Czym żyła zmotoryzowana Polska 50 lat temu? Przede wszystkim – podsumowaniami osiągnięć w dziedzinie motoryzacji z okazji XXX-lecia PRL, ciekawość budził również nowy na naszym rynku Zaporożec, warto było też wiedzieć, jak uruchomić zapowietrzonego Fiata 125p. Zajrzyjmy do „Motoru” z 9 czerwca 1974 r.
Nastał czas dokonywania podsumowań dorobku przemysłu motoryzacyjnego okresu XXX-lecia PRL. W praktyce tych lat było trochę mniej – pierwsze powojenne pojazdy skonstruowane od podstaw w Polsce pojawiły się w roku 1948, były to Stary 20. Rok wcześniej uruchomiono produkcję motocykli SHL 125. Po wojnie rozpoczynano od stanu zerowego, zniszczone były i tak nieliczne zakłady, dysponowano jedynie garstką dawnych specjalistów i nową, ale niedoświadczoną kadrą. W trzy dekady dokonał się olbrzymi postęp.
Wspomnień z 30-lecia ciąg dalszy. Wachlarz pojazdów produkowanych w naszym kraju stał się przez lata całkiem bogaty. Osobowe Warszawy, Syreny, Fiaty 125p i nowe 126p uzupełnione o montaż kolejnych modeli z pakietów dostarczanych z Włoch, do tego dostawcze Żuki, Nysy i Tarpany, autobusy San i Sanok oraz liczne ciężarówki od Stara i Jelcza. Zwłaszcza ten pierwszy pełnił ważną rolę. Wcześniej pisaliśmy, że był pionierem przemysłu w naszym kraju, 30 lat później oferował tak udane modele jak terenowy 244 (produkowany do 2000 r.)
Wówczas była to (prawie) gorąca nowość na naszym rynku – Zaporożec dostępny był dopiero od roku. W prezentowanej wersji nadwoziowej produkowany był jednak od 1969 r. Założenia towarzyszące konstruktorom były typowo radzieckie: auto miało być tanie, jeździć na najtańszym paliwie i radzić sobie poza utwardzonymi drogami.
Jak to wyglądało w praktyce? Cenowo na naszym rynku pojazd konkurował z Syreną i Trabantem, sylwetką przypominał NSU Prinz (przez mocno przymrużone oczy), wnętrze było dość wygodne dla osób o przeciętnym wzroście, komfort jazdy oceniano na wysoki nawet na wyboistej drodze. Komfort termiczny zapewniało ogrzewanie benzynowe (nie było w ogóle ogrzewania przez silnik), a jednostka napędowa (1.2/45 KM) dobrze radziła sobie w terenie. Prędkość maksymalna 115 km/h nie zachwycała. Ogólnie – założenia zostały spełnione.
Z rubryki „warto wiedzieć”: co zrobić, gdy w Dużym Fiacie skończy nam się paliwo lub pojazd stał długi czas, a później nie daje się uruchomić? Zasysanie paliwa pompą trwa długo i może doprowadzić do rozładowania akumulatora. Można temu zapobiec w prosty sposób. Po nalaniu paliwa zakręcamy korek, wyciągamy na zewnątrz rurkę z wnęki wlewu paliwa (jest obok korka wlewu, drugi koniec znajduje się w bagażniku, na rurze wlewu paliwa) i mocno wdmuchujemy powietrze do zbiornika. Dzięki temu napełni się komora pływakowa gaźnika, a silnik powinien uruchomić się normalnie.