Taigo to trzeci, po T-Crossie i T-Rocu, niewielki crossover oferowany przez Volkswagena w Europie. Czy jego debiut ma sens?
Sprawa jest zasadniczo prosta – trzeba oferować takie samochody, jakie akurat ludzie chcą kupować. Odwracają się minivanów czy modeli typu coupe, a uwielbiają wszelkiego rodzaju SUV-y i crossovery? Proszę bardzo, skupiamy się na tych ostatnich.
Wydaje się, iż właśnie taką drogę Volkswagen uznał za najsłuszniejszą. W ubiegłym roku w Europie nabywców znalazło ponad 530 tys. modeli ze znaczkiem VW będących SUV-ami i crossoverami, co stanowi blisko 45% wszystkich sprzedanych. Jest jeszcze zatem miejsce na poprawę tego wyniku. I jednym ze środków do celu prowadzących jest właśnie Taigo – niewielki crossover o nadwoziu z mocno pochyloną tylną szybą (można je określać mianem stylizowanego na coupe).
Taigo nie jest modelem, który zaprojektowano od podstaw na rynki Starego Kontynentu. Zamiast tego sięgnięto po samochód, który w połowie 2020 r. jako Nivus zawitał najpierw do Brazylii (a potem także na inne rynki Ameryki Południowej).
To nie pierwszy przypadek, w którym Volkswagen stosuje takie rozwiązanie. Kiedyś był u nas przecież sprzedawany miejski Fox, nie znalazł jednak specjalnego uznania. Tym razem wydaje się, że lepiej wybrano model – Taigo powinno zdecydowanie bardziej spodobać się europejskiej klienteli. Warto przy okazji zauważyć, że jest produkowane lokalnie, w hiszpańskiej Pampelunie.
Kwestia pochodzenia to jedno, ale ważniejsze jest zdecydowanie to, co samochód sobą reprezentuje. A Taigo na pewno nie jest archaicznym technicznie autem przebranym w modne „ciuszki”. Zbudowano je bowiem na nowoczesnej modularnej platformie MQB A0.
Pozycjonowanie Taigo nie jest jednak takie proste, bo biorąc pod uwagę płytę podłogową, bliżej mu do mierzącego 411 cm T-Crossa, ale przy długości 427 cm przerasta nawet minimalnie T-Roca (424 cm), zbudowanego na płycie MQB A1 (która m.in. daje opcję napędu 4x4). Najlepiej zatem pominąć teoretyczne rozważania i po prostu bliżej przyjrzeć się temu, co Taigo oferuje.
Kabina już przy pierwszym kontakcie robi przyjemne wrażenie. Materiały użyte do wykończenia nie odbiegają od tych, do których jesteśmy przyzwyczajeni w innych modelach Volkswagena tej klasy. Większość plastików jest wprawdzie twarda (poza górną częścią deski rozdzielczej), ale wystarczająco przyjemna w dotyku i co ważne – solidnie zmontowana. Przeszkadza tak naprawdę jedynie to, że na boczkach drzwiowych nie ma tkaniny, tylko tworzywo. Na szczęście na przednich podłokietnikach zastosowano tapicerkę. Jadący z tyłu nie mogą już jednak liczyć na ten „luksus”.
Podstawowe Taigo ma ekran 6,25 cala, a w pozostałych odmianach – 8-calowy. Testowany egzemplarz wyposażono zaś w kosztującą aż 7040 zł nawigację Discover Pro (wyświetlacz 9,2'').
Kierowca bardzo szybko „dogada się” z Taigo, bo obsługa jest naprawdę prosta i w zasadzie do niczego nie trzeba się tutaj przyzwyczajać. Cieszą takie rozwiązania jak regulacja oparć foteli pokrętłem, a nie skokowo, analogowy panel klimatyzacji, przesuwany podłokietnik, wszystkie szyby obsługiwane w pełni automatycznie, oddzielny przycisk do wyłączania systemu start-stop czy sporych rozmiarów schowek w konsoli centralnej oraz duże kieszenie w drzwiach. Na szczególną pochwałę zasługuje widoczność – przednie słupki nie są bardzo grube, a w tylnych znajduje się spore okienko.
Uznanie budzi także przestronność kabiny. Nawet gdy z przodu usiądą osoby o wzroście ok. 190 cm, pasażerowie podobnej postury spokojnie mogą odbyć dłuższą podróż z tyłu. Samo wsiadanie na kanapę i wysiadanie nie jest jednak specjalnie wygodne, bo drzwi mają niewielki kąt otwarcia, a i otwór drzwiowy nie jest wyjątkowo duży.
Siedzenia są obszerne, bardzo solidnie tapicerowane, a m.in. dzięki regulacji lędźwiowej (w tej klasie to wcale nie oczywistość) okazują się naprawdę bardzo wygodne nawet na długich trasach. Kanapa, choć nieregulowana, także zapewnia całkiem niezły komfort.
