W związku ze spowolnieniem dotyczącym aut na prąd Renault wprowadza strategię „dwóch nóg” – elektrycznej i spalinowej. Oznacza to, że Francuzi będą oferować w każdym segmencie dwie gamy modeli.
W przeciwieństwie do wielu innych marek przedstawiciele Renault nie popłynęli z nurtem optymizmu dotyczącego elektryfikacji. Francuzi wypowiadali się w tej kwestii dość ostrożnie. Dwa lata temu szef firmy – Luca de Meo – przyznał, że do końca dekady gama Renault będzie składać się wyłącznie z aut na prąd. Dodał jednak, że ostateczna decyzja zależy od warunków rynkowych.
Obecnie popyt na samochody elektryczne w Europie pozostaje wysoki, jednak w ostatnich miesiącach spadło tempo „przyswajania” tego typu napędu. W związku z tym rodzi się pytanie o to, czy klienci nadal są gotowi płacić więcej za auta bateryjne niż za spalinowe.
W końcu za swoje pieniądze otrzymują produkt daleki od doskonałości. Przede wszystkim w kwestiach, w przypadku których samochody na paliwa kopalne radzą sobie znakomicie. Czyli zasięgu i szybkości uzupełniania paliwa.
Obecnie Renault rozbudowuje swoją ofertę o kolejne modele w kolejnych klasach. Do Clio właśnie dołącza nowe, elektryczne Renault 5. Z kolei gama samochodów kompaktowych tej marki ma być wkrótce uzupełniona o Symbioza, mającego wypełnić lukę po ustępującym Megane.
Będzie to crossover o rodzinnym charakterze i napędzie hybrydowym. Nowe auto ma mierzyć 4,41 m długości, co oznacza, że wymiarami blisko mu do elektrycznego Scenica (4,47 m od zderzaka do zderzaka), który właśnie został Europejskim Samochodem Roku 2024.
„Naszą strategią jest dysponowanie dwiema nogami w każdym segmencie. Czyli linii spalinowej z technologią hybrydową oraz pojazdów w pełni elektrycznych” – mówi Fabrice Cambolive, dyrektor generalny Renault w rozmowie z Automotive News.
„Dla mnie kwestią nie jest przejście wyłącznie na pojazdy elektryczne w 2030 r. Chcemy podążać za trendami z dwiema bardzo konkurencyjnymi ofertami w naszej gamie. Ta strategia może działać przez następne 10 lat” – dodaje.
Główni rywale francuskiej marki przyjmują różne podejście dotyczące elektryfikacji. Przykładowo Stellantis i jego marki, jak Peugeot i Citroen, oferują w jednym modelu różne rodzaje napędu. Czyli spalinowy i elektryczny. Podobną strategię przyjęło zresztą BMW.
Z kolei Volkswagen swoje auta na prąd tworzy na oddzielnej platformie MEB, opracowanej za ogromne pieniądze. Mimo to dalej trzon sprzedaży tego wytwórcy stanowią modele oparte na MQB.
Renault nie jest jedyną marką, która zmodyfikowała prognozy dotyczące swojej przyszłości. Również Mercedes niedawno zmienił swoją strategię, o czym możecie przeczytać tutaj. Podobnie uczynił też Land Rover. W jego przypadku elektryfikacja ma się skupić na... hybrydach plug-in z wielkimi akumulatorami trakcyjnymi.
Renault w zeszłym roku zanotowało bardzo dobre wyniki sprzedaży w Europie. Wzrosła ona aż o 19%, „wyprzedzając rynek”, który zwiększył się z kolei o 14%. Kluczowymi modelami były Clio (prawie 203 tys. szt.) i Austral (72 tys. szt.).
Obecnie francuski producent jest w trakcie tworzenia spółki joint-venture z chińskim Geely. W jej ramach mają powstawać nowe silniki spalinowe i napędy hybrydowe.
Partnerstwo przewiduje produkowanie układów napędowych nie tylko dla Renault, ale i Volvo, Protona, Nissana czy Mitsubishi.