Jeden z najbardziej wyczekiwanych modeli ostatnich lat. Auto, które ma jednocześnie przytrzeć nosa Tesli i prowadzić się jak przystało na Porsche. Oto 680-konny Taycan Turbo!
Historia zatoczyła koło. Jest rok 1898. Po niezbyt udanym pierwszym prototypie, młodziutki inżynier Ferdinand Porsche otrzymuje zlecenie zaprojektowania napędu elektrycznego. Stosuje wynalezione przez siebie „ośmiokątne” silniki, które instaluje w piastach. To rozwiązanie sprawdza się znakomicie, a pojazd o nazwie Lohner-Porsche trafia do produkcji – do 1906 r. bramy fabryki opuszcza 300 sztuk. Pierwsze Porsche na prąd przychodzi na świat w 2019 r.
Taycan powstaje na zupełnie nowej platformie przeznaczonej dla modeli elektrycznych. Typowo dla nich akumulatory litowo-jonowe o pojemności użytkowej 83,7 kWh zabudowano centralnie w podłodze. Do tego dochodzą dwa silniki (po jednym na oś), futurystyczna kabina i 4-drzwiowe nadwozie sedan o sylwetce liftbacka.
Według Niemców Taycan to typowe Porsche, ale ze „zelektryfikowaną duszą”. To też pierwszy seryjny model na prąd z 800-woltową instalacją (standardem jest 400 V) i auto mające „zszokować” świat elektromobilności, pokazać Tesli jej miejsce w szeregu, a pod względem możliwości na drodze – być daleko przed nią.
Taycan to inne Porsche. Nie tylko ze względu na swój napęd czy klamki chowane w nadwoziu. Po otwarciu ciężkich, solidnych drzwi zaprasza do swojego futurystycznego świata. Świata zdominowanego przez trzy ekrany w kokpicie, z których ten za kierownicą – zaokrąglony, pozbawiony daszka – ma aż 16,8”. Podzielony na trzy podstawowe obszary robocze, wyróżnia się wyśmienitą rozdzielczością i ładną grafiką, ale jego obsługa wymaga wprawy.
Zresztą, pomijając podstawowe funkcje, takie jak włączanie wycieraczek i kierunkowskazów, zarządzanie Taycanem – w większości powierzone centralnym ekranom – absolutnie nie należy do intuicyjnych. Przykład? Choćby otwieranie pokrywy tylnego bagażnika i gniazd ładowania za pomocą wyświetlacza na konsoli środkowej (8,4”), normalnie służącego do sterowania klimatyzacją. Znajdujący się powyżej niego wyświetlacz (10,9”) pełni z kolei rolę systemu multimedialnego.
To istny „kombajn”, zaopatrzony m.in. w funkcje online, obsługę gestami oraz głosową, wywoływaną komendą „Hej Porsche”. Choć pod wieloma względami imponuje, jego menu nie do końca jest intuicyjne (np. ustawienie oświetlenia wnętrza można znaleźć w dwóch różnych miejscach), natomiast przewijanie w dół (np. danych podróży) często wykonuje opornie. Ponadto nie występuje tutaj Android Auto, a reakcje na komendy głosowe bywają... osobliwe. Trzeba jednak podkreślić fakt, że system z łatwością potrafi „zrozumieć” i wprowadzić miejsce docelowe nawigacji.
Za kierownicą Taycana można poczuć się jak w 911. Siedzi się tu bardzo nisko, w świetnym fotelu, a przed oczami kierowcy rozpościera się widok na obłe błotniki. Z lewej strony od okrągłej, mięsistej kierownicy, zresztą identycznej jak ta w Carrerze, ukryto spory przycisk do uruchamiania samochodu, wyglądający niczym wyjęty z telefonu dla seniora. Z prawej strony znalazł się niewielki lewarek przekładni – tak jak kierownica, wprost z „911”.
Co ciekawe, Taycana nie trzeba „odpalać” wspomnianym przyciskiem – wystarczy przestawić dźwignię z pozycji N w R lub D. Uruchomieniu silników towarzyszy... cisza. Tak samo jest przy jeździe z praktycznie każdą prędkością. Z wynikami przy 50 i 100 km/h, odpowiednio, 51,6 i 58,7 dB Taycan okazuje się najcichszym modelem w historii naszych testów. Dopiero przy 130 km/h przebija go inny „elektryk” – Mercedes EQC, który legitymuje się 61,9 dB (Porsche – 63,6 dB). Silniki Taycana nie zostały jednak idealnie wytłumione.
To zapewne celowe działanie, mające informować pasażerów, że siedzą w sportowej limuzynie. Co ciekawe, dźwięk silników można podkręcić, ale kosztuje to 2168 zł (Porsche Electric Sport Sound). Czy warto? Jeśli ktoś chce się poczuć jak w statku kosmicznym z filmu science-fiction – jak najbardziej.
