Unia Europejska promuje dwa źródła napędu dla tzw. „czystej motoryzacji” – akumulatorowe i ogniwa wodorowe. Niestety, w przypadku tych drugich (i pierwszych zresztą też) wszystko jest dobrze, dopóki nie dojdzie do ich awarii. Tak jak w Hyundaiu ix35 FCEV należącym do Tilla Westberga.
Niemiecki przedsiębiorca Till Westberg – właściciel Hyundaia ix35 FCEV – swoje auto kupił na przełomie 2015/2016 roku. Zapłacił za nie 50 200 euro (po obecnym kursie 1 euro = 4,46 zł to 224 130 zł). Mieszkaniec Hesji początkowo uważał, że „ogniwa paliwowe są lepsze niż silnik spalinowy” – donosi Auto Bild.
Westbergowi, który uważa się za fana nowinek technicznych, nie przeszkadzał nawet brak stacji tankowania wodoru w pobliżu miejsca zamieszkania. Dlatego początkowo, w celu napełnienia zbiorników swojego samochodu, zmuszony był jeździć do Wurzburga, oddalonego o 114 km.
Przed zakupem Hyundaia, Westberg – konsultant z branży IT – jeździł Toyotą Prius PHEV. „Wcześniej miałem Toyotę, ale jej elektryczny zasięg był za mały” – mówi o poprzednim aucie. Z kolei o Hyundaiu wypowiada się tak: „samochód szybko przyspiesza, jeździł prawie bezgłośnie i na jednym tankowaniu pokonuje od 450 do 500 km – doskonale nadaje się więc do codziennego użytku”.
Przez 7 lat Hyundai ix35 FCEV, zasilany ogniwami wodorowymi, spisywał się bez zarzutu. W tym czasie jego właściciel pokonał niezbyt imponujący dystans 84 tys. km. Aż nagle pojawiła się usterka i trzeba było odholować samochód do serwisu.
W tym momencie dla Westberga zaczynają się schody. Wstępny kosztorys naprawy opiewa na sumę, bagatela, 103 764,17 euro (ok. 463 000 zł)!
O swojej sprawie właściciel wodorowego Hyundaia poinformował Auto Bild. Na prośbę Westberga przedstawiciele magazynu skontaktowali się z niemieckim oddziałem Hyundaia.
Według pracowników firmy „taka naprawa nie ma już ekonomicznego sensu”. Wyjaśniając jej wysoki koszt, wskazali oni na fakt, że ix35 FCEV to niezwykle rzadki model, który powstał „jako pionier technologii ogniw paliwowych”.
W sumie w latach 2013-2018 wytworzono około 1000 egzemplarzy tego modelu. Był on składany ręcznie w specjalnie przystosowanej do tego manufakturze, a niewielka produkcja oraz zastosowana technologia mocno podniosły jego cenę. Obecnie dostęp do komponentów ogniw wodorowych dla tego modelu jest bardzo ograniczony.
Jak sugeruje prof. dr Birgit Scheppat – ekspert w dziedzinie ogniw paliwowych na Rhein-Main University of Applied Sciences – „producenci powinni być bardziej przychylni i odkupywać pojazdy w przypadku uszkodzenia układ napędowego”.
W końcu, w momencie, gdy Westberg nabył swojego Hyundaia ix35, technologia wodorowa była wręcz raczkująca.
Obecnie Hyundai sprawdza, czy istnieje jakaś alternatywa w przypadku naprawy samochodu należącego do Westberga. Przy tym przedstawiciele marki podkreślają, że Nexo – następca ix35 FCEV – nie jest już samochodem budowanym ręcznie. Od 2018 roku powstaje on masowo na własnej linii produkcyjnej.
Według Koreańczyków to auto zostało zaprojektowane na okres 10 lat lub 5000 godzin pracy. A co potem?
To pozostaje otwartą kwestią... Choć w przypadku awarii lub zużycia się ogniw los takiego samochodu jest raczej przesądzony.