Seat Leon Sportstourer – benzyna czy hybryda?

Póki jest wybór, trzeba z niego korzystać. Na razie w większości marek nadal można zdecydować, czy chce się zwykły samochód z silnikiem spalinowym, czy hybrydę plug-in. Z czasem te pierwsze niestety znikną z oferty. Na przykładzie różniących się w zasadzie tylko napędem Leonów Sportstourer sprawdzamy, czy warto wydać dodatkowe pieniądze na wersję PHEV.

Elektryczny bonus

Hybrydowy Leon korzysta z benzynowego silnika 1.4 TSI, który jest wspomagany przez 115-konny elektryczny. Łączna moc wynosi 204 KM, czyli mniej więcej tyle, ile jeszcze wcale nie tak dawno w hot hatchach. Ponadto w układzie napędowym zamiast często stosowanej skrzyni bezstopniowej użyto zapewniającej przyjemniejsze i bardziej naturalne wrażenia przekładni DSG.

Akumulator trakcyjny ma pojemność brutto 12,8 kWh. To wystarcza do pokonania około 50 km w trybie jazdy elektrycznej (EV).

Nawet po wyładowaniu akumulatora do poziomu uniemożliwiającego dłuższą jazdę „na prądzie”, gdy Leon zachowuje się jak zwykła hybryda, pozostawia po sobie naprawdę pozytywne wrażenia. Jest cichy i bardzo żwawo przyspiesza już od najniższych obrotów – jazda w mieście to czysta przyjemność. A przy tym zużywa niewiele paliwa. W ruchu miejskim, naturalnym terenie dla tego rodzaju auta, „spala” o pół litra na 100 km mniej od konkurencyjnej wersji.

Elektryczny minus

Benzynowy Leon korzysta z kolei z najnowszej generacji benzynowej jednostki 1.5 TSI (ma ona 150 KM, czyli o 54 KM mniej niż wariant hybrydowy). Można się zatem spodziewać, że w kwestii osiągów nie będzie miał czego szukać. Zastosowanie zelektryfikowanego napędu pociąga jednak za sobą także negatywne skutki.

Leon e-Hybrid musi „dźwigać” dodatkowe 284 kg, a to ogranicza jego przewagę wynikającą ze znacznie większej mocy. W efekcie Leon 1.5 TSI podczas pomiarów przegrywa w sprincie „do setki” tylko o 1,3 s. Ponadto trzeba jasno powiedzieć, że jego silnik to znakomita jednostka – pracująca bardzo płynnie, kulturalnie i także dobrze czująca się na niskich obrotach. A do tego – naprawdę ekonomiczna.

Bez kalkulatora ani rusz

Leon 1.5 TSI kosztuje 103 300 zł, a 1.4 e-Hybrid – 138 600 zł (oba w takiej samej wersji wyposażenia Xcellence). Dopłata do hybrydy wynosi zatem bardzo znaczne 35 300 zł. Wyliczenie stopnia opłacalności zakupu hybrydy plug-in okazuje się bardzo trudne, bo jest wybitnie uzależnione od sposobu eksploatacji.

Inaczej sytuacja wygląda, gdy ktoś traktuje auto jako pojazd stricte miejski i będzie poruszał się głównie w trybie EV, a diametralnie się zmieni w przypadku częstej jazdy na trasach i rzadkiego ładowania. Gdyby jednak przyjąć, że pokonuje się rocznie 15 tys. km, z czego połowę „na prądzie”, wtedy koszt przejechania takiego dystansu w hybrydzie wyniesie 3795 zł, a w wersji benzynowej 5535 zł. Trzeba zatem przejechać ok. 300 tys. km, by zakup PHEV-a się zwrócił.

Seat Leon ST – benzyna kontra hybryda: podsumowanie

Nie ma najmniejszych wątpliwości, że jako kombi lepiej sprawdza się Leon 1.5 TSI – ma większy bagażnik i lepszą ładowność. Jeśli chodzi o napęd – wygrywa hybryda. Kosztuje jednak bardzo dużo.