Jak na auto o długości 427 cm, pojemność bagażnika wynosząca 440 l to naprawdę niezły wynik. Gdy podwójna podłoga znajduje się w górnej pozycji, po złożeniu oparć kanapy powstaje płaska powierzchnia.
Testowe Taigo napędza benzynowy turbodoładowany silnik 1.0 R3 o mocy 110 KM (oferowana jest jeszcze jego słabsza, 95-konna odmiana).
Dane techniczne | Volkswagen Taigo 1.0 TSI DSG |
---|---|
Silnik | benzynowy |
Pojemność skokowa | 999 cm3 |
Układ cylindrów/zawory | R3/12 |
Moc maksymalna | 110 KM/5500 |
Maks. moment obrotowy | 200 Nm/2000 |
Napęd; skrzynia biegów | przedni; aut. 7-bieg. |
Dług./szer./wys./rozstaw osi | 427/176/153/257 cm |
Średnica zawracania | 10,9 m |
Masa/ładowność | 1260/460 kg |
Poj. bagażnika (min./maks.) | 440/1222 l |
Poj. zbiornika paliwa | 40 (Pb 95) |
Opony | 205/55 R17 |
Osiągi, zużycie paliwa (dane prod.) | |
Prędkość maksymalna | 191 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 10,9 s |
Średnie zużycie paliwa | 5,9 l/100 km |
Zasięg | 670 km |
Cena od | 101 590 zł |
Podczas ostrego startu wyczuwalna jest pewna zwłoka, zanim auto zacznie się zdecydowanie rozpędzać, dlatego wyniki w próbach przyspieszenia – zarówno do 50, jak i 100 km/h – są po prostu przeciętne. Mimo wszystko w trakcie normalnej jazdy, podczas rozpędzania się ze średnich obrotów, trzycylindrowa jednostka żwawo reaguje na dodanie gazu i na dynamikę nie ma co narzekać. Także pod względem kultury pracy nie jest najgorzej – wyczuwalne są wprawdzie lekkie wibracje oraz powarkiwanie typowe dla konstrukcji R3, ale nigdy nie stają się one naprawdę dokuczliwe.
Dane testowe | |
---|---|
Przyspieszenie 0-50 km/h | 4,0 s |
Przyspieszenie 0-100 km/h | 10,8 s |
Przyspieszenie 0-120 km/h | 14,9 s |
Hamowanie 100-0 km/h (zimne) | 35,8 m |
Hamowanie 100-0 km/h (ciepłe) | 36,4 m |
Poziom hałasu przy 50 km/h | 55,8 dB |
Poziom hałasu przy 100 km/h | 64,7 dB |
Rzeczywista prędkość (przy wskazaniu 100 km/h) | 98 km/h |
Liczba obrotów kierownicą | 2,8 |
Testowe zużycie paliwa (miasto/trasa/cykl mieszany) | 7,5/4,8/6,2 l/100 km |
Rzeczywisty zasięg | 640 km |
Siedmiobiegowy dwusprzęgłowy automat, z którym połączono silnik, zmienia biegi szybko, ale zdarza mu się szarpać, szczególnie w trakcie zmiany z biegu 1. na 2., a także podczas ruszania po wrzuceniu wstecznego.
Taigo to niewielki crossover bez ambicji do chwytania kierowcy za serce wyjątkowymi doznaniami z jazdy. Konwencjonalne zawieszenie (kolumny McPhersona z przodu, belka skrętna z tyłu) po prostu dobrze wywiązuje się ze swoich zadań – nawet podczas szybszej jazdy pewnie utrzymuje nadwozie w ryzach (przechyły w zakrętach nie są zatem wyjątkowo wyraźne) – Taigo jest stabilne, a układ ESP nie ma tu zbyt dużo okazji do interwencji. Układ kierowniczy pracuje dość lekko, ale z wystarczającą precyzją.
Komfort jazdy jest całkiem niezły, ale na większych wybojach wstrząsy odczuwa się wyraźniej, a zawieszenie pracuje momentami dość głośno. Warto zauważyć, że pod tym względem Taigo ustępuje T-Rocowi.
Jeśli chodzi o systemy bezpieczeństwa czynnego, to Taigo stoi na równi z innymi Volkswagenami tej klasy – ma m.in. adaptacyjny tempomat, asystentów pasa ruchu i martwego pola czy układ awaryjnego hamowania.
Pytanie o to, czy Taigo było potrzebnym uzupełnieniem gamy crossoverów VW pozostaje otwarte. Nie ma jednak wątpliwości, że jest to samochód udany – całkiem przestronny i wygodny, pewny w prowadzeniu i wystarczająco dynamiczny. Można zatem śmiało powiedzieć, że to, czy się u nas przyjmie, zależy tylko do tego, czy się spodoba.