Największe doznania są jednak zawarte w cenie auta. Aby ich doświadczyć, wystarczy wyprostować prawą stopę. W wariancie Turbo – jak na model elektryczny to niezbyt trafione określenie – oznacza to zmobilizowanie 680 KM i 850 Nm, dostępnych praktycznie przy zerowych obrotach. Z procedurą startową, której uruchomieniu towarzyszy tylko komunikat na tablicy przyrządów, ważący aż 2305 kg Taycan do 100 km/h przenosi się w 3,2 s, a do 200 km/h – w 10,4 s.
Osiągi są imponujące, ale bardziej od nich w pamięć zapada to, jak mocno odczuwa się je w plecach oraz jak gwałtowne potrafią być reakcje silników na gaz. Niezależnie, czy jedzie się z prędkością 40, czy 120 km/h, chcąc docisnąć prawy pedał do podłogi, warto o tym poinformować pasażerów. Inaczej pita właśnie kawa czy smartfon trzymany w ręku mogą gwałtowanie zmienić swoje położenie. Zupełnie jak głowa, która uderza wtedy o zagłówek.
Co ciekawe, Taycan korzysta z dwóch różnych przekładni automatycznych – 1-stopniowej z przodu i 2-biegowej z tyłu. W większości przypadków i trybów jazdy rusza z „dwójki” (oprócz Sport Plus), natomiast „jedynkę” wbija przy gwałtownym dodaniu gazu podczas jazdy z niedużymi prędkościami.
To, że „elektryki” gwałtownie przyspieszają, jest wpisane w ich naturę. Taycan nie stanowi tutaj wyjątku, ale w przeciwieństwie do wielu innych modeli jego napęd nie przegrzewa się przy 10. próbie startu z wykorzystaniem Launch Control i nie słabnie po przekroczeniu prędkości 200 km/h. Niezmienne pozostaje jednak to, że przy częstym korzystaniu z osiągów zasięg marnieje w oczach.
Dane testowe | Porsche |
---|---|
Przyspieszenie 0-50 km/h | 1,4 s |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 3,2 s |
Przyspieszenie 0-160 km/h | 6,8 s |
Przyspieszenie 0-200 km/h | 10,4 s |
Hamowanie 100-0 km/h (zimne) | 39,3 m |
Hamowanie 100-0 km/h (ciepłe) | 39,6 m |
Poziom hałasu przy 50 km/h | 51,6 dB |
Poziom hałasu przy 100 km/h | 58,7 dB |
Rzeczywista prędkość (przy 100 km/h) | 98 km/h |
Liczba obrotów kierownicą | 2,5 |
Testowe zużycie energii (miasto/trasa/średnie) | 27,7/23,1/25,4 l/100 km |
Rzeczywisty zasięg | 329 km |
Dlatego w Taycanie trzeba się pilnować, jeździć płynnie i z poszanowaniem prędkości. Wtedy w trasie zużywa 23 kWh prądu na 100 km, natomiast w mieście – nieco ponad 27. Na autostradzie przy podróżowaniu z prędkością 140 km/h zapotrzebowanie na prąd rośnie do 33 kWh/100 km, co oznacza zasięg około 250 km. Inżynierowie Porsche mają właśnie podejście do tematu rekuperacji, uważając, że lepiej utrzymywać prędkość niż niepotrzebnie zwalniać. Dlatego w Taycanie nie ma łopatek przy kierownicy, którymi reguluje się odzyskiwanie energii czy hamuje do zera.
Uzbrojony w pneumatyczne zawieszenie (konstrukcyjnie oparte na tym z Panamery) z adaptacyjnymi amortyzatorami oraz w tylną oś skrętną (10 116 zł), Taycan fenomenalnie łączy wygodę podróżowania z prowadzeniem. Ich poziom niemal dorównuje osiągom. I to niezależnie od trybu pracy. Oczywiście, zawieszenie najlepiej spisuje się ustawieniu Normal, w którym szybko i gładko wygładza drogę. Komfort, choć wysoki, jest typowy dla współczesnych aut.
Pasażerowie odczuwają więc, po jakiej jadą nawierzchni, jednak sposób tłumienia i sprężystość zawieszenia zawsze dbają o ich dobre samopoczucie. Także w ustawieniach Sport i Sport Plus. Samopoczucie kierowcy jest z kolei łechtane nie tylko przez potężne przyspieszenia, ale i zachowanie Taycana na drodze. Przyciskany do nawierzchni przez ciężkie baterie i z idealnym rozkładem mas (50:50 między osiami) odznacza się niezrównaną stabilnością.
Sprawia wrażenie fortecy na kołach, której nie sposób wytrącić z równowagi. Na dodatek okazuje się dużo bardziej zwinny niż wskazują na to jego gabaryty, a większość zakrętów pokonuje z absurdalnymi prędkościami. I to pomimo faktu, że zawsze odczuwa się jego wysoką masę. Układ kierowniczy jest bardzo precyzyjny, ale nie ostry. Swoją pracą przypomina ten w Panamerze, wyróżniając się szybkimi, bezpośrednimi i jednocześnie stonowanymi reakcjami.
W stosunku do Taycana z opcjonalnymi aktywnymi stabilizatorami (14 193 zł) i oponami letnimi (testowy ma zimowe) czuć pewne różnice w zachowaniu. Przechyły, choć ograniczone, jednak występują, a przyczepność przedniej osi okazuje się nieco gorsza. W rezultacie jest ona podatna na podsterowność, którą reguluje się wychyleniem pedału gazu.
