Wśród fanów amerykańskiej marki jest znany jako ten, który zawsze musi mieć najlepszą dostępną wersję Tesli. Norweg najpierw przez 5,5 roku odmawiał odebrania nowego auta, a teraz wygrał bezprecedensowy proces z amerykańską firmą. O co poszło?
Norweg przez 5,5 roku odmawiał odebrania nowej Tesli Model S P90D. Auto zakupił w 2015 roku, natomiast dostarczono je w listopadzie 2016 roku. Ale w międzyczasie Amerykanie wprowadzili na rynek odmianę P100D, wyróżniającą się nieco lepszym przyspieszeniem oraz o 20% większym zasięgiem.
W obawie o to, że klienci anulują swoje zamówienie Tesla zaproponowała im modernizację ich samochodów. Kosztowała ona 10 000 dolarów (ok. 41 000 zł) i według przedstawicieli amerykańskiej marki sprawiała, że wersja P90D nabierała tych samych cech, co nowszy wariant.
Było to tak ważne dla przyszłego norweskiego właściciela Tesli P90D, że w listopadzie 2016 roku skontaktował się z Elonem Muskiem poprzez Twittera. Szef marki potwierdził, że cechy obu aut po modernizacji będą identyczne.
I tutaj zaczyna się problem. Zakupionej przez Norwega Tesli do tej pory nie udało się zmodyfikować. W rezultacie, wart 1,1 mln koron (ok. 427 000 zł) samochód stał zaparkowany przez 5,5 roku na parkingu Tesli w Oslo. Tak było do listopada zeszłego roku.
Ba, Norweg zażądał nawet anulowania zakupu, ponieważ nie otrzymał samochodu takiego, jaki mu obiecano. Tesla odmówiła, w związku z czym złożył pozew przeciwko Tesli Norge w sądzie.
Amerykańska firma odpowiedziała roszczeniem wzajemnym, w którym zażądała od swojego klienta 99 000 koron norweskich (ok. 38 000 zł) za pobyt auta na parkingu przez 5,5 roku. Czyli około 2000 dni.
Mężczyzna odniósł miażdżące zwycięstwo w sądzie okręgowym w Oslo. Zgodnie z wyrokiem ma on udokumentowane, że Tesla obiecała modernizację, ale ze zobowiązania się nie wywiązała. Samochód ma zatem wadę.
Sąd okręgowy w Oslo nakazał Tesli Norge odebranie samochodu od klienta oraz zwrot całej kwoty zakupu w wysokości 1,1 mln koron norweskich (ok. 427 000 zł). Ponadto Tesla musi pokryć koszty prawne klienta w wysokości 239 000 koron norweskich (ok. 92 000 zł) i własne koszty sprawy (312 000 koron, czyli ok. 120 000 zł).
Ale to nie wszystko. Zgodnie z wyrokiem Tesla Norge musi zapłacić jeszcze za zwłokę w płatnościach przez 6 lat. W tym przypadku odsetki wynoszą 600 000 koron norweskich (ok. 233 000 zł).
Co ciekawe, mężczyzna jest dobrze znany w norweskim środowisku Tesli. Ważne jest dla niego bowiem, aby zawsze miał najszybszy oraz najnowszy model Tesli. Poza tym pracuje w branży motoryzacyjnej.
„Historia zakupów tego mężczyzny pokazuje, że konsekwentnie kupował i posiadał najlepsze samochody Tesli. Tesla zna preferencje mężczyzny i wie, jak ważne jest dla niego posiadanie najnowszego auta o największym zasięgu i najszybszym przyspieszeniu” – brzmi uzasadnienie wyroku sądu.
W związku z tym, że wersja P100D po zamówieniu przez klienta wyparła model P90D, auto, które mężczyzna otrzymał, nie byłoby już najlepszym wariantem Modelu S. „Dało to klientowi osłabione poczucie ekskluzywności” – uzasadnia dalej sąd.
Z kolei Tesla mężczyznę przedstawia jako „klienta trudnego i nierozsądnego”. W sądzie okręgowym przedstawiciele amerykańskiej firmy przyznali, że mieli z nim już kilka „złych doświadczeń”.
Z pisma przedprocesowego wynikało, że w 2017 roku Tesla Norge zaoferowała mu odkupienie nieszczęsnego Modelu S P90D oraz jeszcze innego auta. Warunkiem było to, aby przez 5 lat nie kupił żadnego samochodu od Tesli Norge.