Flagowa Tesla wciąż robi wrażenie i czaruje nowoczesnością. Używane egzemplarze trzymają wysokie ceny. Czy zasługują na zainteresowanie? Jak jeździ się Teslą Model S i jak takie auto sprawdza się w praktyce?
Debiutująca w 2012 r. Tesla Model S zmieniła spojrzenie na elektryczną motoryzację. Udowodniła, że auto zasilane prądem może być efektowne i eleganckie zarazem, obłędnie dynamiczne, przyjemne w prowadzeniu, a na jednym ładowaniu pokonywać setki kilometrów. Tesla szybko została otoczona kultem nie do końca zrozumiałym dla osób, które nie są zafascynowane produktami tej amerykańskiej marki.
Właścicielem prezentowanego samochodu jest Marcin Wicik – mistrz i wielokrotny wicemistrz Polski w rallycrossie. Chyba nikt nie zaryzykuje stwierdzenia, że jest to osoba, w której żyłach nie płynie spora domieszka benzyny. – Wystarczyły trzy miesiące jazdy Teslą, bym bardzo zmienił swoje spojrzenie na auta elektryczne. Ten „aluminiowo-laminaciasty śmietnik” zachwyca mnie każdego dnia – żartuje Marcin. W jego ocenie sposób współpracy przedniego i tylnego silnika oraz dopracowanie kontroli trakcji sprawiają, że na mokrej nawierzchni żaden samochód spalinowy nie może mierzyć się w sprincie z Teslą.
Marcin wskazuje też na detale, o które zadbał producent – chociażby klapkę gniazda do ładowania, która zamyka się automatycznie po odłączeniu kabla. Co ciekawe, Marcin ładuje Teslę ze zwykłego gniazdka 230 V w garażu. Przez noc odbudowuje to ponad 100 km zasięgu.
Auto zapamiętuje ustawienia – jeżeli kierowca wybierze konkretny tryb jazdy czy np. wyłączy asystenta pasa, przy kolejnym uruchomieniu nic nie ulegnie zmianie.
Tesla położyła duży nacisk na ochronę pojazdu. System kamer może przejść w tryb wartownika i nagrać, co dzieje się wokół auta, a możliwość uruchomienia silnika czy otwarcia schowka można zablokować własnym PIN-em.
Planując zakup używanej Tesli (zarówno Modelu S, jak i innych) w miejscu innym niż salon marki, trzeba prześwietlić przeszłość pojazdu. W poważnie uszkodzonych egzemplarzach (w przypadku aut z USA można je poznać po statusie Salvage) producent dezaktywuje możliwość korzystania z Superchargerów, czyli sieci szybkich ładowarek Tesli. Warto również sprawdzić, czy egzemplarz, który wzbudził nasze zainteresowanie, nie jest objęty możliwością bezpłatnego ładowania we wspomnianej sieci.
Jednym ze sposobów wejścia w posiadanie używanej Tesli jest jej zakup przez stronę internetową marki – od razu poznamy przebieg, datę rejestracji, lokalizację auta, a nawet będziemy mogli dokonać płatności kartą kredytową. Obecnie najtańszy Model S w Niemczech kosztuje 50 tys. euro. Zainteresowani mogą przejrzeć dostępne auta na stronie marki.
Tesle dystrybuowane oficjalnym kanałem są odświeżane. Proces obejmuje kontrolę 10 kluczowych podzespołów – w tym akumulatora, silnika, elektroniki, hamulców, zawieszenia, nadwozia i wnętrza. Dzięki temu Tesla może udzielić gwarancji i assistance. Marka nie dzieli się jednak informacjami na temat przeszłości pojazdu – nabywca prezentowanego egzemplarza nie miał wglądu w jego historię.
Tesla to marka inna niż wszystkie. Widać to nawet w przypadku używanych egzemplarzy – sposobu ich przygotowywania do sprzedaży, dystrybucji czy ograniczeń związanych z powypadkową przeszłością. Tym bardziej że nawet Model S z początku produkcji wciąż kosztuje dużo. Prezentowany z 2019 r. w wersji 100D ma wartość 0,4 mln zł.
Za użyczenie Tesli do zdjęć dziękujemy serwisowi transitcenter.pl.