szybę, poza tym po zdjęciu większość kierowców umieszcza wilgotny materiał w bagażniku, co z kolei nasila problem parowania szyb od strony kabiny.
Z pomocą przychodzą też producenci chemii samochodowej. Mają oni w ofercie preparaty ograniczające osadzanie się szronu oraz płynne odmrażacze. W przypadku tych drugich warto pamiętać, aby wybierać płyny z ręczną pompką. Pojemniki ciśnieniowe często nie sprawdzają się na mrozie.
Wśród kierowców nie brakuje też amatorów niebezpiecznych rozwiązań. Mowa o polewaniu szyby ciepłą wodą czy rozpoczynaniu jazdy bez odpowiedniej widoczności. Pierwsza czynność może skutkować pęknięciem szyby, a druga kolizją lub otrzymaniem mandatu.
Przeglądając w internecie zimowe akcesoria dla kierowców, natrafiliśmy na elektryczną skrobaczkę znanej firmy Kärcher. Zamówiony w oficjalnym sklepie produkt nie był tani – kosztował około 240 zł. Kiedy nadeszły nocne przymrozki, przystąpiliśmy do testu tego produktu.
Test przeprowadziliśmy w mroźny poranek na zaszronionej szybie samochodu. Poprzedniego dnia w powietrzu panowała duża wilgotność, dlatego warstwa lodu była gruba i twarda. Po naładowaniu urządzenia uzbroiliśmy je w głowicę do skrobania. Jest to okrągły talerz z ustawionymi pod kątem nożami w kształcie łuku. Element jest w całości wykonany z tworzywa sztucznego i jest bezpieczny dla powierzchni szyby.
Na obudowie urządzenia znajdują się dwa podobne czarne elementy. Górny to zaślepka gniazda ładowania zasilaczem 230 V, nad którą umieszczono wskaźnik naładowania baterii. Dolny jest przyciskiem służącym do włączania urządzenia. Po jego wciśnięciu skrobaczka wprowadzana jest w tryb gotowości. Włącznik uruchamiający obrotową głowicę znajduje się w rękojeści – silnik napędzający skrobak rusza dopiero po jej dociśnięciu.
Sprawdziliśmy działanie elektrycznej skrobaczki na połowie przedniej szyby. Oceniliśmy czas i skuteczność usuwania szronu. Od początku dało się zauważyć, że urządzenie dobrze radzi sobie z grubą warstwą lodu. Aby go usunąć, wystarczyło lekko docisnąć skrobaczkę i przesuwać ją po szybie. Skrobanie szronu na połowie szyby Toyoty Yaris zajęło 32 s. Dodatkowe 6 s poświęciliśmy na usunięcie resztek lodu za pomocą szczotki.
Drugą połowę szyby oczyściliśmy za pomocą tradycyjnej szczotko-skrobaczki. W miejscach, gdzie lód był gruby, trzeba było użyć większej siły i skrobać kilkukrotnie. To wpłynęło na wydłużenie czasu usuwania szronu do 45 s. Tu także luźne resztki lodu usunęliśmy szczotką i choć było ich mniej, czynność zajęła również 6 s.
Producent urządzenia zwraca uwagę, by prowadzić je, zachowując dystans od uszczelek. Obracająca się głowica wykonana jest z twardego plastiku, a jej ostre krawędzie mogłyby uszkodzić stwardniałe na mrozie gumowe uszczelki. Z kolei w autach z metalowymi listwami przyszybowymi mogłoby dojść do uszkodzenia skrobaka.
Na zakończenie wymieniliśmy głowicę na myjącą. Ma ona postać krążka, do którego na rzep mocuje się wykonany z tkaniny element myjący, który można prać. Znajdującym się w zestawie płynem spryskaliśmy szybę, po czym wyszorowaliśmy ją za pomocą urządzenia. Po wytarciu szmatką szyba była czysta.
Okazuje się, że posiadanie elektrycznej skrobaczki do szyb nie zwalnia z obowiązku posiadania szczotki. Wprawdzie proces usuwania warstwy szronu za pomocą takiego urządzenia idzie sprawnie, jednak zeskrobany lód pozostaje na szybie. Trzeba usunąć go za pomocą szczotki.
Warto pamiętać, aby nie próbować usuwać zamarzniętej warstwy z szyby za pomocą wycieraczek. Powierzchnia szronu jest często ostra i powoduje uszkodzenie gumy, z której wykonano pióra. To z kolei w znacznym stopniu pogarsza skuteczność oczyszczania szyby z wody.
Alternatywą dla skrobania lodu jest użycie płynnego odmrażacza. Środek szybko rozpuszcza szron, ułatwiając jego usunięcie. Ponadto chemiczny odmrażacz pozwala w bezpieczny sposób oczyścić z lodu np. plastikowe klosze reflektorów czy uszczelki.
Przeprowadzony przez nas test potwierdził skuteczność elektrycznej skrobaczki do szyb Kärcher. Umożliwiła ona oczyszczenie zamarzniętej szyby w czasie nieco szybszym niż tradycyjna skrobaczka. Oszczędność czasu nie była znaczna, ale za to komfort wzrósł. Wystarczyło lekko docisnąć urządzenie i przesuwać je po szybie. Po użyciu elektrycznej skrobaczki pozostałości lodu trzeba było usunąć za pomocą szczotki.
Warto zauważyć, że tego typu urządzenie sprawdzi się jedynie w przypadku szronu. Gdy szyba jest pokryta zmarzniętym śniegiem, trzeba użyć tradycyjnej skrobaczki. Urządzenia Kärcher można też użyć do mycia szyb.