Serwis pod patronatem magazynu Motor
Serwis pod patronatem magazynu Motor
flagi Unii Europejskiej
fot. 123RF
Aktualności

Polska i 5 innych państw apelują do Komisji Europejskiej w sprawie złagodzenia zakazu sprzedaży aut spalinowych

Polska i pięć innych krajów UE wystosowały do Komisji Europejskiej list z apelem o zmianę przepisów, które – w ich obecnej formie – od 2035 r. mają w praktyce uniemożliwić sprzedaż nowych aut spalinowych. W dokumencie nie brakuje ostrych słów, ale są też propozycje konkretnych rozwiązań.

Sześć państw Unii Europejskiej – Bułgaria, Czechy, Polska, Słowacja Węgry i Włochy – zwróciło się do Komisji Europejskiej z wnioskiem o zmiany w regulacjach dotyczących zakazu sprzedaży aut spalinowych po 2035 r. Sygnatariusze chcą „bardziej elastycznego” podejścia, które pozwoliłoby dalej oferować m.in. hybrydy lub samochody oparte o inne technologie pomagające ograniczać emisje, a także uwzględniać rolę paliw niskoemisyjnych i odnawialnych. 

List został skierowany do przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Podpisali go premierzy: Rosen Żelazkow, Petr Fiala, Donald Tusk, Robert Fico, Viktor Orban i Giorgia Meloni.

Co zawiera list sześciu premierów?

Jak donosi Polska Agencja Prasowa, która dotarła do dokumentu, sygnatariusze wskazują, że dyskusje na unijnych forach ujawniły potrzebę odejścia od – jak to ujęto – „ideologicznego dogmatyzmu”, który miał doprowadzić całe sektory produkcji na skraj upadku przy niewielkich efektach dla globalnych emisji.

Autorzy listu podkreślają też, że „nie istnieje jedno cudowne rozwiązanie dla dekarbonizacji”, a uparte forsowanie jednej technologii w szerszym wymiarze ogranicza badania, innowacje i konkurencyjność. Według nich skutki obecnych regulacji szczególnie mocno odczuwa europejski przemysł motoryzacyjny, który „dramatycznie cierpi” z powodu unijnych przepisów

Rozwiązaniem – proponowanym przez szóstkę premierów – ma być utrzymanie także po 2035 r. sprzedaży hybrydowych pojazdów elektrycznych typu plug-in, aut elektrycznych z tzw. range extenderami, ujęcie w planie technologii ogniw paliwowych oraz – tu furtka dla zupełnie nowych pomysłów –  innych przyszłych rozwiązań. W liście pojawia się też postulat uwzględnienia w dekarbonizacji transportu paliw niskoemisyjnych i odnawialnych (w tym biopaliw, które miałyby być klasyfikowane jako „paliwa neutralne” pod względem emisji CO₂). 

peugeot-508-plug-in-hybrid-180-e-eat8-gt-ladowanie
Hybrydy plug-in już od dłuższego czasu są postulowane jak rozsądne rozwiązanie pomostowe w drodze do elektryfikacji.
fot. Motor

Sygnatariusze proponują również rewizję przepisów o normach CO₂ dla pojazdów ciężkich – tak, by ułatwić producentom osiąganie celów i zmniejszyć ryzyko kar – oraz krytycznie odnoszą się do propozycji Czystego Ładu Przemysłowego w zakresie transportu drogowego. W ich ocenie Komisja powinna bardziej stawiać na dobre praktyki, zachęty podatkowe i programy wsparcia, a nie na jedną, odgórnie wybraną ścieżkę technologiczną. 

List kończy gorzka konkluzja o grożącym Europie „przemysłowym pustynnieniu”. Premierzy podsumowują to krótkim hasłem: „na przemysłowej pustyni nie ma nic zielonego”.

List to kolejny sygnał, że wokół celu na 2035 rok narasta coraz większa presja polityczna i przemysłowa. Inicjatywa sześciu państw pojawia się tuż przed zapowiadaną prezentacją unijnego pakietu wsparcia dla branży motoryzacyjnej (w tym – ewentualnego i oczekiwanego złagodzenia zakazu sprzedaży spalinówek od 2035 r.). Wstępnie miała się ona odbyć 10 grudnia, ale – według najnowszych doniesień – termin ten może ulec zmianie, bo dyskusja wciąż trwa.

Ambitne cele i realne przeszkody

Warto doprecyzować, o co toczy się gra. W unijnych dokumentach nie ma dosłownego „zakazu silników spalinowych”, tylko wymóg 100% redukcji emisji CO₂ dla nowych aut i dostawczaków od 2035 r. – co oznacza flotowy cel 0 g CO₂/km dla nowych rejestracji.

W praktyce to właśnie ten zapis sprawia, że nowe auta spalinowe nie mieszczą się w regułach (a co za tym idzie – rynek traktuje to jako całkowity zakaz ich sprzedaży). Oczywiście nie dotyczy jeżdżenia posiadanymi już samochodami ani handlu używanymi. 

Spór w Brukseli nie startuje od zera – dyskusja o nowych regulacjach trwa praktycznie od ogłoszenia pierwszych planów  w tym zakresie, a już w samych przepisach przewidziano przegląd skuteczności i wpływu regulacji w 2026 r. Z jednej strony Komisja podkreśla, że zamierza trzymać się ścieżki prowadzącej do osiągnięcia celu w 2035 r., z drugiej – otwiera drzwi do dyskusji o szczegółach (np. w ramach zapowiadanych przeglądów i pakietów dla przemysłu). 

W tle postulatów o złagodzenie planowanych przepisów są twarde argumenty płynące prosto z rynku (i życia): słabszy od oczekiwań popyt na elektryki w większości krajów, wysokie koszty transformacji oraz rosnąca konkurencja ze strony Chin. Z drugiej strony część firm związanych z sektorem e-mobilności (w tym m.in. Volvo i Polestar) ostrzega, że rozwadnianie celu 2035 mogłoby podkopać inwestycje i pozycję Europy w wyścigu technologicznym. 

List sześciu premierów jest kolejną próbą wpłynięcia na to, jak Komisja podejdzie do najbliższych propozycji i do przeglądów regulacji. Podobne naciski napływają zresztą także z innych stron – m.in. z Niemiec: w ostatnich tygodniach wątek zmian w podejściu do celu na 2035 r. pojawiał się m.in. w kontekście innego listu skierowanego do KE – autorstwa kanclerza Friedricha Merza.

O licznych głosach niezadowolenia wyrażanych przez większość kierowców, którzy – prędzej czy później – będą zmuszeni zmienić samochód i nie chcą być skazani na jedno rozwiązanie, chyba nie trzeba nawet wspominać.

Czytaj także