Niezmienne pozostały niewrażliwość na zmianę obciążenia, twardo pracujący pedał hamulca o dobrej progresji oraz świetne zestrojenie ESP, które daje się całkowicie dezaktywować, dzięki czemu np. na wyjściu z zakrętu Porsche potrafi zarzucić tyłem. Taycan to bardzo dobry „elektryk” i jeszcze lepsza sportowa limuzyna. Jako całość jest fenomenalny, ale do użytkowania na co dzień potrzebuje bardzo szybkich ładowarek. A z tym u nas nadal jest niewesoło.
Dane techniczne | Porsche |
---|---|
Silnik | 2 x elektryczny |
Moc maksymalna | 680 KM |
Maks. moment obrotowy | 850 Nm |
Napęd | 4x4 |
Skrzynia biegów (przód; tył) | aut./1-b.; aut./2-b. |
Długość/szerokość/wysokość | 496/197/138 cm |
Rozstaw osi | 290 cm |
Średnica zawracania | 11,2 m |
Masa/ładowność | 2305/575 kg |
Poj. bagażnika (przód/tył) | 81/366 l |
Pojemność akumulatora (brutto/netto) | 93,4/83,7 kWh |
Opony (przód; tył) | 245/45 R20; 285/40 R20 |
Osiągi, zużycie paliwa (dane prod.) | |
Prędkość maksymalna | 260 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 3,2 s |
Średnie zużycie energii | 23,0-26,7 kWh/100 km |
Zasięg | 363 km |
Taycan to prawdziwe Porsche, tyle że elektryczne. Oferuje wyśrubowaną jakość, bardzo nowocześnie urządzoną kabinę i typowo dla wszystkich modeli ze Stuttgartu z Turbo w nazwie błyszczy pod względem osiągów, prowadzenia oraz komfortu. Przydałyby się jednak bardziej „teslowaty” zasięg oraz większa przestrzeń z tyłu. Cena: zaporowa!
PLUSY/MINUSY:
Nadwozie i wnętrze
+ znakomita jakość,
+ świetne fotele,
+ futurystyczny kokpit,
+ dużo schowków,
+ genialne wyciszenie
– ograniczone przestrzeń z tyłu i mały bagażnik,
– utrudniona obsługa
Układ napędowy
+ fenomenalne osiągi,
+ wyśmienite reakcje,
+ płynna współpraca obu silników,
+ akceptowalne zużycie prądu
– zasięg – nie tylko przy pełnym korzystaniu z osiągów
Właściwości jezdne
+ wysoki komfort jazdy,
+ niewielkie przechyły,
+ niespotykana stabilność na wprost i w zakrętach,
+ bardzo precyzyjny układ kierowniczy,
+ świetnie zestrojone ESP,
+ zaskakująca zwinność
Wyposażenie i cena
+ 8 lat gwarancji na baterię,
+ rzadkie przeglądy,
+ długa lista opcji z zakresu bezpieczeństwa
– cena zakupu,
– tylko 2-letnia gwarancja mechaniczna,
– bardzo drogie dodatki
Dzięki instalacji 800-woltowej Taycana można „tankować” z mocą do 270 kW, a więc szybciej niż każdego innego „elektryka” na rynku. Nabicie akumulatora w 80% trwa wtedy 21 minut.
Potężne przednie tarcze hamulcowe mają średnicę wynoszącą aż 41,5 cm oraz 10-tłoczkowe zaciski wykonane z aluminium.
Tylny bagażnik ma niezbyt duży otwór załadunkowy, a jego pojemność (366 l) prezentuje poziom typowy dla kompaktów.
Solidny kokpit wyróżnia się trzema ekranami, z których ten za kierownicą ma przekątną aż 16,8”. Nie brakuje tu schowków i półek, ale obsługa jest po prostu skomplikowana.
Z prawej strony centralnego ekranu umieszczono przyciski do zmiany ustawień: ESP, amortyzatorów, prześwitu oraz zaprogramowanej wcześniej funkcji (w kształcie rombu).
Za pomocą przycisku rekuperacji wybiera się 1 z 2 trybów. Automatyczny korzysta z radaru i dostosowuje prędkość do pojazdów poruszających się z przodu.
Z prawej strony kierownicy: wybierak przekładni pochodzi wprost z 911. Wystarczy go przesunąć, aby uruchomić samochód.
W trybie Range przy jeździe ze stałą prędkością Taycan od podłoża odpycha się tylko przednimi kołami.
W zależności od stylu jazdy po pełnym naładowaniu wyświetla się różny zasięg. Maksymalnie komputer pokazywał ponad 400 km.
8,4-calowy dotykowy ekran na tunelu środkowym służy głównie do obsługi klimatyzacji. Może też zamienić się w gładzik do zarządzania multimediami.
Dwa znakomite, komfortowe fotele w drugim rzędzie. Brakuje lepszego podparcia ud oraz większej przestrzeni. Szczególnie na głowy pasażerów.