Czym żyła zmotoryzowana Polska 50 lat temu? Walką najlepszych żużlowców świata o nagrodę naszej redakcji, zbliżającymi się premierami Fiata i Citroena, na uwagę zasługiwał też brytyjski motocykl z oryginalnym silnikiem. Zajrzyjmy do „Motoru” z 8 września 1974 r.
We wrześniu 1974 r. na Stadionie Śląskim w Chorzowie odbył się Finał Światowy Drużynowych Mistrzostw Świata na Żużlu. Reprezentacje Anglii, Szwecji, Związku Radzieckiego i Polski walczyły o nagrodę redakcji „Motoru” – puchar widoczny na zdjęciu na okładce poniżej. Cała idea rozgrywania takich zawodów zrodziła się w... redakcji naszego magazynu. U schyłku lat 50. naszym zawodnikom nie udawało się odnosić sukcesów indywidualnie, wylansowano więc system rozgrywek drużynowych, gdzie szło nam dużo lepiej.
Po ośmiu latach dobiegała końca produkcja modelu 124, zbliżała się premiera następcy – 131. Tutaj widzimy go na jednym z pierwszych zdjęć bez zniekształcających sylwetkę osłon.
W planach była produkcja odmiany 2- i 4-drzwiowej oraz kombi, pod maską silniki 1.3 lub 1.6 (później doszło 2.0), zachowano tylny napęd. Nadwozie względem 124 urosło (19 cm na długość, rozstaw osi o 7 cm). 131p w latach 1975-1981 było montowane w FSO na Żeraniu.
Citroen przeżywał ciężki okres. Na ogólne kłopoty branży motoryzacyjnej nakładała się przestarzała gama modelowa, odbiegająca od potrzeb rynku. Pomóc miał w tym nowy model klasy średniej, następca legendarnego, ale przestarzałego DS-a. W ten sposób narodził się nie mniej legendarny CX, widoczny na ilustracji powyżej.
Sylwetka nawiązywała do zaprezentowanego wcześniej mniejszego modelu GS. Zachowano typowe dla marki zawieszenie hydropneumatyczne (to dobrze) oraz silniki (mniej dobrze, były już mocno przestarzałe). Planowano wprowadzenie silnika Wankla, ale nic z tego nie wyszło. Brakowało też jednostek V6. Były za to diesle, choć wówczas traktowano je jeszcze głównie jako napęd aut użytkowych.
Norton Villers Triumph był konglomeratem brytyjskich firm motocyklowych broniących się nieustannie przed bankructwem. Oczywiście brakowało pieniędzy na rozwój, a japońskie firmy całkowicie opanowały segment popularnych jednośladów. Trzeba było szukać swojej niszy, a środki pozwalały na stworzenie tylko jednego nowego projektu.
Postawiono więc na nowy motocykl z silnikiem Wankla. Tutaj prezentujemy prototyp, z silnikiem o pojemności jednej komory 300 cm3 (ekwiwalent 1200 cm3 zwykłego silnika) i mocy dochodzącej do 60 KM. Do produkcji jednak nie wszedł – przedsięwzięcie wcześniej upadło. Prawa do motocykli Norton z silnikiem Wankla zostały jednak odsprzedane prywatnym firmom. Przez kolejne kilkanaście lat pojawiały się na rynku motocykle Norton, ale nie odniosły większych sukcesów w sprzedaży.